Kraj

Małopolski Sejmik wreszcie wybrał marszałka. PiS zachował twarz, Kaczyński już niekoniecznie

Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Lecha Kaczyńskiego Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Lecha Kaczyńskiego Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
Uniknięto katastrofy, za którą zapłaciłby małopolski PiS i sam lider partii. W razie nowych wyborów zwycięstwo PiS byłoby mało prawdopodobne, a przegrana byłaby ciosem dla Kaczyńskiego.

Gorszący pat w małopolskim Sejmiku przełamany – w środę 4 lipca, w szóstym podejściu, radni sejmiku większością 22 na 39 oddanych ważnych głosów zdołali wybrać marszałka województwa. Będzie nim dotychczasowy wicemarszałek z PiS Łukasz Smółka. Łukasz Krupa, człowiek Jarosława Kaczyńskiego, musiał ustąpić, a tym samym ustąpić musiał sam Kaczyński. Władza PiS w Małopolsce została uratowana i nie dojdzie do przedterminowych wyborów, które musiałyby zostać ogłoszone, gdyby nie udało się wybrać marszałka do 9 lipca. W tym sensie PiS może mówić o sukcesie. Uniknięto katastrofy, za którą zapłaciłby małopolski PiS i sam lider partii. W razie nowych wyborów zwycięstwo PiS byłoby mało prawdopodobne, a przegrana byłaby ciosem dla Kaczyńskiego, którego upieranie się przy kandydaturze Krupy wywołało ów niebezpieczny kryzys.

Kaczyński nie miał wyjścia

Sam Łukasz Krupa, wierny żołnierz Kaczyńskiego, pięć razy wystawiał się na upokarzającą procedurę wyborczą, w której mimo zapewnień szefa z Nowogrodzkiej jednak przegrywał. Za każdym razem licząca mniej więcej sześć osób grupa buntowników z lokalnej frakcji PiS, podporządkowanej od jakiegoś czasu skłóconej z Kaczyńskim byłej premierce Beacie Szydło, albo po prostu głosowała przeciwko kandydatowi centrali, albo wystawiała swojego frakcyjnego kandydata (Krzysztofa Klęczara lub Piotra Ćwika). Nie pomogła nawet połajanka Ryszarda Terleckiego, który pilnuje interesów Kaczyńskiego w Krakowie. W ostatecznym rozrachunku sam Krupa wycofał się z ośmieszającej i żenującej walki o fotel marszałka, przyłączając się do zawartego w ostatniej chwili kompromisu. Z misją do Jarosława Kaczyńskiego udała się posłanka Małgorzata Wasserman, która miała przekonać szefa, aby przestał się upierać przy kandydaturze Krupy. Najwyraźniej Kaczyński nie miał wyjścia – musiał się zgodzić, bo w przeciwnym razie Smółkę wybrano by i tak, bez zgody prezesa. A to byłaby już nie porażka, lecz klęska dla autorytarnego szefa, bezwzględnie i jednoosobowo kontrolującego wszystkie partyjne „personalia”.

Możliwy był przez chwilę i taki scenariusz, że buntownicy z PiS przyłączą się do radnych KO i Trzeciej Drogi, wspólnymi siłami wybierając na stanowisko marszałka polityka KO. Mówiło się w tym kontekście o Grzegorzu Małodobrym, przewodniczącym klubu KO w sejmiku, oraz Grzegorzu Lipcu, członku kluby radnych KO. Paradoksalnie lokalna opozycja może się jednakże cieszyć z tego, że w ostatecznym rozrachunku nie musiała przejmować władzy w Małopolsce. Tak twierdzi weteran krakowskiej lewicy i znawca lokalnej polityki Adam Jaśkow. Jego zdaniem koalicja KO i Trzeciej Drogi ze zbuntowanymi „pisowcami” byłaby bardzo trudna do utrzymania, a sprawowanie przez nią rządów bardzo uciążliwe. Dlatego, zdaniem Jaśkowa, z rozstrzygnięcia sporu w zasadzie zadowoleni są wszyscy. Tym bardziej że Łukasz Smółka uważany jest za osobę umiarkowaną i w sumie całkiem przyzwoitego wicemarszałka. Była krakowska radna z obozu „anty-PiS” dr Małgorzata Jantos całą sprawę widzi w kategoriach zmiany pokoleniowej. PiS się sypie, więc młodsze pokolenie bryka. Nie ma w tym jednak nic trwałego ani poważnego. Młodzi politycy po takiej akcji, jak rozłam w klubie, bez trudu „otrzepią się i pójdą dalej”. A Barbara Nowak, która w proteście przeciwko „zdrajcom” zrezygnowała z mandatu, szybko pożałuje. Przekona się bowiem, że sprawa niedługo zostanie zapomniana, a jej gest nie zostanie ani doceniony, ani nagrodzony.

Wasale bywają wierni albo krnąbrni

Oczywiście komentarz polityków PiS jest zupełnie inny. Ich zdaniem wybór Smółki to wielkie rozczarowanie dla Donalda Tuska, który już zapowiadał „odbicie Małopolski”. Może to i prawda, lecz nie znaczy to, że również lokalni politycy są jakość szczególnie rozgoryczeni obrotem spraw. Z pewnością też nie oddają rzeczywistości zapewnienia przegranego Łukasza Krupy, jakoby „wygrał Jarosław Kaczyński”, bo Łukasz Smółka jest jego człowiekiem. Nie, nie jest, chociaż w takiej wodzowskiej partii jak PiS poniekąd wszyscy z definicji są „ludźmi szefa”, gdyż inaczej w ogóle nie byłoby ich w partii. Tam każdy jest wasalem. Tylko że wasale bywają wierni albo krnąbrni.

Przyszłość wojewódzkiego samorządu w Małopolsce zależeć będzie od tego, czy prawica podzieli się stanowiskami w sposób dla siebie satysfakcjonujący. Miejsca w zarządzie województwa dostali przedstawiciele wszystkich frakcji, łączenie z „ziobrystami”, ale to dopiero początek dzielenia fruktów władzy. A te będą zapewne skromniejsze niż w poprzednich kadencjach, bo zadłużenie małopolskich jednostek samorządu terytorialnego bardzo w ostatnich latach wzrosło. Jednakże dopiero za kilka miesięcy włodarze naszych wsi, miast i województw dowiedzą się, czy czeka ich nudne i stresujące dzielenie biedy, czy może przyjemne i radosne szafowanie hojnymi dotacjami. Nie wiemy bowiem, jak funkcjonować będzie KPO i co znajdzie się w kolejnej noweli ustawy samorządowej. Władza sejmików polega przede wszystkim na dysponowaniu finansami. Trwałość porozumienia zawartego w małopolskim sejmiku również od pieniędzy, a dokładnie od sporów o pieniądze, będzie zależała.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną