Więcej niż błąd
Więcej niż błąd Tuska. Sędziowie znowu robią to, co przez osiem lat rządów PiS
„Zdaję sobie sprawę z wagi tego błędu, chociaż jego praktyczne konsekwencje nie są jakoś nadmiernie istotne” – oświadczył Donald Tusk, gdy okazało się, że jego zgoda na uruchomienie procedury wyboru neosędziego na funkcję prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego wzbudziła oburzenie i rozczarowanie. Nie wydaje się jednak, by premier rzeczywiście zdawał sobie sprawę z wagi zdarzenia. „Praktyczne konsekwencje” tego błędu są bowiem istotne.
Oburzeni i rozczarowani byli ci, którzy przez lata rządów PiS sprzeciwiali się upolitycznianiu sądownictwa, kwestionowali prawomocność neoKRS i nominowanych przez nią neosędziów. Oburzyły się autorytety świata prawniczego, stowarzyszenia sędziowskie, a przede wszystkim sędziowie SN, którzy usiłowali nie dopuścić do – spodziewanej – reelekcji dotychczasowej prezeski Izby Cywilnej, neosędzi Joanny Misztal-Koneckiej. Decyzja premiera zrujnowała ich wysiłki.
Donald Tusk kontrasygnował decyzję prezydenta Dudy dotyczącą wyznaczenia pełnomocnika do przeprowadzenia wyborów kandydatów na prezesa. Normalnie wybory przeprowadza ustępujący prezes, ale prezeska Misztal-Konecka jako kandydatka w tych wyborach nie mogła ich jednocześnie organizować. Premier Tusk, próbując uciąć domysły dotyczące tego, jaki to „polityczny deal” zawarł z Andrzejem Dudą, oświadczył, że nie wiedział o tych wszystkich okolicznościach. Podpisał to, co dał mu do podpisania przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów Maciej Berek, który go nie uprzedził o „polityczności” dokumentu.
Najwyraźniej premier i jego otoczenie nie doszacowali skutków tej kontrasygnaty. Choćby tego, że Izbą Cywilną SN, przynajmniej do czasu zmiany na prezydenckim urzędzie, będzie rządził neosędzia. Tak się dzieje od trzech lat, kolejny rok da się wytrzymać.