Kraj

Sędzia hejter nowym sygnalistą. „Nie można było nie być człowiekiem Ziobry”

Arkadiusz Cichocki (z lewej), Roman Giertych Arkadiusz Cichocki (z lewej), Roman Giertych Jacek Domiński / East News
Sędzia Arkadiusz Cichocki opowiedział m.in. o kulisach przejmowania sądownictwa przez Zbigniewa Ziobrę i znajomości z sędzią Tomaszem Szmydtem, który uciekł na Białoruś.

Podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS sędzia Arkadiusz Cichocki, były członek „Kasty”, opowiadał m.in. o swoim koledze Tomaszu Szmydcie, który obecnie przebywa na Białorusi.

„Pewnego razu sędzia Szmydt zapytał mnie, czy widziałbym miejsce życia w okolicach Moskwy. Potraktowałem to jako żart. Jak o tym myślę, to składa się to w całość. Jego wyjazd był jednak dla mnie szokiem – tłumaczył Cichocki. – Ja znałem Tomasza Szmydta, miałem z nim prywatną relację, jak trafił tam, to myślałem, czy jest bezpieczny, czy trafił tam z własnej woli. Zajmował się nie tylko sprawami funkcjonariuszy, ale także sprawą dotyczącą tzw. wycieku danych z krajowej szkoły sędziów i prokuratury. Wyciekły dane ponad 50 tys. osób”. Jak dodał, jeśli wyjazd był planowany, to Szmydt dysponuje danymi, które „byłyby niezwykle cenne dla obecnego państwa”.

Równie duża część wyjaśnień Arkadiusza Cichockiego dotyczyła roli wiceministra w rządach PiS Łukasza Piebiaka, który miał przyspieszyć karierę Szmydta. „Nie można było nie być człowiekiem Zbigniewa Ziobry. (…) Odmówienie czegoś ministrowi mogło wiązać się z konsekwencjami. 6 listopada złożono mi propozycję, bym był tzw. prezesem faksowym, a 10 listopada nim zostałem” – tłumaczył.

Byłego wiceministra nazwał swoim mentorem. „Chodziło o to, żeby wprowadzać do sądownictwa sędziów, których my sobie wybraliśmy. Może nie wszystkich sędziów to dotyczyło, ale wśród wielu uczciwych sędziów w KRS jest grupa, która była połączona systemem benefitów z władzą. (...) Jest jeszcze druga kwestia: wiąże się z tym też wydalanie ze służby sędziów, którzy nie byli po naszej myśli”.

Arkadiusz Cichocki, sygnalista Giertycha

Sędzia Arkadiusz Cichocki był jednym z bohaterów tzw. afery hejterskiej. W 2019 r. Onet ujawnił działającą na komunikatorze WhatsApp zamkniętą grupę „Kasta”, której członkowie – zaufani sędziowie związani z PiS, kierowani przez wiceministra Łukasza Piebiaka – zajmowali się zbieraniem haków i oczernianiem niezależnych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. W tym celu wykorzystywali dane pozyskane z Ministerstwa Sprawiedliwości.

W hejterskiej układance Arkadiusz Cichocki, były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach, zasłynął przede wszystkim okazaną w 2022 r. skruchą, a także romansem z Emilią Szmydt, zwaną Małą Emi, żoną sędziego Tomasza Szmydta. Szmydt również był zamieszany w aferę hejterską, a w maju 2024 r. uciekł na Białoruś, gdzie poprosił o azyl polityczny.

„Chciałbym pozostać sędzią aż do czasu, gdy będę mógł odejść w stan spoczynku. By mieć czyste sumienie, muszę powiedzieć, co widziałem i w czym uczestniczyłem. Czasem wystarczy widzieć coś złego i nie reagować, by w tym uczestniczyć. Sędzia musi od siebie wymagać więcej. Ja wtedy nie wymagałem. Niestety. Żałuję i przepraszam” – mówił Cichocki w rozmowie z OKO.press i Onetem.

Sygnalista Tomasz Mraz

Pod koniec maja w trakcie prac parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS jego przewodniczący Roman Giertych zaprezentował pierwszego sygnalistę. Tomasz Mraz został wówczas okrzyknięty przez media „panem Kleksem” – ze względu na charakterystyczny zarost. Dziś jest małym świadkiem koronnym w sprawie dotyczącej nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Nieskutecznie zatrzymano w związku z nią byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Mraz pełnił funkcję dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości.

Podczas posiedzenia zespołu skruszony urzędnik informował m.in. o tzw. antykonkursach i odwróconych konkursach (tworzenie konkursu pod konkretny podmiot, który ma wygrać) czy o kupowaniu głosów w poszczególnych okręgach wyborczych ze środków FS przez polityków Suwerennej Polski.

Dzień po ujawnieniu tożsamości sygnalisty do mediów zaczęły przeciekać liczne nagrania z zasobów Tomasza Mraza – szacowane na 50 godzin – które były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości potajemnie gromadził. Na taśmach słychać przede wszystkim Marcina Romanowskiego, Dariusza Mateckiego, urzędniczki resortu sprawiedliwości czy wysłannika Tadeusza Rydzyka.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama