Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 24,99 zł!

Subskrybuj
Kraj

Starość jako choroba skóry

Czasy tępienia kultu młodości i sentymentalnej afirmacji „złotej jesieni życia” są już za nami. Podobnie jak odmładzanie się na siłę i udawanie, że ma się mniej. Projekt „uwierz, że starość jest fajna” nie wypalił.

Jan Paweł II nazywał to cywilizacją śmierci. Autor to nie z mojej bajki, ale coś na rzeczy jest. Na horyzoncie dziejów zapala się jutrzenka nowej epoki. A w tej epoce, pod władzą inteligentnych maszyn, cyborgów i innych dziwotworów, człowiek stary i cierpiący będzie jak śmieć, który sam się wyrzuca do kosza. Z uśmiechem na twarzy.

Sztuczna Inteligencja prócz wielu innych przewag nad człowiekiem ma również tę, że się nie starzeje i nie umiera. Może się przenieść z jednego komputera na drugi albo do jakiejś cyfrowej „chmury”, może zmienić swą postać, lecz dopóki nie postanowi odwołać swojej tożsamości i nazwać się inaczej, pozostanie sobą – kontynuatorką swych poprzednich wersji pod tym samym imieniem. Tożsamość to dla niej sprawa drugorzędna. Jak jesteś nieśmiertelny, to cię takie rzeczy nie interesują.

Co innego człowiek. Ten to się uparł, że jest tym samym, co za niemowlęctwa, i że tamto dziecko wciąż w nim żyje. Zawładnął nim mit jednej duszy w jednym ciele, od narodzin do śmierci. A że niczego takiego nie ma, to tym lepiej. Miraże i zjawy mają twardsze życie niż kamienie. I teraz biedny człeczyna, noszący na grzbiecie garb swej widmowej tożsamości, nie dość, że będzie się pętał bez celu i z uporem wartym lepszej sprawy wtrącał swoje coraz marniejsze trzy grosze do przepastnych zasobów wiedzy i innych myślotworów Sztucznej Inteligencji, to na dodatek będzie się starzał, chorował i umierał, upierając się, że to wciąż jest on, wciąż ten sam, życia pragnący i życia nieustającego, a w każdym razie życia przynajmniej jeszcze do jutra godny. Bycie starcem albo staruszką w towarzystwie Sztucznej Inteligencji z czasem będzie wyglądać coraz bardziej żałośnie, a wszelka chwała, dostojeństwo, jakoż i egzystencjalny nimb majestatu śmierci nad siwą głową ulotnią się bez śladu.

Polityka 26.2024 (3469) z dnia 18.06.2024; Felietony; s. 98
Reklama