Kraj

Czy wstyd w polityce jeszcze istnieje

Czy wstyd w polityce jeszcze istnieje?

Wstydu, czyli „przykrego uczucia spowodowanego świadomością niewłaściwego postępowania” u Czarneckiego, recydywisty w kombinowaniu, ze świecą szukać; ten typ tak ma.

Śmiechom i żartom nie było końca. Środki lokomocji Ryszarda Czarneckiego setnie ubawiły naród, doprowadzając do nadprodukcji memów. Zimą z Jasła do Brukseli kabrioletem jechać, i to w dodatku zezłomowanym? Boki zrywać, taka to historia! Spuentowana najdowcipniej przez Jarosława Kaczyńskiego, który o byłego europosła PiS pytany, odrzekł, że ów po świecie lubił jeździć i dużo jadł. Istotnie, musiał Czarnecki sięgać do garnka nie łyżką, ale chochlą, co było zresztą tajemnicą poliszynela od lat i którym to apetytem zainteresowali się teraz śledczy.

Gdy ucichły już salwy śmiechu, na jaw wyszło, że główny bohater, co akurat nikogo nie zaskoczyło, nie ma za grosz wstydu, a i publiczność jakoś wielce nie pała oburzeniem. Wstydu, czyli „przykrego uczucia spowodowanego świadomością niewłaściwego postępowania” u Czarneckiego, recydywisty w kombinowaniu, ze świecą szukać; ten typ tak ma. Ale jakoś mało go ganiono i besztano. Tymczasem śmiech, jeśli jest zamiast powszechnego potępienia, czyni z takiego Czarneckiego oraz jemu podobnych figurę komiczną, nie druzgocze zaś reputacji, nie niszczy dobrego imienia – na co przecież ci, którzy naruszają pewne normy i zasady, zasługują.

Brytyjski socjolog John B. Thompson w swojej, klasycznej już dziś, książce o politycznym skandalu („Political Scandal: Power and Visibility in the Media Age”) przekonywał, że dla jego zaistnienia konieczne jest nie tylko, co oczywiste, popełnienie wykroczenia przez osobę sprawującą funkcję publiczną oraz ujawnienie tego naruszenia – opinia publiczna musi się o tym dowiedzieć. Później niezbędna jest też jej reakcja, którą Thompson nazywa „obelżywym dyskursem”, czyli mówienie, że to wstyd, hańba, kompromitacja. I przestrzega, że „niektóre skandale zbyt łatwo zamieniają się w tanią farsę: niewielu jest zszokowanych lub oburzonych tym, co słyszą, lecz wielu rozbawia widok obnażonego w świetle jupiterów ministra”.

Polityka 39.2024 (3482) z dnia 17.09.2024; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Czy wstyd w polityce jeszcze istnieje"
Reklama