Donald Tusk zrobił wszystko, żeby w walce z powodzią dobrze wypaść, ale prawda jest taka, że zbiornik wodny Racibórz Dolny wypadł lepiej od niego. Mieszkańcy Opolszczyzny i Dolnego Śląska są zbiornikiem Racibórz Dolny zachwyceni, a Tuskiem nie. W entuzjastycznych wpisach internetowych dziękują zbiornikowi za to, co dla nich zrobił. „Jesteś moim bohaterem. Trzymaj się i nie pękaj”, „Wrocław cię uwielbia”, piszą.
Racibórz Dolny przebił popularnością polityków wszystkich opcji i obecnie cieszy się większym zaufaniem niż prezydent Andrzej Duda, bo jest od niego większy, skuteczniejszy, a do tego tańszy w utrzymaniu. Zdaniem wielu Polek jest również obiektem znacznie bardziej interesującym. Nie ukrywają, że ze względu na swoje bezpieczeństwo za sąsiada wolałyby mieć Racibórz Dolny, a nie Dudę.
Słychać głosy, że zbiornik ten byłby lepszym prezydentem niż Duda. Trudno powiedzieć, w każdym razie Racibórz Dolny na pewno nie ułaskawiłby Wąsika i Kamińskiego, nie mianował dublerów na zajęte stanowiska sędziów TK i nie wygłosił tylu idiotycznych opinii na rozmaite tematy, nie mówiąc o przyjaźnieniu się z neosędzią Manowską i zapraszaniu jej do siebie na domówki.
Wielu publicystów zarzuca Tuskowi, że transmitowane na żywo obrady sztabu antykryzysowego to polityczny teatr telewizji, obliczony na wzmocnienie jego wizerunku. Jeśli tak, to przykro mi, ale ten teatr nie porywa – przedstawienie jest mocno przydługie, akcji brak tempa, wykonawcy mówią tekst niechlujnie, wyglądają, jakby grali z musu, a widz cały czas zastanawia się, gdzie jest reżyser…
Może się na teatrze nie znam, ale zupełnie inaczej odbieram poświęcone krytyce Tuska porywające występy przedstawicieli opozycji, zwłaszcza posła Błaszczaka, gdzie zachwycony sobą Błaszczak deklamuje wykuty na pamięć tekst wyraźnie, z zaangażowaniem, robiąc przy tym teatralne miny godne innego giganta teatru – Andrzeja Dudy.