Kraj

Barbara Nowak papieżycą PiS w Krakowie. To nowa odsłona wojenki Kaczyńskiego z Szydło

Barbara Nowak Barbara Nowak Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Jarosław Kaczyński nie znosi nieposłuszeństwa i krytyki. Nigdy nie wybacza. Jego relacje z byłą premier Beatą Szydło zdecydowanie się pogorszyły i nic już nie zostało z czasów, gdy czekał na nią z kwiatami na lotnisku.

Krakowskie struktury PiS mają nową pełnomocniczkę! I to nie byle jaką, lecz samą Barbarę Nowak, która jeszcze kilka tygodni temu, po wybraniu kompromisowego Łukasza Smółki z PiS na stanowisko marszałka województwa małopolskiego, w szczególnym geście lojalności wobec Ryszarda Terleckiego i Jarosława Kaczyńskiego zrzekła się mandatu radnej. Posadę stracił człowiek Beaty Szydło Michał Drewnicki, a Barbara Nowak z pewnością zaprowadzi w Krakowie porządki ściśle wedle życzeń Kaczyńskiego i Terleckiego.

Zapowiedź rozpadu PiS?

Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, tym bardziej że cała idea „pełnomocnika” ustanowionego przez prezesa do tego się właśnie sprowadza, że ma wykonywać jego wolę. No, chyba że swoje życzenia miałby jeszcze abp Marek Jędraszewski lub jego następca (pod warunkiem że będzie dostatecznie ortodoksyjny i konserwatywny). Bo specjalnością Barbary Nowak jest ostentacyjny fundamentalizm religijny połączony z gorącym afektem dla Ryszarda Terleckiego. Taki ma wizerunek i najwidoczniej odpowiada on obu panom.

Z ich perspektywy Nowak ma wszelkie zalety: jest młodsza, oddana, wierna, ideowa. No i jest, jak to się mówiło w „dziadocenie”, „przedstawicielką płci pięknej”. Czego chcieć więcej w świecie, w którym każdy starszy polityk musi mieć u boku młodszą kobietę? Kiedyś była nią dla Jarosława Kaczyńskiego Beata Szydło. Teraz Barbara Nowak zajęła jej miejsce. Dzięki tym sentymentom krakowski PiS ma nową papieżycę! A Beata Szydło na X mówi na to Kaczyńskiemu, że „utracił kontakt z rzeczywistością”. Czy te ruchy tektoniczne to zapowiedź rozpadu PiS?

Nie trzeba było długo czekać na reakcję Kaczyńskiego, wobec którego ciężkiej niesubordynacji dopuścili się krakowscy działacze skupieni wokół Beaty Szydło. Sprzeciwiając się woli prezesa, grupka wybranych z ramienia PiS radnych sejmiku odmawiała poparcia w wyborach marszałka województwa Łukasza Krupy (obecnie przewodniczącego Zarządu Wojewódzkiego PiS w Małopolsce) i po wielu głosowniach w końcu marszałkiem został były wicewojewoda Smółka.

Kaczyński nigdy nie wybacza

Beata Szydło chyba się tego nie spodziewała, bo jej reakcja na X była nerwowa: „To nie może być prawda. Ktoś musiał stracić kontakt z rzeczywistością, żeby dymisjonować Michała Drewnickiego. Michał to dla krakowskiego PiS symbol i superszef struktur. Młody, energiczny, koncyliacyjny, z pomysłami. A przede wszystkim to człowiek, który prowadził krakowski PiS w bardzo trudnym czasie. On walczył, gdy inni uciekali”.

Do tych słów adresat odniósł się nad wyraz lekceważąco. Zapytany o sprawę przez dziennikarza Wirtualnej Polski, odparł: „To jest sytuacja, która wymaga jednak przebudowy tej organizacji i być może pani premier ma tutaj jakieś inne zdanie, ale to jest w tej chwili bez znaczenia. Ta sytuacja, przy całym moim szacunku i sympatii dla pani premier, jakby jest po prostu jej prywatną opinią, z którą ja się radykalnie nie zgadzam, ale to się zdarza. Nie zawsze się zgadzałem z panią premier, nawet wtedy, kiedy była premierem. Ona nie zawsze się zgadzała ze mną. Taka jest polityka, takie jest życie, nie róbmy z tego problemu”.

Brzmi koncyliacyjnie, ale nie dajmy się zwieść. Kaczyński nie znosi nieposłuszeństwa i krytyki. Nigdy nie wybacza. Jego stosunki z ukochaną przez elektorat PiS „naszą Beatką” zdecydowanie się pogorszyły i nic już nie zostało z czasów, gdy po słynnym głosowaniu 27:1 nad kandydaturą Jacka Saryusza-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej czekał na nią z kwiatami na lotnisku.

Knucie, roszady i zdrady

Trudno powiedzieć, czy konflikt Kaczyńskiego z Szydło jest objawem rozpadania się PiS. Zapewne należy go interpretować jako prężenie muskułów, czyli szukanie dobrej pozycji przed rozstrzygającą walką o schedę po Kaczyńskim. Wycofanie się Joe Bidena z wyborów prezydenckich na nowo rozbudziło wśród konkurentów prezesa nadzieję, że uda się go odsunąć „z powodów ogólnych”, czyli wieku i zmęczenia. Jednakże i tak wiadomo, że wszystko rozstrzygnie się w związku z wyborami prezydenckimi. Jeśli Morawiecki nie zostanie wystawiony przez PiS, to będzie źle. Jeśli zostanie wystawiony i przegra z Trzaskowskim czy Sikorskim, to też będzie źle. A jak będzie źle, to ci, którzy dziś stawiają się Kaczyńskiemu, będą mogli mówić: „a nie mówiłem?”. Albo raczej: „a nie mówiłam?”.

Kto należał kiedyś albo i należy dzisiaj do jakiejś partii, ten z pewnością wie, jakie emocje towarzyszą wewnętrznemu życiu organizacji politycznej. Nawet na samym dole. W „strukturach” zawsze coś się dzieje. A szczególnie dzieją się kłótnie i romanse. Zaś w okolicach wyborów na funkcje partyjne dodatkowo wzmagają się intrygi, knucie, roszady i zdrady. Na dole się kłócą, a nad tym wszystkim jak helikopter lata nasyłany z centrali sekretarz, zwany w naszej części świata politrukiem. To człowiek o mocnej głowie, bo bez spirytualiów konfliktów raczej nie da się zażegnać. W partiach to normalne. Bez tych emocji i awantur nie mogłyby w ogóle istnieć, bo większość ludzi zapisuje się do partii nie dla korzyści ani z pobudek ideowych, lecz w poszukiwaniu towarzystwa i tzw. adrenaliny.

Wojenka Kaczyńskiego z Szydło na terenie „struktur krakowskich” niesie zagrożenie ścierającym się stronom, ale dla samej partii to paliwo. Jak to się ostatnio mawia: dzieje się! Niemniej, tak przy okazji, chciałbym zwrócić uwagę osobie odpowiedzialnej za stronę internetową PiS, że na publikowanych tam zdjęciach dosłownie króluje Pani Wiceprezes Premier Beata Szydło. Lepiej to zmieńcie, zanim ktoś to pokaże prezesowi. Bo będzie źle!

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną