Kraj

Nowy styl reprezentacji

Mecz Polska – Holandia Mecz Polska – Holandia Paweł Skraba / Reporter
Niektórzy twierdzą wprawdzie, że reprezentacja uwolniona od kapitana domagającego się gry na siebie wreszcie uwolniła swój potencjał, jednak to teoria dyskusyjna.

W polskim imaginarium futbolowym do trzymającego się mocno pojęcia „zwycięski remis” doszło nowe: „zwycięska porażka”. Wprawdzie zgodnie z przewidywaniami polscy piłkarze przegrali na Euro pierwszy grupowy mecz z Holandią (1:2), ale wreszcie wypadli na miarę, a nie poniżej swoich możliwości. W meczach z rywalami tego pokroju polska taktyka sprowadza się zwykle do murowania bramki oraz sporadycznych i chaotycznych kontrataków, ale tym razem reprezentacja była zorganizowana w obronie i groźna w ataku, do końca walczyła o remis (i miała szanse na gola), zmiennicy nie błąkali się po boisku, a telewizyjni komentatorzy nie mogli wyjść z podziwu, że bilans celnych strzałów jest wyraźnie (7–4) na naszą korzyść.

Rok temu Polska dała się ograć Mołdawii, jednej z najsłabszych europejskich drużyn, więc metamorfoza jest ewidentna, ale z drugiej strony przegrana w dobrym stylu wciąż jest przegraną, a drugi grupowy mecz z Austrią zgodnie z tradycją będzie dla biało-czerwonych meczem o wszystko. Do rangi wielkiego wydarzenia urasta u nas to, co na mistrzowskim turnieju i w wykonaniu zawodowych futbolistów jest standardem, czyli odpowiednie przygotowanie fizyczne i taktyczne oraz względna biegłość w operowaniu piłką. Z niezrozumiałych do końca względów był to wcześniej zestaw sztuk obcy polskiej reprezentacji. Jak z rozbrajającą szczerością przyznał po meczu bramkarz Wojciech Szczęsny, selekcjoner Michał Probierz przekonał swoich podopiecznych, że z zespołami z wyższej półki też można grać w piłkę (czyli dążyć do zdobycia goli), a nie tylko im przeszkadzać i się bronić. Najwidoczniej wcześniej ta fundamentalna prawda pozostawała dla piłkarzy reprezentacji głęboko ukryta, co nie świadczy najlepiej o ich ambicjach.

Uruchomienie ofensywnego potencjału reprezentacji jest z pewnością łatwiejsze, dlatego że odpowiedzialni za kreowanie gry pomocnicy – Piotr Zieliński, Nikola Zalewski i niespełna 20-letni, nieznany szerzej przed mistrzostwami Kacper Urbański – są produktami włoskiej myśli szkoleniowej, która już dawno zerwała z antyfutbolem znanym pod nazwą catenaccio, czyli rygiel.

Polityka 26.2024 (3469) z dnia 18.06.2024; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Reklama