Jak relacjonuje Fakt.pl, Jarosław Kaczyński wyjaśnił na antenie Radia Maryja, kto może, a kto nie może być kandydatem PiS na prezydenta: „Zastrzegł, że kobieta na tym stanowisku nie miałaby zbyt wielkich szans. – Trudno mi sobie wyobrazić nawet model tej pani, która byłaby tą kandydatką. Z mężczyzną to wiadomo – musi być młody, wysoki, okazały, przystojny. Wyborcy te wymogi wizerunkowe stawiają wysoko. Musi mieć rodzinę. Musi znać bardzo dobrze język angielski. Najlepiej jakby znał dwa języki – wymieniał Jarosław Kaczyński. (…) Musi być obyty międzynarodowo. To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach”. To brzmi jak totalna (i trafna) samokrytyka.
Słuchacze Radia Maryja dowiedzieli się też, co prezes PiS myśli o Jacku Kurskim: „To jest człowiek bardzo zdolny i bardzo energiczny. Chcemy go wykorzystać. Jak każdy z nas ma też wady i grzechy. On je ma i to może nie bardzo lekkie, ale to nie zmienia faktu, że takich ludzi – zaangażowanych, skutecznych i oddanych sprawie jest po prostu mało. Absolutnie nie żałuję tego, że wprowadziłem go do telewizji. (…) nie jest nadmiernie subtelny w działaniach, ale za to skuteczny”. Bratnia dusza prezesa, więc na prezydenta się nie nadaje.
Artur Bartkiewicz z „Rzeczpospolitej” o kłopotach z sukcesją władzy w PiS: „następcą Jarosława Kaczyńskiego może być tylko Jarosław Kaczyński. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze sam prezes zdaje się być przekonany, że bez niego jego podopieczni okażą się bezradni jak dzieci we mgle. (…) Ale oprócz przekonania samego Kaczyńskiego o własnej niezastępowalności jest jeszcze problem systemowy – w PiS, które przez lata stało się klasyczną formacją wodzowską, nie ma żadnego mechanizmu sukcesji.