Protest PiS przeciw „patowładzy”. Kaczyński: Polacy nie będą głupim plemieniem
Prezes PiS Jarosław Kaczyński o sobotnim proteście przypomniał w dniu zatrzymania Ryszarda Czarneckiego (11 września), więc powstało wrażenie, że to wyraz solidarności z byłym europosłem. Tego samego dnia Czarnecki został jednak zawieszony w prawach członka partii, a Kaczyński wyraźnie się od niego odciął (jak pisze prof. Jan Hartman: prezes „stracił serce dla Rysia”). W sobotę nawet o nim nie wspomniał.
Protest rozpoczął się o godz. 14 przed gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości. „Nie pozwólmy, aby nasze prawa były deptane! Czas na wspólne działanie! Zjednoczmy się, pokażmy siłę i wyraźmy sprzeciw wobec tego, co się dzieje!” – głosiło wezwanie opublikowane na oficjalnej stronie PiS. „Twój głos ma znaczenie! Przyjdź i pokaż, że nie zgadzasz się na to, co dzieje się w naszym kraju!”.
Ksiądz Olszewski, Rubcow, „kondominium”
Prezes Kaczyński mówił z początku przede wszystkim o księdzu Michale Olszewskim, zatrzymanym w związku z aferą w Funduszu Sprawiedliwości. Zdaniem szefa PiS duchowny stał się „symbolem tego wszystkiego, co jest tym wielkim złem, które dzieje się w naszym kraju: łamanie konstytucji, ustaw, praw człowieka, wszelkich zasad cywilizowanego państw”. Jak dodał, ks. Olszewski „podlega udręce, prześladowaniom i, chcę to mocno powiedzieć: torturom. (...) Mówią: paznokci jeszcze nie wyrywają. Ale wszystkie definicje tortur obejmują działania podejmowane wobec ks. Olszewskiego i dwóch pań zatrudnionych w Ministerstwie Sprawiedliwości, których nazwisk nawet nie znamy. To hańba tej władzy, to jej odbiera legitymację moralną i polityczną do rządzenia. Oni tak bardzo się boją wypuścić księdza Michała i te panie z więzienia, bo wiedzą, że wtedy padną, już na wolności, słowa o tym, co się działo, o tych niesłychanych zbrodniczych wydarzeniach”.
Kaczyński losy ks. Olszewskiego zestawił ze sprawą Pawła Rubcowa, szpiega, który został zwolniony w ramach wymiany więźniów między Ameryką, krajami europejskimi i Rosją. „Czy był wychudzony? Zniszczony? – pytał Kaczyński, a tłum odpowiadał: nie był! – On był w dobrej formie, z plecaczkiem na plecach witał się serdecznie z Putinem. I został wyposażony w dodatkową wiedzę, w tym wiedzę tajną. To porównanie jest obrazem tego, co dzisiaj dzieje się w Polsce. To wszystko trzeba umieścić w szerszym kontekście: to atak na Kościół. Ksiądz Olszewski został zatrzymany w Wielki Czwartek, dzień kapłański. Gdyby założyć, że ci wszyscy prokuratorzy są zupełnie niemądrzy, to chyba to akurat wiedzą. (...) Co mówił wielki kapłan Stefan Wyszyński? Kto będzie chciał zniszczyć naród polski, zacznie od Kościoła. I to się dzieje. I idzie szeroko: mamy atak na katechezę. Wszystko przebiega jak w 1950 r. – wtedy też zaczęło się od zmniejszenia liczby godzin religii w szkole. To ten sam model działania i część szerszego ataku: na oświatę, język polski, lektury, wszystko, co ma kształtować młodych ludzi”, perorował prezes PiS.
Cel rządzącej koalicji? „Pacyfikacja Polski, odebranie nam sił, które pozwolą nam się bronić. Kto pamięta lub dobrze zna historię, ten wie, że w latach 40. i 50. udało się zastraszyć społeczeństwo, narzucić język. Dziś to samo się dzieje. Czy to pomysły naszych wrogów politycznych? Czy podpowiedzi?”, pytał Kaczyński, znów sugerując, że partia Donalda Tuska jest formacją zewnętrzną.
Znów też atakował Niemcy. „Niemcy pomagają Ukrainie, więc czy można ich łączyć z Rosją? Można”, mówił Kaczyński. I tłumaczył: „Nowe unijne traktaty obejmują plan budowy państwa europejskiego. (...) Jeśli w nowym układzie będą dominować Niemcy, potężnym graczem będzie Rosja. Zrealizuje się koncepcja: od Lizbony do Władywostoku”. Zalążki odnowionej współpracy między Niemcami i Rosją już, zdaniem Kaczyńskiego, widać. Unia Europejska, zamiast wydawać „biliony na zbrojenia”, pozwala Rosji odzyskać status supermocarstwa.
Kaczyński przestrzegał tradycyjnie przed szerokim atakiem na polskość, placówki kulturalne (przejmowane rzekomo przez ludzi bez kompetencji), przed unijnymi traktatami i „niemiecko-rosyjskim kondominium”. Władza, jak twierdzi, wkrótce sprawi, że Polacy będą mówić mieszanką polszczyzny i angielszczyzny, stracą więc swoją tożsamość, a za kilka dekad będą „głupim, szczęśliwym plemieniem”. Zapowiedział też z nagła referendum w sprawie relokacji i podkreślił, że kluczowe są kolejne wybory – prezydenckie. Nazwiska kandydata PiS nie podał. Jak twierdzi, w partii trwają badania, które wyłonią odpowiednią osobę.
„Donald Tusk nie zamknie nam ust!”, „Precz z komuną!”, „Uwolnić księdza, zamknąć Bodnara!”, skandowali uczestnicy protestu PiS. Przekaz był bardzo ostry. „Cześć i chwała bohaterom!”, krzyczeli organizatorzy ze sceny, dodając, że chodzi o „zamordowanych w Smoleńsku”. Protest rozpoczął się od hymnu, zakończył odśpiewaniem „Roty”.
Bo nie chcą Marszu Niepodległości
Początkowo Jarosław Kaczyński zapowiadał demonstrację „przeciwko łamaniu prawa”, którego wyrazem miał być „atak na Marsz Niepodległości” i „atak na polski patriotyzm”. Chodziło o przeprowadzone 4 września przeszukanie w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, organizatora wydarzenia, które dzieje się w Warszawie 11 listopada, w symboliczną rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości. Przeszukanie odbyło się w związku ze śledztwem dotyczącym kierowania gróźb karalnych podczas Marszu Niepodległości w 2018 r. Policja przeprowadziła też przeszukanie w domu byłego przewodniczącego stowarzyszenia Roberta Bąkiewicza.
Według prezesa PiS przeszukania odbyły się na polecenie władzy, a ich celem miało być „doprowadzenie do tego, żeby te marsze po prostu się nie odbywały albo odbywały się w takiej atmosferze, która będzie dla znacznej części społeczeństwa, która lubi spokój, odrzucana”. Stąd „wiec demonstracyjny” zapowiedziany przez Kaczyńskiego na 14 września pod Ministerstwem Sprawiedliwości. „Chcemy protestować przeciwko łamaniu prawa, ale także przeciwko atakowi na polski patriotyzm, który trwa w polskiej oświacie, w polskiej kulturze” – zaznaczył polityk.
Czytaj też: „Tu się Uli nie popiera!” i hejtuje Unię. Marsz Niepodległości wraca do korzeni
Bo zatrzymali Czarneckiego
Przypomnijmy: Kaczyński wspomniał o demonstracji w ostatni czwartek, gdy prokuratura postawiła zarzuty byłemu europosłowi PiS Ryszardowi Czarnieckiemu i jego żonie. Czarnecki został zatrzymany przez agentów CBA w środę na lotnisku w Warszawie.
Prokuratura zarzuca mu powoływanie się w okresie od kwietnia 2019 r. do października 2023 r. na wpływy w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz MSZ i żądania, a następnie przyjęcia od rektora Collegium Humanum (Pawła Cz.) korzyści majątkowej w łącznej kwocie nie mniejszej niż 92 221 zł oraz korzyści osobistej w postaci uzyskania przez Emilię H. (żonę polityka) nierzetelnych dokumentów poświadczających ukończenie studiów podyplomowych na tej uczelni. W zamian Czarnecki miał podejmować się pośrednictwa w załatwieniu dla uczelni pozytywnych decyzji, ocen i opinii, w tym zgody na utworzenie zagranicznej filii.
Drugi zarzut dotyczy „podjęcia czynności, które mogły udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie 92 221 zł”.
Zarówno polityk PiS, jak i jego żona nie przyznali się do stawianych zarzutów, ale złożyli sprzeczne zeznania. Dostali zakaz kontaktowania się ze świadkami i podejrzanymi w sprawie, w której dostali zarzuty.
Czytaj też: Ryszard Czarnecki i jego żona z zarzutami korupcyjnymi. Chodzi o aferę Collegium Humanum
Bo upolitycznili służby specjalne i wymiar sprawiedliwości
Prezes PiS zareagował na te rewelacje dwojako. Najpierw za pośrednictwem konta na platformie X Rafała Bochenka wydał oświadczenie. „Wszystkie sprawy, którymi żyją dzisiaj media, były przedmiotem działań właściwych organów jeszcze za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości, w związku z tym Tusk i jego neoprokuratura niczego nowego nie wykryli” – stwierdził Kaczyński, choć nie wyjaśnił, dlaczego w takim razie tych działań nie doprowadzono do finalnego etapu (o wielu z nich media donosiły nieraz za rządów koalicji PiS-Suwerenna Polska).
„Wszystko, co dzisiaj obserwujemy, w kontekście działania upolitycznionych służb państwowych, w tym prokuratury, to kolejna, zaplanowana polityczno-medialna akcja mająca na celu odwrócić uwagę od przestępstw i nadużyć koalicji 13 grudnia” – stwierdził prezes PiS w oświadczeniu, choć to rządy jego partii stały się wzorcem upolitycznienia działania służb specjalnych i wymiaru sprawiedliwości. Jednocześnie przypomniał o sobotnim proteście w Warszawie. „Tylko poprzez aktywność i wzajemną solidarność jesteśmy w stanie skutecznie tej władzy się przeciwstawić” – tak kończy się oświadczenie Kaczyńskiego.
Jednocześnie – jeszcze przed postawieniem Czarneckiemu i jego żonie zarzutów – prezes PiS zawiesił polityka w prawach członka PiS.