Kraj

Czy prezes pójdzie za ciosem

Trwa pasjonujący casting na kandydata PiS na prezydenta. Rywalizacja rozpala emocje, bo piątka głównych kandydatów idzie równo; w opinii ekspertów każdy z nich ma na wygranie wyborów tak samo małe szanse.

Prezes PiS odzyskuje formę i polityczną inicjatywę. Podczas obchodów kolejnej miesięcznicy, niespodziewanie dla wszystkich, a może i dla samego siebie, pod pomnikiem smoleńskim zaatakował pięściami biznesmena Komosę. „Uderzył mnie dwa razy w twarz” – poskarżył się Komosa. Do tej pory Kaczyński bił się pod pomnikiem z przynoszonym przez Komosę wieńcem. To, że tym razem pobił Komosę, może szokować, chociaż trzeba uczciwie powiedzieć, że i zwolennicy, i przeciwnicy prezesa przyjęli jego atak z zadowoleniem.

Dwukrotne trafienie Komosy z półdystansu to być może największy sukces Kaczyńskiego w ostatnim czasie. Osobiście oceniam je wyżej niż ubrudzenie przyniesionego przez Komosę wieńca czarną farbą w sprayu; w końcu Komosa, w przeciwieństwie do wieńca, znajdował się w ruchu. Eksperci zastanawiają się, czy prezesa PiS stać na więcej? Czy podczas kolejnej miesięcznicy, dopingowany przez towarzyszących mu czołowych polityków i polityczki PiS, opluje albo skopie Komosę?

Zgadzam się, że po skompromitowaniu się teorii zamachu smoleńskiego PiS pilnie potrzebuje nowego mitu założycielskiego. Jarosław Kaczyński zadecydował, że tym mitem będzie obrona pomnika smoleńskiego i Polski przed biznesmenem Komosą. Moim zdaniem to trafny wybór, biorąc pod uwagę, że zamachu smoleńskiego nie było (co ponad wszelką wątpliwość udowodniła działalność podkomisji sejmowej Antoniego Macierewicza), a Komosa i jego wieniec są.

W Komosę, w przeciwieństwie do zamachu smoleńskiego, wyborcy PiS nie muszą wierzyć, bo dziesiątego każdego miesiąca widzą go w telewizorze. Uważam, że w tej sytuacji niszczenie wieńca i okładanie pięściami Komosy może być atrakcyjnym i długofalowym projektem politycznym. Prezes Kaczyński już ostrzegł, że jeśli ktoś w PiS będzie unikał wzięcia aktywnego udziału w tym projekcie, nie ma szans znaleźć się na wyborczych listach do Sejmu i Senatu.

Polityka 39.2024 (3482) z dnia 17.09.2024; Felietony; s. 120
Reklama