Kraj

Czarzasty o aborcji na Campusie: „Donald, przepraszam, nie zgadzam się”. Ludowcom też się dostało

Włodzimierz Czarzasty. Campus Polska Przyszłości, 24 sierpnia 2024 r. Włodzimierz Czarzasty. Campus Polska Przyszłości, 24 sierpnia 2024 r. X (d. Twitter)
Drugiego dnia Campusu lider Lewicy spowiadał się z grzechów i dobrych uczynków Lewicy, a Marian Turski przekonywał, aby nie ulegać „terrorowi pamięci”.

Minęło dziewięć miesięcy. Wszystkie badania mówią o rządzie dwie rzeczy. Zła brzmi: zamieniliście rząd złodziei na rząd leni – rozpoczął Czarzasty. – Druga: ale, na Boga, nie pokłóćcie się. Trzymajcie tę koalicję, współpracujcie ze sobą, bo jeżeli przestaniecie tworzyć ten rząd, to po was może przyjść PiS i Konfederacja. Większego zła w oczach ludzi nie ma.

Lider Nowej Lewicy podsumował ostatnie miesiące koalicji u władzy. Przyznał, że dobrze ten czas ocenia, i poprosił o cierpliwość. – Nie będziemy się mścili, krzywdzili ludzi, karali bez sądów, naprawiali Trybunał Konstytucyjny i KRS, łamiąc prawo – dodał. Na potwierdzenie swojej oceny przytoczył listę zmian. To m.in. ustawa o in vitro, renta wdowia, program Aktywny Rodzic (tzw. babciowe), zmiana definicji gwałtu, dopłaty dla pracowników socjalnych, rosnąca pensja minimalna, a także zapowiedziany program tanich mieszkań na wynajem. – Śmiali się z nas, a zaraz się okaże, że to pomysł Platformy – mówił Czarzasty o budownictwie socjalnym. – Nie wszystko da się zrobić w dziewięć miesięcy. Mamy jeszcze trzy lata, ale i w cztery nie wszystko da się zrobić.

„Spieprzyliśmy te wybory”

Poza obietnicami zrealizowanymi uczestnicy usłyszeli zapowiedzi innych postulatów, o których marszałek „myśli ciepło”. Wymienił wliczenie umów zlecenie i o dzieło (tzw. śmieciówek) do stażu pracy jako krok do ich oskładkowania, poprawę ściągalności alimentów, posiłki dla uczniów, wydłużenie urlopów dla rodziców wcześniaków oraz wprowadzenie 100 proc. zasiłku dla kobiet na urlopach macierzyńskich i zdrowotnych. Nie zabrakło deklaracji o legalizacji marihuany, zamknięciu „obrzydliwych i prymitywnych” hodowli futerkowych oraz o lepszej opiece psychologicznej w szkołach.

Ubiegając pytania, marszałek odniósł się do tematów trudnych. Nie zgodził się z premierem Tuskiem, który dzień wcześniej na tej samej scenie mówił o aborcji: „w tej kadencji większości nie będzie”. – Nie zgadzam się z tą tezą. Donald, przepraszam – mówił Czarzasty, który twierdzi, że „przyjaciele z PSL” stracą wymówkę, gdy za rok zmieni się prezydent. – Czy naprawdę nie możemy podjąć rozmowy z czternastoma facetami w tej sprawie?

Nie tylko aborcji Lewica „nie chce odpuszczać na milimetr”. Czarzasty twierdzi, że jego formacja po kawałku przesuwa granice i przyzwyczaja społeczeństwo do zmian. Dotyczy to m.in. pigułki „dzień po” (zawetowanej przez prezydenta) czy związków partnerskich. Mimo zapowiedzi, że nie będzie zaczepiał koalicjantów, nie szczędził złośliwości pod adresem szefa ludowców. – Nie rozumiem stanowiska moich przyjaciół z PSL w sprawie związków partnerskich – Czarzasty przypomniał, że rozwiązanie dotyczy również par heteroseksualnych. – Władek, czy ty to wiesz? Może tygrysy wiedzą więcej od tygrysków.

Co z liderami Lewicy

O ile wystąpienie marszałka było bardzo sprawne, o tyle gorzej poradził sobie z pytaniami od uczestników. Pytany o rolników, wyznał, że się na tym nie zna, dodając w swoim stylu: – Proszę nie ufać politykom, którzy mają odpowiedź na każde pytanie.

Emocje wzbudziły pytania o plany w obrębie samej Lewicy, o kierownictwo partii, a także Roberta Biedronia, który zdaniem pytającego „wziął do europarlamentu narzeczonego i koleżankę”. – Czy nie zastanawiał się pan, że pora na zmianę liderów w Lewicy? Bo uważam, że pan się nie sprawdza. Czwarte wybory przegrane – stwierdził młody uczestnik spotkania.

Nie wiem, czy mi się podoba taki ton: Biedroń zabrał narzeczoną czy narzeczonego do Sejmu – odpowiadał marszałek, a z sali ktoś krzyknął: „ale to prawda!”. – Wybory w przyszłym roku. Członkowie i członkinie będą głosować. Mamy różne oceny: cztery lata prowadziłem partię poza Sejmem, jesteśmy jedyną formacją, która wypadła z Sejmu i wróciła. Po 18 latach współrządzimy. Na zarzut o słabą kampanię przed wyborami samorządowymi odpowiedział: – Spieprzyliśmy te wybory.

Nie zabrakło wątków bieżących. W ubiegłym tygodniu do dymisji podał się wiceminister sprawiedliwości z ramienia Lewicy Bartłomiej Ciążyński. Polityk zatankował za 500 zł, zapłacił służbową kartą i służbowym autem udał się na wakacje. Jeszcze w środę złożył urząd. – Zrobił źle, dostał w łeb, przeprosił. Z następnymi będzie tak samo – mówił Czarzasty, który również przeprosił. – Nie przypilnujemy wszystkich, ale reagujemy natychmiast.

Marian Turski: nie wolno ulegać terrorowi pamięci

Godzinę przed wystąpieniem lidera Lewicy odbyło się spotkanie z człowiekiem, którego marszałek Czarzasty nazwał „takim, przed którym Polska powinna się kłaniać”. Marian Turski, szef działu historycznego „Polityki”, odpowiadał na pytania uczestników, którzy Namiot Idei wypełnili po brzegi. Na prośbę prelegenta wydarzenie rozpoczęło się od pytań.

Uczestnicy chcieli wiedzieć, jak nauczać historii, aby nie straszyć sąsiadami i „złym Niemcem”. – Czy kiedy spotykam się z Niemcami, mam zakładać T-shirt z ojcem, młodszym bratem i napisem: „zostali zagazowani w Auschwitz”? Jeżeli człowiek chce żyć normalnie i myśleć o przyszłości, nie wolno mu się poddawać terrorowi pamięci – mówił Marian Turski, dodając, że historii nie można zaprzeczać. Tłumaczył również, że Polska musi mieć sojuszników w Unii Europejskiej, nie może się skazywać na osamotnienie.

Konrada, jednego z uczestników, interesowało, czy Marian Turski spotkał się z człowieczeństwem w Auschwitz. Usłyszał w odpowiedzi, że bardzo rzadko, bo hierarchia była tak ułożona, że jedni więźniowie pilnowali drugich i „wcale nie trzeba było tak wielu Niemców do pilnowania”.

Marian Turski przytoczył również dwie historie. Pierwszą o młodej Niemce, która zgłosiła się do pracy jako telefonistka, nieświadoma, czym jest obóz. Kiedy poznała prawdę o tym, co się dzieje za jego murami, popełniła samobójstwo. W drugiej Marian Turski wspominał, kiedy pierwszy raz odzyskał godność po przyjeździe do kolejnego obozu. Niemiecki strażnik oznajmił, że nikt tutaj nie będzie bił więźniów, chyba że jeden drugiemu ukradnie chleb. – Przez cały czas pobytu w obozach nigdy nie płakałem. Po raz pierwszy wtedy miałem łzy w oczach – wyznał Marian Turski.

Jedno z pytań dotyczyło przetrzymywanego na Białorusi Andrzeja Poczobuta. – Mogę sobie tylko wyobrazić, że dyktator Białorusi (...) prawdopodobnie chce za to coś, co troszeczkę wykracza poza możliwości – tłumaczył Marian Turski, powołując się na rozmowy z przedstawicielami władzy wysokiego szczebla. – MSZ szuka mediatorów. Bo nie ma rozmów bezpośrednich, są rozmowy przez mediatorów. Czy skuteczne? Oni są dobrej myśli, a ja nie jestem tak dobrej myśli, bo Poczobut jest w bardzo złym stanie fizycznym, tego się bardzo boję.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną