Kraj

Jogi i igrzysk

Świadomi własnego dziedzictwa duchowni z parafii św. Jana Pawła II w Nowym Sączu ostrzegają, że ćwicząc jogę, „otwieramy się na działanie złych duchów”.

Z głosiciela Dobrej Nowiny Kościół w Polsce zmienił się w twierdzę desperacko broniącą się przed lewakami, aborcjonistami, cyklistami, „elgiebetami” i ministrą Nowacką. Liczba zjawisk wrogich tej instytucji systematycznie rośnie; w „Gazecie Wyborczej” czytam, że niedawno na pikniku w Nowym Sączu chrześcijańskie umysły dzieci usiłowano zatruć jogą.

„Szokiem jest to, że proponuje pani jogę, nie rozumiejąc jej duchowych zagrożeń” – upomina w internecie organizatorkę zajęć ksiądz z Wodzisławia, najwyraźniej poruszony oglądaniem w telewizji półnagich hindusów stojących na głowie lub siedzących na deskach pełnych wystających gwoździ i tępo wpatrujących się w ścianę, co z prawdziwą duchowością ma rzecz jasna niewiele wspólnego.

W książce „Przekroczyć próg nadziei” św. JP II już dawno temu przestrzegał chrześcijan lekkomyślnie otwierających się na propozycje pochodzące z tradycji religijnych Wschodu, „żeby najpierw poznali własne duchowe dziedzictwo i zastanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojem sumienia wyrzekać”. Świadomi własnego dziedzictwa duchowni z parafii św. Jana Pawła II w Nowym Sączu ostrzegają, że ćwicząc jogę, „otwieramy się na działanie złych duchów”.

W jaki sposób te duchy przenikają do dziecięcych główek, współczesna nauka Kościoła jeszcze nie ustaliła; na razie wiadomo tylko, że na szczęście można je z tych główek egzorcyzmować salcesonem. Może wiedzielibyśmy więcej, gdyby Przemysław Czarnek, były szef MEN, po przegranych wyborach zdążył przekazać willę plus kilkadziesiąt milionów na jakiś narodowy instytut poświęcony pogłębionym badaniom tej problematyki.

Patronujący piknikowi poseł KO wyjaśnia, że nie chodziło mu o szkodzenie Kościołowi, ale o stworzenie dzieciom okazji do poruszania się na świeżym powietrzu.

Polityka 38.2024 (3481) z dnia 10.09.2024; Felietony; s. 88
Reklama