Kraj

Lewica bez winy i wstydu

Widząc ten brak poczucia odpowiedzialności i zwykłego wstydu wśród moich kolegów i przyjaciół w lewicowym kierownictwie, podpowiem raz jeszcze, co robić. Przestańcie robić żenadę.

Eurowybory za nami. Czas na pierwsze podsumowania. Środowiska demokratyczno-liberalne Starego Kontynentu z przerażeniem patrzą na wzmocnienie prawicowych populistów: idącą po władzę Marine Le Pen, rosnącą w siłę AfD. Za to z zachwytem – na potwierdzające zeszłoroczny werdykt wyborców wyniki w Polsce. Spędzając powyborcze tygodnie w Berlinie i Brukseli, wielokrotnie słyszałem, że jesteśmy „nadzieją Europy” i „wzorem do naśladowania”. To miłe, jednak sytuację w Polsce uczciwiej byłoby opisać mniej jednoznacznie. Co nam przyniósł wyborczy trójskok?

Demokraci zdołali odsunąć PiS od władzy, ale w warunkach koabitacji nie mogą skutecznie zmieniać prawa w Polsce. Kolejne wybory potwierdzały demokratyczny mandat nowej większości, a ostatnie pozwoliły KO wreszcie wyprzedzić PiS, ale wszystko to przy malejącym entuzjazmie i zaangażowaniu obywateli. W eurowyborach prawica zrobiła świetny wynik. PiS i Konfederacja zebrały niewiele mniej głosów niż koalicja 15 października (różnica 2 pkt proc.). Osłabły za to Trzecia Droga i Lewica, notując wyniki tuż powyżej minimum parlamentarnej egzystencji. To niepokojące. Słabość mniejszych graczy niesie pokusę ich wyłamywania się z umowy i znacząco obniża prawdopodobieństwo dotrwania koalicji do końca sejmowej kadencji. Zwłaszcza że gdybaniem o sensowności „tkwienia w koalicji” można zastąpić dyskusję o jakości przywództwa.

To już się dzieje. Adrian Zandberg, lider Razem, stwierdził, że Lewica kładzie się do grobu, realizując centroprawicowy program rządowy, a nie swój. Ogłosił konieczność opuszczenia rządu. Zabawne, bo partia Razem nie może wyjść z tego, do czego nigdy nie weszła. I tak odwraca Zandberg słynną frazę Marksa o tym, że historia lubi się powtarzać – raz jako tragedia, a drugim razem jako farsa.

Polityka 27.2024 (3470) z dnia 25.06.2024; Komentarz; s. 9
Reklama