Co zraniło Trumpa. Czy Linette zdąży do Paryża. 5 tematów, o których musisz dziś wiedzieć
1. Co zraniło Trumpa. FBI ma różne hipotezy
Niemal dwa tygodnie temu, podczas wiecu w Pensylwanii, 20-letni Thomas Matthew Crooks strzelał do republikańskiego kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa. FBI prowadzi dochodzenie w sprawie zamachu i w czwartek agencja AFP podała, że nie jest pewne, co dokładnie zraniło Trumpa: czy była to kula, czy jakiś odłamek – np. promptera, z którego czytał przemówienie. „Nie jest jasne, czy Donald Trump został postrzelony, czy to odłamek telepromptera drasnął ucho byłego prezydenta” – powiedział dyrektor FBI Chris Wray w Kongresie.
Sam Trump oczywiście nawiązuje w kampanii wyborczej do wydarzeń z miejscowości Butler, podczas pierwszego wiecu po nieudanym zamachu mówił, że „przyjął kulę za demokrację”.
Na początku tygodnia do dymisji podała się szefowa Secret Service Kimberly Cheatle, która wzięła pełną odpowiedzialność za niedociągnięcia w działaniu służb podczas ochraniania Trumpa.
2. Czy Linette zdąży na igrzyska?
„Ej, co się robi, kiedy nie ma się znajomych z Private Jetem, a WTA przesuwa Ci finałowy mecz, przez co nie masz szans dolecieć do Paryża na Igrzyska przed zamknięciem strefy powietrznej?” – napisała w czwartek w mediach społecznościowych polska tenisistka Magda Linette. O co chodzi? Poznanianka gra – i to bardzo dobrze – w turnieju WTA w Pradze. Właśnie pokonała wyżej klasyfikowaną Czeszkę Lindę Noskovą i awansowała do finału, w którym zmierzy się z inną Polką – Magdaleną Fręch.
Niestety, organizatorzy turnieju w stolicy Czech zmienili kolejność piątkowych spotkań finałowych. Najpierw, o 9:30, zagrają deblistki (w tym Czeszki Barbora Krejcikova i Katerina Siniakova), a dopiero potem odbędzie polski finał, na osiem godzin przed rozpoczęciem paryskiej olimpiady. „Czekamy na Wasze tipy" – napisała Linette i oznaczyła w poście mającą ten sam problem Fręch.
3. Skruszony sędzia sypie system Ziobry
Roman Giertych i jego zespół ds. rozliczeń PiS przedstawił w czwartek kolejnego „sygnalistę” – a tak naprawdę skruszonego sędziego hejtera Arkadiusza Cichockiego – który opowiadał o działalności oskarżonego o szpiegostwo i zbiegłego na Białoruś byłego sędziego Tomasza Szmydta, o sposobie funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa oraz o byłej Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Cichockiego dobrze pamiętamy z wystąpień medialnych dezawuujących tzw. aferę hejterską, w której sam najprawdopodobniej będzie oskarżony, jako że znajduje się w gronie sędziów, którym Sąd Najwyższy na wniosek ministra Adama Bodnara zapewne uchyli wkrótce immunitet w związku z tą paskudną sprawą.
Teraz jednak, podobnie jak Tomasz Mraz z Funduszu Sprawiedliwości, Cichocki zdecydował się mówić o tym, jak działała władza PiS i Suwerennej (dawniej Solidarnej) Polski. „Mimo dość ogólnikowego i poglądowego charakteru zeznań Cichockiego trzeba uznać ich złożenie w Sejmie, przed kamerami telewizji, za ważny moment w historii rozliczania ekipy Jarosława Kaczyńskiego, a zwłaszcza Zbigniewa Ziobry, który w ramach królestwa PiS miał swoje udzielne księstwo. I choć nazwisko byłego ministra sprawiedliwości padło zaledwie kilka razy, bo zeznania skupiały się bardziej na jego zastępcy Łukaszu Piebiaku, to de facto odbył się tutaj sąd nad Ziobrą i skonstruowanym przez niego diabolicznym systemem” – komentuje na Polityka.pl Jan Hartman.
4. Sikorski odpowiada Dudzie w sprawie ambasadorów
Koalicja demokratyczna wciąż ma problem z odwołaniem niektórych nominowanych przez PiS ambasadorów. Tych, którzy – jej zdaniem – albo nie będą prowadzić dyplomatycznej misji zgodnie z kierunkami polityki zagranicznej kreowanej przez rząd, albo po prostu nie mają kompetencji. Szef MSZ konsekwentnie odwołuje dyplomatów: w czwartek zrobił tak z Konstantym Radziwiłłem, byłym ministrem zdrowia w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, który dostał od poprzedniej władzy placówkę w Wilnie. Prezydent Andrzej Duda blokuje jednak te decyzje MSZ.
Najgłośniej jest o przypadku Marka Magierowskiego, który został przez PiS wysłany do Stanów Zjednoczonych. Efekt? Magierowski chce od MSZ około miliona złotych, które zarobiłby, gdyby ambasadorem był do końca kadencji. Ma go zastąpić były szef MON Bogdan Klich, o którym Duda mówi, że był ministrem w czasie katastrofy smoleńskiej, co ma go dyskwalifikować w staraniach o tę funkcję.
Pytany o to Sikorski w TVN24 odpowiedział, że nie może „prowadzić polityki kadrowej MSZ na podstawie pisowskich urojeń". „Np. ktoś nie może być odwołany z placówki, bo jest rzekomo wnuczką rotmistrza Pileckiego, po czym się okazuje, że prawdziwe wnuczki rotmistrza Pileckiego mówią, że nie znają tej pani i że ona nie jest członkiem ich rodziny. Gdybym ja był prezydentem, to osobę, która wprowadziła prezydenta w błąd, odwołałbym z placówki. A pan prezydent tego nie robi, co budzi moje zdumienie” – dodał.
5. Do prokuratury za wybory kopertowe
W czwartek swój końcowy raport przedstawiła komisja śledcza badająca kulisy tzw. wyborów kopertowych, do których PiS chciał doprowadzić w epicentrum pandemii w 2020 r. Bał się o to, że popularność Andrzeja Dudy, który walczył o drugą kadencję, może spadać, dlatego chciał, żeby powszechne wybory odbyły się korespondencyjnie.
Jak pisze na Polityka.pl Krzysztof Burnetko, lista osób wobec których komisja zapowiada zawiadomienia do prokuratury, jest długa. I poważna. Figurują na niej m.in. były premier (Mateusz Morawiecki) i marszałek Sejmu (Elżbieta Witek). A także eksminister spraw wewnętrznych i administracji i szef służb specjalnych (Mariusz Kamiński) oraz wicepremier (Jacek Sasin). Jest Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera i jego zaufany, szczycący się co rusz harcerską kartą, a dziś już europoseł z ostentacyjnego nadania swojej partii. Jest wreszcie capo di tutti capi (termin ten już wprost pada z ust polityków obozu obecnie rządzącego), czyli Jarosław Kaczyński.
„Co wszelako równie ważne, rzecz nawet nie tyle w finansowej skali operacji, przez niektórych wprost nazywanej przekrętem. Niegospodarność komisja ocenia na ok. 76 mln zł. Istotą sprawy jest czysto polityczny cel i charakter całej akcji. Chodziło o postawienie kalkulacji politycznych partii wtedy rządzącej – czyli reelekcji jej kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy – nad względy konstytucyjne, finansowe oraz, last but not least, zdroworozsądkowe (bo wynikające z warunków epidemii)” – pisze Burnetko.