Kraj

Trudne życie po cudzie

Bilans pół roku rządów Tuska, czyli trudne życie po cudzie. A zegar tyka

Silne przywództwo to w polityce atut, chociaż niekiedy bywa paraliżujące. Silne przywództwo to w polityce atut, chociaż niekiedy bywa paraliżujące. Max Skorwider
Zwolennicy nowej władzy zaczęli rok w szampańskich nastrojach. Po sześciu miesiącach może nie są wstrząśnięci, ale jednak trochę zmieszani. Bilans pierwszego etapu rządów Donalda Tuska pozostaje niejednoznaczny. Czy to dopiero rozbieg, czy już pokaz rutyny?

Za nami burzliwy sezon polityczny. Po brzegi wypełniony wyborczą rywalizacją w następujących po sobie wyborach. Październikowy przełom zrodził w demokratycznym obozie przekonanie, że polska polityka już nie ulegnie populistycznej pokusie. Kolejne wybory jednak zrewidowały takie nadzieje. Okazało się, że kiedy rozproszą się chwiejniejsze grupy wyborców, znów robi nam się polityczny remis.

Głęboka polityczna zmiana nie wywołała podobnej zmiany w sferze świadomości. Nie ma mowy o żadnej grubej kresce, którą moglibyśmy odkreślić epokę pisowskiego populizmu. To tylko potoczny skrót myślowy, że za Kaczyńskiego Polacy ulegli autorytarnemu ukąszeniu, podczas gdy za Tuska nawrócili się na demokrację. Społeczeństwo jest konglomeratem wielu postaw, które wzajemnie się przenikają, ewoluują.

Wyborcy są kapryśni

Niektórym wyborcom oczywiście wystarcza, że rządzą ich reprezentanci, większość pozostaje jednak kapryśna i łatwo się wycofuje. Na szczęście słupki poparcia nie są jeszcze aż tak niepokojące, chociaż od 15 października obniżka notowań obozu rządzącego jako politycznej całości jest zauważalna. Jeszcze niedawno trzymał pakiet kontrolny, teraz dysponuje już tylko połówką tortu.

Podobnie jest z ocenami rządu: po pół roku funkcjonowania odsetek jego zwolenników i przeciwników jest identyczny (po 37 proc. według CBOS). Na spolaryzowanej scenie to nic nowego. Rządy PiS też potrzebowały czasu, żeby się wzmocnić. Dopiero po dwóch latach wydobyły się ze stanu społecznej ambiwalencji i zwolennicy zaczęli dominować nad przeciwnikami. Chociaż kiedy już do tego doszło, wydawały się nie do skruszenia. Koniec dobrej passy nadszedł wraz z drugą falą pandemii Covid-19, wtedy obie krzywe ponownie się przecięły i tak już pozostało do końca.

Ów covidowy kontekst chyba nie został nigdy należycie doceniony przez stronę demokratyczną.

Polityka 28.2024 (3471) z dnia 02.07.2024; Temat tygodnia; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Trudne życie po cudzie"
Reklama