Kraj

Pisowski spór o Małopolskę może partię kosztować władzę. Kaczyński ukarze buntowników

Poseł Łukasz Kmita Poseł Łukasz Kmita Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.pl / Agencja Wyborcza.pl
PiS mimo większości w Małopolsce nie potrafi przegłosować nowego marszałka. Radni nie zgadzają się z nominacją kierownictwa partii, więc centrala chce przyspieszonych wyborów.

„Po konsultacjach z kierownictwem Prawa i Sprawiedliwości zwracam się z prośbą o niezwoływanie Sesji Sejmiku do dnia 10 lipca 2024 r.” – głosi treść pisma wystosowanego przez Łukasz Kmitę do przewodniczącego sejmiku Jana Dudy, radnego PiS i zarazem ojca prezydenta Andrzeja Dudy. Część radnych już dwukrotnie sprzeciwiła się rekomendacji Jarosława Kaczyńskiego, aby to właśnie Kmita został nowym marszałkiem województwa. Na decyzję mają czas do 9 lipca, później zostaną rozpisane przyspieszone wybory. Właśnie o to apeluje w piśmie polityk PiS.

Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że PiS ma większość w sejmiku – 21 z 39 radnych. Przewaga nie wystarczyła, bo w pierwszym głosowaniu, które jest tajne, uzyskał głosy zaledwie 13 radnych, a w drugim 17. W międzyczasie został odwołany dotychczasowy szef struktur Andrzej Adamczyk, którego miejsce zajął właśnie Kmita.

Kaczyński buntowników ukarze

W tle dyskusji o nowym marszałku trwa konflikt Beaty Szydło i Andrzeja Adamczyka z Ryszardem Terleckim i Małgorzatą Wassermann. Spór o personalia już za kilkanaście dni może doprowadzić do przedwczesnych wyborów, które grożą PiS nawet utratą władzy, a z pewnością pociągnięciem do odpowiedzialności buntowników. Jarosław Kaczyński z pieczołowitością pochyli się nad listą radnych, którzy wystartowaliby znów do sejmiku. Mimo że głosowanie jest tajne, polecą głowy. Ale za potencjalną katastrofą, jaką mogą przynieść przyspieszone wybory, przemawia więcej argumentów.

Konflikt nie tylko opróżni listy z wybranych już radnych, ale i utrudni prowadzenie kampanii. W okolicznościach lokalnej wojny struktury będą niechętne do współpracy. Także wyborcy nie spojrzą życzliwie na ponowne wybory, spowodowane sporem wewnątrz – wydawałoby się – stabilnej większości w sejmiku.

Czytaj też: PiS traci Podlasie, udał się „manewr na Kałużę”. Sasin: Zdrada ma krótkie nogi

Koalicja liczy na 12. województwo

To też szansa dla koalicji rządowej, która obecnie ma 18 radnych – 12 z KO i 6 z Trzeciej Drogi. Brakuje tylko dwóch mandatów do przejęcia władzy. Po sukcesie w krakowskich wyborach prezydenckich Koalicji Obywatelskiej o wiele łatwiej będzie zmobilizować wyborców, aby odbić kolejny bastion PiS i dopisać 12. województwo do bilansu kwietniowych wyborów.

Politycy koalicji przekonują również, że prowadzą rozmowy z buntownikami. Miłosz Motyka z PSL (radny z Małopolski) twierdzi, że „wszystkie scenariusze są na stole”, co sugeruje, że liczą na powtórkę niespodzianki, jaka spotkała województwo podlaskie.

W piśmie Kmity czytamy również, że „powyższe działania mają na celu dobro Prawa i Sprawiedliwości”. Przewodniczący sejmiku Jan Duda zapewnił, że obrad nie przerwie. To oznacza, że kolejne podejście odbędzie się 1 lipca.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną