Sprawy Romanowskiego i Barskiego. Patosystem zaszczepiony przez PiS zapuścił korzenie głęboko
Piątkowe orzeczenia dotyczące cofniętego w stan spoczynku byłego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego i podejrzanego w sprawie defraudacji pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego mają wspólny mianownik: oba wydali neosędziowie.
To zaś oznacza, że nie mają mocy prawnej. Przynajmniej jeśli chcemy trzymać się orzeczeń europejskich trybunałów, uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego z 2020 r. i szeregu innych orzeczeń SN, a także NSA.
Neosędzia, czyli osoba nieuprawniona
Zatem apokaliptyczne wizje roztaczane przez obecną opozycję o tym, że oto dziesięć miesięcy pracy prokuratury po przywróceniu Barskiego do stanu spoczynku, nominacje prokuratorskie dokonywane z udziałem Dariusza Korneluka i czynności mianowanych przez niego prokuratorów (zatrzymania, akty tymczasowe, aresztowania, przesłuchania świadków, oskarżenia czy procesy sądowe, w których reprezentowali prokuraturę), stają się nielegalne i mają znaczenie jedynie polityczne.
Podobnie jak twierdzenie, że Marcina Romanowskiego obejmuje immunitet jako zastępcę członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i prokuraturze nie wolno prowadzić wobec niego żadnych czynności. Owszem, obrońca Romanowskiego – jak zapowiedział – może złożyć wniosek o umorzenie postępowania przeciw jego klientowi – ale podstawą prawną nie może być immunitet. Bo po pierwsze, Zgromadzenie Parlamentarne RE jeszcze się w jego sprawie nie wypowiedziało. A po drugie, nie wypowiedział się „sąd” w prawnym tego słowa znaczeniu, bo w składzie rozpatrującym odwołanie prokuratury od uchylenia Romanowskiemu aresztu była osoba nieuprawniona, czyli neosędzia.
Teraz prokuraturze pozostaje wystąpić do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o uchylenie immunitetu (do tej pory tego nie robiła, bo stała na stanowisku prawnym, że taki immunitet go nie chroni). Zakwestionować rozstrzygnięcie neosędziego jako nieważne prawnie i walczyć, żeby sprawa została rozstrzygnięta przez sąd w prawidłowym składzie.
Natomiast orzeczenie neosędziów z Izby Karnej SN w sprawie legalności przywrócenia w stan spoczynku Dariusza Barskiego zapadło w odpowiedzi na pytanie prawne sądu (sprawa dotyczyła alimentów, z prokuraturą związana była bardzo pośrednio). Teraz więc sąd pytający sam zadecyduje: uznać, że dostał odpowiedź, i orzec, kierując się jej treścią, czy też stwierdzić, że odpowiedzi nie dostał, i kierować się własną oceną prawną sytuacji.
Czytaj też: Romanowski zjadł z Ziobrą beczkę soli, żołnierzem był wiernym. Teraz może za to zapłacić
Status neosędziów, trudny proces porządkowania
Obie sprawy pokazują, że patosystem zaszczepiony w państwie przez PiS zapuścił korzenie głęboko. Jest, jak było rok, dwa, cztery, osiem lat temu: sędziowie i neosędziowie, materia i antymateria. I chaos.
Regulacja statusu neosędziów na pewno sprawy nie utnie, co najwyżej rozpocznie proces porządkowania. Trudny, bo skoro ich wyroki mają być uznane za legalne, to jak będzie można to pogodzić z faktem, że państwo polskie zawiera przed trybunałem w Strasburgu ugody z obywatelami, którzy pozwali je o odszkodowanie za naruszenie prawa do sądu, bo ich sprawę sądził neosędzia?
Swoją drogą, gdyby już dziś obowiązywała reforma zapowiedziana przez Ministerstwo Sprawiedliwości, to oba orzeczenia: i to SN w sprawie Barskiego, i to Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie Romanowskiego, byłyby obowiązujące.