Kraj

Wyleguj się!

Mamy nieustające poczucie winy, że źle kupujemy, że możemy mądrzej i lepiej. Bunt nie pomoże, bo łatwo go przerobić na kolejny produkt i wtedy mamy kolejne trendy: greenwashing, wellness, pseudopsychologia. Musimy wyjść z tej narracji, odmówić udziału.

W latach 60. XX w. w Stanach Zjednoczonych ruszyła kampania Keep America Beautiful z „płaczącym Indianinem” (zachowuję oryginalne sformułowanie). Rdzenny mieszkaniec prerii roni błyszczącą w słońcu łzę. Zbliżenie na twarz, a obok tekst: „Ludzie zaczęli śmiecić, ludzie mogą przestać. Zaangażuj się”. Wszystko to wzrusza i skłania do refleksji, jest tylko jeden szkopuł. Ludzie, którzy zaczęli śmiecić, to nie ci sami ludzie, którzy mają sobie ze śmieciami poradzić. Kampanię wymyślili producenci plastikowych opakowań, którzy nie zamierzali zaprzestać ich produkcji. Uznali więc, że z jej skutkami mają radzić sobie obywatele, pardon, konsumenci.

Tak korporacyjny kapitalizm radzi sobie z tym, że nadprodukcja, która przynosi zyski, jednocześnie szkodzi ludziom. Mamy przestać zarabiać? Produkować mniej? Nie daj Boże! Wystarczy przenieść ciężar odpowiedzialności. My tu sobie będziemy spokojnie produkować, anonimowe koncerny bez twarzy, a Kowalski czy Kowalska będą musieli sobie poradzić z konsekwencjami. Jeśli nie będą sobie radzić – cóż, wtedy zostaną ocenieni jako społecznie nieodpowiedzialne jednostki, którym nie zależy na świadomym uczestnictwie w rynku i trosce o planetę. Co z tego, że większości plastikowych opakowań nie da się poddać recyklingowi? Segreguj śmieci, konsumencie, tak ocalasz klimat, to twoja odpowiedzialność. I prędko segreguj, bo mamy dla ciebie nowe produkty w sklepach, no i nie zasmucaj „Indianina”.

Jestem właśnie w trakcie lektury książki „Zmącony obraz” Roberta Whitakera, reportera, który opisał system leczenia chorób psychicznych w USA. Podobieństw do producentów plastiku jest tu zaskakująco wiele. Firmy farmaceutyczne zarabiają na psychotropach świetnie, co chwilę pojawiają się nowe generacje i nazwy, choć wciąż nie przebadano, czy rzeczywiście tylko te „magiczne pigułki” mogą pomóc w przypadku zaburzeń.

Polityka 30.2024 (3473) z dnia 16.07.2024; Felietony; s. 90
Reklama