Polacy i inni Polacy
„Prawdziwi” Polacy i inni Polacy. Gen polskości nie istnieje, wszyscy jesteśmy mieszańcami
Gdy prekursorzy nazizmu uznali sto lat temu Żydów za wrogów, stanęli wobec problemu ich identyfikacji. Odwołali się do aberracyjnie interpretowanej teorii ras ludzkich, jako dającej podstawę do obiektywnej – bo opartej na kryteriach biologicznych – typologizacji i kategoryzacji poszczególnych osobników i ich grup. Uznali więc, że istnieje zarówno rasa aryjska, wyposażona w specyficzne i niepodrabialne przymioty, jak i rasa semicka, obciążona nieusuwalnymi przywarami. Jedne i drugie miały rzekomo wrodzone, dziedziczne podłoże. W oparciu o takie przekonania zostały, po dojściu nazistów do władzy, sformułowane i uchwalone ustawy norymberskie, identyfikujące i klasyfikujące Żydów jako przeznaczonych do segregacji, a potem eliminacji.
Uznanie „żydowskości” czy „żydostwa” (das Judentum) za cechę obiektywną oznaczało, że ustalenie tożsamości konkretnej osoby całkowicie pomijało jej subiektywne poczucie. Nie miało znaczenia, że ktoś czuł się Niemcem lub Polakiem, „obiektywnie” był Żydem, co wyznaczało jego miejsce w społeczeństwie, a potem poza nim.
Czysta tożsamość, czyli jaka
Ten straszliwy przykład był głównym impulsem do porzucenia obiektywizujących kryteriów tożsamości i pozwolenia na subiektywne jej określanie. Żydem jest więc ten, kto się za Żyda uważa, a jeśli uważa inaczej, to należy to respektować. Pojęcie rasy, uwikłane w kompromitujące konteksty, zostało z nauk humanistycznych wyeliminowane, a przynajmniej zesłane na margines.
Problem jednak odżył wraz z pojawieniem się nowoczesnej genetyki, odkryciem mechanizmów dziedziczenia, a zwłaszcza po zsekwencjonowaniu ludzkiego genomu. Powróciły „obiektywizujące” teorie, odwołujące się do rzekomej specyfiki konkretnych genotypów i haplogrup jako decydujących o identyfikacji osób do nich przypisanych.