Kraj

Do prof. Matczaka. Jak to pana wzbogaca, co w tym jest wartościowego?

Bardzo źle, że się Matczak zatrzymuje na takim poziomie ogólności. Chciałbym, by wprost pokazał kilka konkretnych przykładów ważnych problemów politycznych, społecznych i prawnych, gdzie ta druga strona „wymiany myśli” dawała i daje nam owe „świeże powietrze odmienności”. Bardzo źle, że się Matczak zatrzymuje na takim poziomie ogólności. Chciałbym, by wprost pokazał kilka konkretnych przykładów ważnych problemów politycznych, społecznych i prawnych, gdzie ta druga strona „wymiany myśli” dawała i daje nam owe „świeże powietrze odmienności”. Adrian Grycuk / Wikipedia
O wymianie myśli w Polsce, wymachiwaniu pogrzebaczem i bańkach informacyjnych w związku z prof. Matczakiem, symetryzmem, Popperem i wielkimi nazwiskami.

Taki mi mniej poważny wstęp przyszedł do głowy. Ale sprawa jest poważna. Marcin Matczak w felietonie w „Gazecie Wyborczej” pt. „Z taksówki wysiadam mądrzejszy” apeluje, byśmy rozmawiali z ludźmi, którzy mają przeciwne od nas zdanie, bo unikanie zdania przeciwnego to wyraz naszej słabości i strachu, „drżenie, że ktoś może mi wykazać, że jestem głupcem”.

Pisze Matczak, że „trzeba wyjść ze stęchłej studni własnych myśli i słów” i postarać się „o dostęp do świeżego powietrza odmienności”. Profesor nie precyzuje, jaką „odmienność” ma na myśli, ale zaleca czytanie (obok „naszych” tytułów) także „DoRzeczy” i słuchanie TV Republika. Co więcej – i tu już wali po oczach – powołuje się na autorytet Karla Poppera, który zalecał falsyfikowanie własnych twierdzeń, a więc zadawanie im kłamu, i uważa, że Popper, gdyby żył, byłby u nas w Polsce nazwany symetrystą.

Czytaj także: Matczak kontra Janicki. Spór o pojednanie, symetryzm i elektorat PiS

Matczak w poszukiwaniu „odmiennej strony”

Bardzo źle, że się Matczak zatrzymuje na takim poziomie ogólności. Chciałbym, by wprost pokazał kilka konkretnych przykładów ważnych problemów politycznych, społecznych i prawnych, gdzie ta druga strona „wymiany myśli” dawała i daje nam owe „świeże powietrze odmienności”. I jeszcze, co miałoby z tego wyniknąć. Jasne, że chodzi o pole najważniejszych polskich problemów, bo Matczak przecież najczęściej pisze o Polsce, bezprawiu i niesprawiedliwości. Skoro nie podaje przykładów, podsunę je ja.

Pamiętamy, że kryzys praworządności zapoczątkował prezydent Andrzej Duda, zaprzysięgając grudniowej nocy 2015 r. nowowybranych (przez PiS) sędziów Trybunału Konstytucyjnego. I to wbrew stanowisku samego dawnego prawdziwego Trybunału, który dopiero miał orzec, czy ci sędziowie byli prawidłowo wybrani. Co – dla owego pamiętnego wydarzenia – wniosłoby owo świeże powietrze odmienności działania samego Dudy? Jak moglibyśmy przeprowadzić z nim ową korzystną wymianę myśli?

Weźmy drugi przykład: PiS przedterminowo zakończył kadencję Krajowej Rady Sądownictwa i skomponował swoją własną neo-KRS, która wybrała sobie tych nazywanych dziś „neosędziami”. Adam Bodnar i duże grono prawników przygotowało reformę, by jakoś te zabagnione sprawy załatwić, a komisja wenecka orzekła, iż ta reforma będzie chronić niezależność sądownictwa. Taż komisja – skupiająca najwyższe autorytety prawnicze – wyraża opinię, że to, co szykuje rząd, jest zgodne ze standardami europejskimi oraz ma na celu naprawienie sposobu powoływania obecnej KRS, by był zgodny z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC).

Otóż ta „odmienna strona” wyszydza całą komisję wenecką, mówi, że ETPC to „obcy”, a obcy nie mają nawet prawa urządzać nam wymiaru sprawiedliwości. No więc, panie profesorze, co pan świeżego i wartościowego widzi w tym odmiennym stanowisku? I co ono wnosi dla rozwiązania sprawy?

Czytaj także: Mit pojednania. Kaczyński się nigdy nie cofa, to niech się cofnie Tusk. Komu ma to służyć?

Mogę sprezentować pogrzebacz

Ilekroć zresztą w Polsce powołujemy się na rozmaite grona autorytetów prawniczych, stowarzyszenia sędziowskie, adwokackie, gremia uniwersyteckie, propagandyści pisowscy zaraz odpowiadają, że to nic nie znaczy, bo przecież istnieją inne autorytety, które wyrażają przeciwne opinie. No to ma pan tu właśnie zdanie przeciwne i wymianę myśli. I jak to pana wzbogaca i w jaki sposób przyczynia się do załatwienia problemu?

Rzecz w tym, że felieton nie odnosi się do żadnego wielkiego spornego problemu w Polsce. A skoro Matczak powołał się na autorytet Karla Poppera (1902–94), przytoczę tu w skrócie starcie Poppera z drugim gigantem myśli Ludwigiem Wittgensteinem (1889–1951). Obaj uważani byli za największych filozofów swoich czasów, ale najwyraźniej nie odnosili się do siebie z sympatią. Zdaje się, że to inna sława, Bertrand Russell, zorganizował ich dyskusję w 1946 r. w Cambridge, może właśnie w celu zaczerpnięcia owego łyku świeżego powietrza.

Podczas tej wymiany poglądów Wittgenstein zacietrzewił się tak bardzo, że chwycił pogrzebacz z kominka w pokoju i wymachiwał nim niczym dyrygent batutą. W dyskusji Popper powoływał się na zasady moralne, których istnienie – jak rozumiem – Wittgenstein w ogóle kwestionował. Rzucił więc wyzwanie Popperowi: „Niech mi pan poda przykład zasady moralnej!” – wykrzyknął. Na co Popper wycedził: „Nie grozić pogrzebaczem zapraszanym dyskutantom”. I się skończyło. Wittgenstein rzucił pogrzebacz w kąt i wyszedł z sali. Przytaczam ten historyczny incydent jako dowód, że nawet sam Popper nie był w stanie skorzystać z rady, którą daje Matczakowi. Widocznie różnica zdań była za wielka i o żadnym symetryzmie nie mogło być mowy.

Żeby było jasne: prof. Matczaka uważam za najwybitniejszego w jego pokoleniu filozofa prawa w Polsce, w dodatku obdarzonego darem przystępnego wyrażania myśli i objaśniania skomplikowanych problemów. Z pewnością ma dobre intencje i chciałby rzetelnej naprawy Polski, „kraju, w którym umrze” (jak tytułuje tom swych felietonów). Ale w tym ostatnim felietonie nie podał konkretnych przykładów, choćby łyku świeżego powietrza, jaki zaczerpnął(by) z rozmowy z jakimś ważnym i gorliwym profesorem od Ziobry albo lepiej z nim samym. Nie napisał, w czym ten łyk powietrza pomógł mu lub mógłby pomóc zmienić własny pogląd. Czy jeszcze, jak sam pisze, „zahartować się, przełamać samozadowolenie z jakiegoś własnego poglądu”. Może istniał taki przypadek? Proszę, niech go opisze. Może wyszłoby z tego coś równie sensacyjnego jak starcie Poppera z Wittgensteinem. Mogę sprezentować pogrzebacz, jeśli trzeba.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną