Kraj

Szef MSZ Ukrainy mocno na Campus Polska: Putina czeka śmierć

Dmytro Kułeba i Radosław Sikorski. Campus Polska Przyszłości, 28 sierpnia 2024 r. Dmytro Kułeba i Radosław Sikorski. Campus Polska Przyszłości, 28 sierpnia 2024 r. X (d. Twitter)
Na finał olsztyńskiej imprezy zjechali się politycy z najwyższej europejskiej półki. Największą sensację wzbudził jednak gość specjalny. W Campus Arenie pojawił się minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.

Wizyta gościa specjalnego była owiana tajemnicą. Już we wtorek prowadzący Campus Michał Marcinkiewicz zapowiadał, aby od rana śledzić media społecznościowe, wyszukując niespodzianki. Uczestnicy zauważyli, że z rozpiski zniknął panel z udziałem szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Chwilę po 10 tajemniczym gościem okazał się Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych ukraińskiego rządu. Organizatorzy z ogłoszeniem wydarzenia czekali do momentu przekroczenia granicy przez dyplomatę.

Panel dwóch ministrów prowadził Radosław Sikorski. Kułeba podziękował za wsparcie i solidarność i wspomniał pierwszy moment, kiedy uświadomił sobie, że dojdzie do wojny. – Rozmawiałem z ojcem w październiku 2021 r. Powiedział, że wojna nadejdzie i jest nieunikniona – mówił. – Dlatego trzeba słuchać rodziców.

To Putin ma się bać nas

Dyplomaci rozmawiali przede wszystkim o trwającej wojnie i perspektywie ukraińskiej. Kułeba tłumaczył, że groźba eskalacji ze strony Rosji stała się wymówką dla państw europejskich, a przekonywanie partnerów jest największym wyzwaniem dla jego kraju. – Nie obawiajcie się reakcji Rosji, my się nie boimy. Pomagajcie nam, to wygramy w tej wojnie – przekonywał. – Być może o tym nie wiecie, ale każdy wniosek, każda prośba Ukrainy o dostarczenie broni nowego typu spotykała się na początku z odmową. To kosztowało życie Ukraińców, wydłużyło wojnę i miało wpływ na naszą gospodarkę.

Szef polskiej dyplomacji dodał, że „zamiast zastanawiać się nad tym, co zaraz zrobi Putin, powinniśmy tak działać, żeby Putin zaczął zastanawiać się nad tym, co my zaraz zrobimy”.

Uczestnicy spotkania pytali o zaangażowanie USA, czy Ukraina nie obawia się, że może osłabnąć pod wpływem zmiany orientacji na Azję. – Jeżeli USA nie będą w stanie zrealizować swoich wieloletnich zobowiązań „uświęconych”, jak powiedział prezydent Joe Biden, i pomóc Ukrainie jako swojemu sojusznikowi, to wówczas nie ma powodu, dla którego Stanom Zjednoczonym mieliby ufać ich partnerzy i sojusznicy np. w Azji – wyjaśniał Kułeba. Minister Sikorski stwierdził, że USA mają narzędzia, aby pomóc bezkosztowo: – Pomóżcie nam przekonać europejskich sojuszników do konfiskaty aktywów od agresora i przekazania ich ofiarom agresji.

W dyskusji była też mowa o relacjach polsko-ukraińskich, w których dochodzi do napięć. – Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Gdybyśmy zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna, moglibyśmy wypominać sobie złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom – stwierdził Kułeba. Odniósł się również do starań Ukrainy o akcesję do Unii Europejskiej. – Obie strony muszą działać w dobrej wierze i odrobić pracę domową. Ja ze swej strony obiecuję, że Ukraina pracę domową odrobi. Nie spodziewam się, by Ukraina dołączyła do UE w perspektywie sześciu czy ośmiu miesięcy. Działajmy na rzecz tego, by nie opóźniać tego procesu o lata.

Europejski bankomat i urok silnej ręki

Szanowny panie prezydencie. Drogi Rafale. Drodzy goście. Drodzy uczestnicy Campus Polska Przyszłości – rozpoczęła przewodnicząca Parlamentu Europejskiego ku uciesze sali. Roberta Metsola podzieliła się z uczestnikami planami PE na kolejną kadencję. Wśród priorytetów wymieniła walkę z dezinformacją, AI Act, a także wytężoną pracę nad wdrażaniem unijnego prawa.

Zdaniem Metsoli polityka UE powinna być odważna i ambitna. – W trakcie kampanii zdałam sobie sprawę z obaw wyborców o to, czy wspólnota nie robi za mało czy to w zakresie klimatu, czy ochrony rolników. Brak działania prowadzi jej zdaniem do utraty wyborców, a obszarem, w którym Unia może zrobić więcej, jest m.in. obronność. Zwróciła też uwagę, że nadal nie ma unii rynków kapitałowych z prawdziwego zdarzenia.

Przyznała ponadto, że sama nie dowierzała w głosy dobiegające m.in. z Polski o nadchodzącej agresji Rosji. – Nie jesteśmy też wystarczająco odważni, by powiedzieć, gdzie prawa człowieka są łamane – oceniła. – Należy zatrzymać bomby. Palestyna powinna być wolnym i bezpiecznym państwem.

W panelu o praworządności zasiedli minister sprawiedliwości Adam Bodnar i wiceszefowa Komisji Europejskiej ds. wartości i przejrzystości Věra Jourová. Na samym początku polski polityk został zapytany o decyzję Tuska, który dokonał kontrasygnaty neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. – Decyzja premiera Donalda Tuska, którą on sam określił jako błąd, nie powinna być uważana za zaprzestanie naprawy praworządności – tłumaczył Bodnar.

Przedstawicielka KE zapewniła, że darzy obecnego ministra sprawiedliwości dużym zaufaniem. – Nadal monitorujemy sytuację w Polsce, ale proces z art. 7 został wstrzymany. Adam Bodnar to jest osoba, której ja ufam. Ufam Adamowi, że ma energię i determinację, które są potrzebne do tego, żeby wdrożyć plan działania, i że zrobi to tak szybko, jak się tylko da.

Jourová na pytanie o sankcje, które KE może stosować wobec członków łamiących praworządność – zasada warunkowości – tłumaczyła, że opór państw uświadomił jej podejście niektórych rządów. – Pierwszego dnia powiedziałam, że jeżeli ktoś nie rozumie języka wartości, to może chociaż zrozumie język pieniędzy. Wiem, że to było prowokacyjne. Wiele osób skrytykowało to wystąpienie. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jest dziwne przeświadczenie, że fundusze unijne będą płynąć do każdego bezwarunkowo, że Unia Europejska to taki bankomat.

Polityczka odniosła się także do rosnących w siłę ruchów antyeuropejskich. – Zawsze zadaję sobie jedno pytanie: czy jesteśmy wystarczająco silni. Nie tylko w centralnej części Unii Europejskiej, ale również w innych państwach, by oprzeć się urokowi silnej ręki, komuś, kto obieca łatwe życie.

Sanna Marin: fińska gwiazda młodzieży

Słowa Sanny Marin mogą tymczasem zszokować i zbulwersować niejednego rodzica. Była premierka wyjaśniła, że sukces Finlandii pochodzi z dekad inwestowania w edukację. – Jesteśmy ludnościowo małym krajem. Musieliśmy sami stworzyć swoje atuty – wyjaśniała. – Edukacja obowiązkowa nie może kosztować. Narzędzia i książki muszą być darmowe. Inwestycja w dzieci i młodzież powinna odbywać się jak najwcześniej.

Gościni przyjęła zaproszenie od Campus Polska na wyraźną prośbę uczestników, którzy domagali się jej po ubiegłorocznej edycji. Młode kobiety dziękowały jej za obecność i inspirację. Oprócz sekretów sukcesu edukacyjnego Marin dzieliła się prywatnym doświadczeniem zawodowym. – Młodemu pokoleniu powiedziałabym: możecie sięgnąć po władzę, ale z władzą idzie odpowiedzialność, nikt tego za was nie zrobi. Wierzę, że polityka może tak wyglądać, że władzę pełnią młodzi ludzie, którzy wyglądają jak ty, mówią jak ty i przypominają ciebie. Marin opowiadała, że na szczyt polityki krajowej zaprowadziła ją działalność w organizacjach młodzieżowych. – Cały świat patrzył na Finlandię i zobaczył, że to jest możliwe, by młode pokolenie i młode kobiety pełniły władzę. To trochę przypadek, że pięcioma partiami kierowało pięć liderek.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski pytał polityczkę o wyzwania, z jakimi musiała się mierzyć, sprawując urząd. – Jeżeli pozwolimy Ukrainie upaść, to nie ma dobrych scenariuszy – była premier przestrzegała przed „naiwnością” i zagrożeniami dla demokracji. – Świat jest bardzo trudny i wymagający dla kobiet. Ataki na kobiety to zagrożenie dla demokracji. Jeśli ludzie boją się zabierać głos, działać w obawie, że zostaną zaatakowani, to demokracja po prostu nie działa. Unia Europejska oraz rządy muszą robić wszystko, aby zachęcić kobiety, mniejszości do uczestniczenia w życiu społeczno-politycznym.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną