Kraj

Duda w USA „pluje” na rząd Tuska. Czy prezydent rozumie swoją rolę?

Andrzej Duda na szczycie NATO w Waszyngtonie Andrzej Duda na szczycie NATO w Waszyngtonie Marek Borawski/KPRM / X (d. Twitter)
Duda ciągle otwiera nowe pola konfliktu z rządem, aby mobilizować przeciwko niemu obóz pisowski. Nie zwraca uwagi na zagraniczne i krajowe koszty takiej linii politycznej.

Na konferencji z mediami po szczycie NATO w Waszyngtonie prezydent Andrzej Duda zbył ważne pytanie. O to, jak sobie wyobraża swoje zadanie jako głowa państwa polskiego. Pytanie nawiązywało do reakcji premiera Tuska na napastliwy wywiad Dudy udzielony propisowskiej TV Republika. A przecież powinien był odpowiedzieć, bo konflikt między rządem Tuska a prezydentem szkodzi interesom i wizerunkowi naszego państwa. Wiedzieliśmy, że „kohabitacja” Tuska z Dudą będzie iskrzyła. Trudno jednak było przypuszczać, że prezydent posłuży się tak agresywnym językiem dotyczącym innego uczestnika polskiej delegacji na szczyt NATO – premiera Tuska. Efekty sabotowania przez ekipę Dudy polityki rządu koalicji demokratycznej są opłakane, a postawa samego prezydenta destrukcyjna.

Pałac strzelił Polsce dwa gole

Najnowszy przykład to kontrowersja wokół odwołanego przez nasz MSZ ambasadora Polski przy NATO Tomasza Szatkowskiego. Obecny szef MSWiA Tomasz Siemoniak na podstawie informacji otrzymanych od służb specjalnych stwierdził w mediach, że Szatkowski nigdy nie powinien być ambasadorem przy NATO. Wskutek uporu Dudy, który trwał przy Szatkowskim i zapowiedział, że nie zgodzi się na kandydata proponowanego na jego miejsce przez rząd Tuska, na jubileuszowym szczycie NATO nie było ani Szatkowskiego, ani Jacka Najdera, którego kandydaturę na to stanowisko wysunął minister Radosław Sikorski.

Co więcej, z doniesień w mediach („Gazeta Prawna”) wynika, że Szatkowski z poparciem Dudy miał się ubiegać o stanowisko jednego z zastępców sekretarza generalnego NATO. Obecna władza wytypowała swojego kandydata na tę funkcję Adama Bugajskiego, dyrektora departamentu polityki bezpieczeństwa w MSZ. Obie kandydatury przepadły, bo NATO uznało, że nie będzie się mieszać w wewnętrzny spór w Polsce. W efekcie nie mamy Polaka na tym stanowisku. Gremia decyzyjne w Sojuszu i w Unii Europejskiej nie lubią niejasnych sytuacji. I tak Pałac strzelił Polsce dwa gole.

Czytaj też: Graj na ambasadę! Ile tak naprawdę Warszawa znaczy dla Waszyngtonu

Duda pluje na rząd

Na tym nie koniec. Podczas szczytu NATO prezydent Duda we wspomnianym wywiadzie zarzucił rządowi Tuska, że przywraca praworządność „pałką i butem” i że zasiadają w nim „niedołęgi”. Wiadomo, że Duda jedne rzeczy mówi mediom niezależnym, polskim i zagranicznym, a inne mediom propisowskim. W tych pierwszych odgrywa rolę odpowiedzialnego szefa państwa, w tych drugich – harcownika obozu pisowskiego. W tej drugiej roli wystąpił w rozmowie z TV Republika – demagogicznie, konfrontacyjnie i kłamliwie. Przyjął narrację polityczną Jarosława Kaczyńskiego o rzekomych torturach i represjach wymierzonych w przeciwników obecnej władzy.
„Nie taka jest misja prezydenta – odpowiedział na atak premier Tusk – by pojechać do Waszyngtonu na szczyt NATO i napluć na polski rząd w telewizyjnym wywiadzie”.

Replika Tuska dobrze opisuje stan kohabitacji: Duda ciągle otwiera nowe pola konfliktu z rządem, aby mobilizować przeciwko niemu obóz pisowski. Nie zwraca uwagi na zagraniczne i krajowe koszty polityczne takiego zachowania. Jestem daleki od wystawiania laurki prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, mentorowi Dudy, ale nie posuwał się on tak daleko w krytyce swoich politycznych przeciwników. Miał większe poczucie odpowiedzialności za stan państwa. Sabotowanie prac i decyzji rządu, grożenie permanentnym wetem, wylewanie pomyj na obecną władzę – tak zapamiętamy ostatni rok drugiej kadencji Andrzeja Dudy.

Zapomina on, że nie jest prezydentem Macronem, a rząd Tuska to nie lepeniści. Rząd Tuska nie zagraża demokracji jak Le Pen francuskiej. Nie trzeba go odgradzać kordonem sanitarnym jak nacjonalistów i populistów w Parlamencie Europejskim. Wygląda na to, że prezydent Duda po prostu nie rozumie, na czym polega jego funkcja. Głowa państwa ma współpracować z szefem rządu dla dobra państwa. W każdej dziedzinie, a nie tylko w jednej, solidarności z Ukrainą. Mamy tylko jedno państwo – w trakcie remontu generalnego – tylko jeden rząd, demokratycznie wybrany, i tylko jednego prezydenta, który na ten rząd „pluje”. Co dobrego z tego wyniknie dla obywateli, że obecne relacje prezydenta z rządem są tak złe i nieprzewidywalne jak nigdy po roku 1989?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przerost Ziobry nad treścią. Zorganizował w resorcie małą armię

Na bazie funkcjonariuszy Służby Więziennej został stworzony specjalny uzbrojony oddział do ochrony budynków należących do ministerstwa. Roczny koszt utrzymania tego zespołu to 13,5 mln zł.

Juliusz Ćwieluch
01.08.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną