Kraj

Mądrość objeżdżyświata

Podróżowanie uczy, że niczego nie uczy. Niewiele zapamiętamy, ale nie o to chodzi. Nie trzeba zapamiętywać, bo wszystko jest monotonne i powtarzalne. Jak świat długi i szeroki, te same królewskie namiętności i ludowe krzywdy.

Każdego roku setki tysięcy Polaków oderwanych od wnucząt zbierają się na lotniskach, by oddawszy się w opiekę biura turystycznego, niczym dzieci na kolonię udać się gdzieś do egzotycznego kraju na autokarową wycieczkę objazdową. I ja tam byłem, miód i wino piłem. I to nie raz i nie dwa. Jako weteran „objazdówek”, zasłużony autokarowy objeżdżyświat winien jestem sobie a muzom, a także wszystkim wspaniałym pilotkom, przewodnikom i współtowarzyszom wakacyjnych doli i niedoli stosowną apologię.

A jest to nasze jeżdżenie, bardziej niż myślicie, godne pochwały, gdyż dotąd niedoceniane, a zdarza się, że nawet lekceważone. Bo co to za zwiedzanie? Starsi ludzie, niesamodzielni i zagubieni, co rusz wypędzani z autokarów i z powrotem do nich zapędzani, niby coś zwiedzają, ale tak naprawdę nie zdążą niczego poznać i zrozumieć, bo już jadą dalej tym swoim klimatyzowanym bolidem. Młodzi backpackerzy, o, to co innego! Ich włóczęga to full experience. Oni to dopiero smakują te Indie i Gwatemale! Otóż nie. Klienci „imprez objazdowych” zwykle mają za sobą wiele samodzielnych wyjazdów i nie muszą już ani sobie, ani innym dowodzić, że potrafią sobie kupić bilet z Kairu do Luksoru czy tam hotel w Dżajpurze. Teraz pragną trochę wygody i cieszą się, że mogą wypoczywać, a organizowaniem zajmą się zawodowcy.

A co do wiedzy i doświadczenia, to właśnie jest chyba na odwrót. Dojrzali objeżdżyświaci widzą i rozumieją więcej, bo lepiej znają życie i z niejednego pieca chleb jedli. I może właśnie dlatego tak ochoczo oddają się we władzę pań pilotek, odnajdując w sobie naiwne, acz uroczo ciekawe świata dzieci. Proszę pani, a czemu oni tam tak siedzą? Pewnie czekają, aż podjedzie ciężarówka i zabierze ich do pracy w polu. A czemu tam tyle kwiatów?

Polityka 30.2024 (3473) z dnia 16.07.2024; Felietony; s. 88
Reklama