Paryskie igrzyska olimpijskie rozkręcają się powoli, wciąż większość składników medalowej rywalizacji przed nami, ale w kategorii „największa kontrowersja” zwycięzca jest już bezdyskusyjny. To organizatorzy ceremonii otwarcia, którym przyświecała idea zaprezentowania republikańskich idei wolności, równości i braterstwa, a dokonali tego, m.in. zapraszając do udziału w części artystycznej grupę drag queen. Ich występ zakończył się zajęciem za długim stołem pozycji w sposób, który skojarzył się niektórym z układem postaci na słynnym obrazie „Ostatnia wieczerza” Leonarda da Vinci.
Interpretacja została momentalnie podchwycona i rozpropagowana przez samozwańczych strażników moralności oraz chrześcijaństwa jako bluźniercza, głosy zaś tych, którzy twierdzą, że nie ma mowy o drwinach z religii – a jeśli szukać aluzji do malarstwa, to należałoby raczej odwołać się do dużo mniej znanego dzieła z epoki baroku, „Uczta Bogów” autorstwa Jana van Bijlerta – podsyciły tylko spiskowe teorie. Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyraził kurtuazyjne ubolewanie z powodu niezamierzonej obrazy uczuć religijnych, a autorzy oprawy wyjaśnili, że scena miała raczej zobrazować antyczną imprezę, jakich w tamtej Grecji nie brakowało. Burza przesłoniła dyskusję o tym, co w ceremonii otwarcia kluczowe, czyli jej wartość artystyczną. Zdanie na temat tego, czy była przydługa, czy jednak magnetyzująca, są podzielone, ale w pamięć na pewno zapadną występy zmagającej się z chroniczną chorobą Céline Dion, jak również grupy Gojira, najlepszego francuskiego towaru eksportowego, jeśli chodzi o muzykę metalową.
W klasyfikacji medalowej na razie Europa jest zdominowana przez potęgi azjatyckie (Chiny, Japonia, Korea Południowa) oraz anglosaskie (Australia, Stany Zjednoczone).