Korzyści z nienawiści
Kaczyński kierował się intuicją, a Tusk TikTokiem? Jak politycy radzą sobie w sieci i kto jest dziś lepszy
MICHAŁ TOMASIK: – Za nami trzy kampanie wyborcze w ciągu jednego roku. Dużo było nowości?
MICHAŁ FEDOROWICZ: – W 2023 r. byliśmy świadkami pierwszej cyberkampanii.
To znaczy?
Po raz pierwszy kampania była budowana na podstawie mediów społecznościowych z dużą rolą sztucznej inteligencji. Kampanie samorządowa i europarlamentarna były tego pochodną. Cyberkampania wymaga nowych narzędzi, nowego opowiadania polityki i jej rozumienia. Targetowanie odbiorców, spoty, briefy, badania spójności komunikatów z oczekiwaniami elektoratu, to te instrumenty.
Czyli to, co słyszeliśmy w kampanii, było tworzone pod X (dawniej Twitter) i Facebooka?
W najpopularniejszym serwisie społecznościowym świata – Facebooku, w ciągu każdej minuty lajkujemy coś 1,8 mln razy, na YouTube ładuje się 72 godziny materiałów wideo, a w serwisie X pojawia się 278 tys. nowych tweetów. Podaż jest ogromna, a doba nadal trwa 24 godziny. Prowadzenie kampanii to walka o atencję między reklamą batonika, galą MMA, motoryzacją i gotowaniem a politycznym wyborem państwa. Chodzi o to, żeby jak najczęściej wyświetlać się użytkownikowi, który korzysta z telefonu. Algorytm cały czas szuka czegoś, co cię zadowoli, żebyś oglądał dłużej. W to wchodzą politycy i muszą się dostosować.
I zaciekawić do 5 sekund.
Tak. Politycy wszystko, co mają do powiedzenia, muszą zmieścić w 90 sekundach TikToka. To wymaga masy narzędzi do monitorowania, analityki, sprzętu i modułów, aby poznać odpowiedzi na pytania, co ludzie myślą, czy rozumieją przekaz, czy wyborca PiS rozumie, co mówi prezydent, a wyborca PO, co mówi premier. Z tego powstają dane, analizy, strategie i każda partia buduje swój przekaz. Ilość danych jest ogromna, bez komponentu „cyber” partia nie istnieje w sieci, a jak jej tam nie ma, to jej nie ma w świadomości.