Kraj

Zmarł Łukasz Lipiński, wicenaczelny „Polityki”

Łukasz Lipiński Łukasz Lipiński Polityka
Łukasz Lipiński miał 51 lat. Dziennikarz, wnikliwy redaktor, najlepszy szef. Mąż i tata. Rok temu dowiedział się o ciężkiej chorobie. Żegnamy go z wielkim żalem i niedowierzaniem. Będzie nam go bardzo brakować.

Łukasz Lipiński pierwszych 15 lat swojego intensywnego dziennikarskiego życia spędził w „Gazecie Wyborczej”. Zaczynał w lokalnym oddziale, w Gdańsku. Potem, już w centrali w Warszawie, przez wiele lat był filarem działu gospodarczego, następnie szefował działowi zagranicznemu (niewielu tak orientowało się w sprawach europejskich jak Łukasz). W końcu przez cztery lata prowadził dział krajowy „GW”.

Po odejściu z „Wyborczej” miał różne propozycje, ale wybrał projekt innowacyjny i nietuzinkowy na polskim rynku medialnym. Jak sam pisał – unikalną instytucję, czyli serwis analityczny Polityka Insight. Tworzył go od samego początku, od pierwszej odsłony. Był w PI dyrektorem do spraw analiz.

„Poszliśmy pod prąd – w czasach, gdy wszyscy narzekają na obniżający się poziom dziennikarstwa i tabloidyzację mediów, zbudowaliśmy serwis oparty na wysokiej jakości, analizie informacji i często wyspecjalizowanej wiedzy” – pisał później w jednym z serwisów społecznościowych. Wspominał kilka tysięcy zredagowanych analiz, kilkaset wypuszczonych briefingów, kilkadziesiąt większych raportów (musiał zgłębiać tak egzotyczne dla siebie branże jak kosmetyka) czy ponad setkę prezentacji i prowadzonych spotkań dla subskrybentów i klientów.

W 2018 r. zmienił pracę, choć nie zmienił adresu – został redaktorem naczelnym Polityka.pl, serwisu internetowego tygodnika „Polityka”. Poprowadził go do dużych zmian, które były niezbędne w sytuacji, gdy wartościowe dziennikarstwo musiało przestawić się w sieci na model subskrypcyjny. Został zastępcą redaktora naczelnego „Polityki” do spraw wydań cyfrowych. Komentował bieżące wydarzenia na naszych łamach i w innych mediach, stworzył i prowadził podkast „Temat tygodnia”.

Skończył prawo na Uniwersytecie Gdańskim. Kochał swój rodzinny Gdańsk bez pamięci, a gdy dowiedział się o ciężkiej chorobie, jeździł nad Bałtyk jeszcze częściej. I niemal zawsze robił, a potem wrzucał na swojego Facebooka zdjęcia na słynnej ławeczce Oskara i Güntera Grassa. Równie często publikował fotografie z plaży w Brzeźnie (polecał ją chyba każdemu, kto do Gdańska się wybierał).

Był wielkim fanem piłki nożnej (kibicował Lechii Gdańsk, pasjami oglądał Premier League) i dobrej muzyki: rockowej, punkowej, alternatywnej, polskiej i światowej. Bywał na każdym ważnym koncercie, a od ponad roku starał się zobaczyć ulubionych muzyków i cenione kapele jeszcze częściej. Oczytany, cytował na wyrywki klasykę ulubionej literatury. Zawsze zorientowany w tym, co dzieje się w polityce, ale i w świecie kultury.

Chorobie nie poddawał się właściwie nigdy: podróżował, spotykał się, pracował, planował. Żył na 100 procent, tak chciał – tylko kiwał głową, gdy ktoś mówił mu: „zwolnij, odpocznij”.

Mąż i tata. Dobry i mądry Człowiek.

Nie możemy się pogodzić z odejściem Łukasza. Myślami jesteśmy z jego najbliższymi.

Przyjaciele z redakcji

Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama