Czułość Tuska i odrobione lekcje po czasach PiS. Czy nowy rząd zdaje najważniejszy test
Powódź jest pierwszym dużym kryzysem, z którym musi się mierzyć obecny rząd. Jego odpowiedź jest zatem ważna nie tylko dla powodzian, lecz jest także ważnym testem politycznym.
Znaczenie symboliczne ma w szczególności porównanie do katastrofalnej powodzi z 1997 r. – jeśli poradzimy sobie lepiej niż wtedy, będzie to oznaczać, że jako państwo zrobiliśmy postęp. Nawet jeśli nie wszystko zadziała idealnie, w sensie politycznym istotne będzie przede wszystkim owo ogólne wrażenie. Jeśli władza oblałaby kryzysowy test, byłby to dla niej poważny cios.
Czytaj też: „To jest zgroza, śmierć i zniszczenie”. Raport z zalanej Polski
Tusk na pierwszej linii
W tej sytuacji widać kilka głównych sposobów radzenia sobie z kryzysem. Reakcja zdradza też co nieco na temat tego, jaki jest nowy rząd. Po pierwsze, premier Donald Tusk ustawił się na pierwszej linii frontu. Pojechał do Wrocławia, gdzie brał udział w transmitowanych na żywo posiedzeniach sztabu kryzysowego. Krytykował błędy w działaniu instytucji i apelował do polityków i służb o wrażliwość i wyczulenie na potrzeby osób, które ucierpiały w powodzi.
Tusk zachowuje się tak, jakby chciał pokazać ponad wszelką wątpliwość, że władza jest aktywna i wyczulona na potrzeby obywateli. Swoim zaangażowaniem niejako wyprzedzająco reaguje na niedoskonałości w pracy instytucji – chociaż państwo nie zawsze zadziała idealnie, pewne jest to, że władza nie ma innych priorytetów; jest na miejscu.