Kraj

Wystraszone Blade Twarze

Apartheid został w 1968 r. uznany przez ONZ za zbrodnię przeciwko ludzkości, ale w głowach ma się całkiem dobrze. Oby Mbappé, Williams i Yamal poszerzyli europejskie horyzonty.

Blady strach padł na Blade Twarze. Krwi napsuł Francuz Kylian Mbappé, dołożył Nico Williams, ale najmocniejszy cios padł ze strony innego hiszpańskiego piłkarza, którego komentatorzy sportowi uparcie nazywają dzieckiem, Lamine Yamala. „Cios wymierzony tradycyjnej męskości”, jak to ujęła Bridget Jones, mrugając rzęsami w stronę swego pracodawcy, owej męskości uosobienia.

Biały, świetnie sytuowany, obracający się w samym środeczku środowiska, które dużo może, Daniel Cleaver to postać fikcyjna z bestsellerów Helen Fielding. Ale może się z nim utożsamić spora część establishmentu. Nepo babies, dziedzice i dziedziczki, obrotni i przebojowe z mocnymi plecami, to typ, któremu nie w smak, że bożyszczami tłumów w białej Europie zostali czarnoskórzy mężczyźni. I nie tylko im. Wielu uwiera, że bohaterowie niedawnych mistrzostw piłki nożnej nie zajmują się wyłącznie tym, co mieści się w stereotypie czarnego, czyli kopaniem.

Kylian Mbappé, urodzony na przedmieściach Paryża gracz Paris Saint-Germain (dziś już w Realu Madryt), zabrał głos jako obywatel. Po wyborach europejskich, w których zatriumfowała populistyczna partia Marine Le Pen, napisał wiadomość do fanów: „Nadzieja w tym, że świat się zmobilizuje i zagłosuje na dobrą stronę”. Marine Le Pen, córka „tego” Le Pena, nie wytrzymała nerwowo. „Mbappé to niewątpliwie bardzo dobry piłkarz. Jednak ta tendencja, aby aktorzy, piłkarze i piosenkarze przychodzili i mówili Francuzom, na co powinni głosować (…), zaczyna być w naszym kraju zbyt odczuwalna”. Na koniec strzyknęła nacjonalistycznym jadem: „Francuzi mają dość, żeby miliarderzy mówili mi, na kogo głosować”.

„Nasz kraj”, „Francuzi” – te małe, niby niewinne słówka w dyskursie populistycznym służą zaznaczeniu terenu.

Polityka 31.2024 (3474) z dnia 23.07.2024; Felietony; s. 90
Reklama