Kraj

Z wieszczami

Historyczny sztafaż potrafi zmylić. Pytanie, jakie stawiają przed nami miejsca takie jak Karosta, nie dotyczy tego, jak uczyć dzieci o drastycznej przeszłości. Ono jest znacznie trudniejsze.

Kiedy przeczytałam o więzieniu Karosta w Lipawie, wiedziałam, że muszę je zobaczyć. Powstało w 1900 r., gdy łotewska Kurlandia należała do Imperium Rosyjskiego, i zachowało się w stanie bardzo dobrym, praktycznie niezmienionym. Rozporządzała nim stosownie do swoich potrzeb Rosja zarówno carska, jak i radziecka, a w międzyczasie także niepodległa Łotwa i hitlerowskie Niemcy. Pobyt w jego murach miał dyscyplinować żołnierzy wojsk lądowych i morskich, którzy dopuścili się naruszeń regulaminu – od pijaństwa po dezercję. W czasach stalinowskich stał się również udziałem tych, których uznano za „wrogów ludu”. Ostatnie napisy wydrapane przez więźniów na ścianach cel pochodzą z 1997 r.

Dzisiaj Karosta reklamuje się jako jedyne w Europie więzienie wojskowe otwarte dla turystów. Nie sprawdzałam, czy jest rzeczywiście jedyne, ale podwoje ma ten gmach karno-poprawczy otwarte naprawdę szeroko. Można tu nie tylko zwiedzać, ale też pomieszkać. Niektóre cele na piętrze przerobiono na hotelowe dwójki z dostępem do łazienki, mimo że nadal wchodzi się do nich z więziennego korytarza przez masywne drzwi z wizjerem dla strażnika. Są to numery luksusowe. Na parterze natomiast można przenocować za jedyne 20 euro w celi bez wygód, za więzienną kratą zamykaną wieczorem i otwieraną dopiero rano. Amatorów tych perwersji nie brakuje, przyjeżdżają z Łotwy, Litwy oraz reszty świata. Urządzają tu sobie wieczory kawalerskie i panieńskie. Ekipa programu telewizyjnego „Ghost Hunters International”, zajmująca się zjawiskami paranormalnymi, też oceniła to miejsce bardzo wysoko.

Zwiedzanie możliwe jest z biletami i tylko z przewodnikiem. Oprowadzanie w wybranym języku – łotewskim, rosyjskim lub angielskim – rozpoczyna się o każdej pełnej godzinie.

Polityka 38.2024 (3481) z dnia 10.09.2024; Felietony; s. 89
Reklama