Obajtek ponownie nie stawił się przed komisją śledczą. Chce zeznawać po zakończeniu kampanii
Daniel Obajtek nie stawił się przed komisją śledczą ds. afery wizowej. Przewodniczący Michał Szczerba pokazał pismo, które skierował do niego były prezes Orlenu. Obajtek poprosił w nim, aby przełożyć jego przesłuchanie do czasu zakończenia kampanii wyborczej do europarlamentu. Pismo miało zostać wysłane z Rzeszowa.
Szczerba do Kaczyńskiego: To zwykła podłość
„Nie dochodziło do żadnych procederów korupcyjnych w większej skali” – powiedział Jarosław Kaczyński przed komisją śledczą ds. afery wizowej. Przesłuchanie prezesa PiS rozpoczęło się o godz. 9:30. Wcześniej posłowie uczcili chwilą ciszy pamięć polskiego żołnierza, który zmarł wczoraj w skutek obrażeń doznanych na granicy z Białorusią.
Kaczyński zauważył, że skład komisji nie jest proporcjonalny do podziału mandatów w parlamencie. Złożył wniosek, aby przełożyć przesłuchanie do czasu, gdy skład będzie proporcjonalny. Przewodniczący Michał Szczerba wyjaśnił, że dwaj członkowie komisji śledczej zostali wykluczeni ze względu na prawdopodobny brak obiektywizmu. Jednym z nich był były wojewoda Zbigniew Bogucki, który – jak zauważył Szczerba – „wydał kilka tysięcy zezwoleń na pracę”, na podstawie których potem wydano wizy.
„Pan też uczestniczył w procederze zabiegania o wizy i w związku z tym nie powinien być pan członkiem komisji. To oczywiste” – odpowiedział Kaczyński, składając wniosek o wykluczenie Szczerby ze składu komisji. Przewodniczący wyjaśnił, że na Białorusi w sierpniu 2020 r. znalazł się na zaproszenie Swiatłany Cichanouskiej. Dodał, że zabiegał o prawa Polaków, którym groziły tortury w więzieniach reżimu Łukaszenki, a wniosek Kaczyńskiego nazwał „zwykłą podłością”. „Proszę nie podnosić głosu. Pan tu uprawia swoją autopromocję wyborczą” – przerwał mu prezes PiS. Jego wniosek o wykluczenie Michała Szczerby przepadł w głosowaniu.
Czytaj też: W cyrku Daniela Obajtka. To nie święta krowa, tylko zwykły obywatel. I tak ma być traktowany
„Miało miejsce jedno przestępstwo”
„Proceder zarzucony Prawu i Sprawiedliwości nie miał miejsca. Miało miejsce jedno przestępstwo. Państwo zareagowało na to przestępstwo w sposób właściwy” – mówił prezes Kaczyński o aferze wizowej. Dodał, że wyciągnięte zostały „wnioski polityczne”. Prawdopodobnie chodziło mu o dymisję wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
Przewodniczący Michał Szczerba poprosił prezesa PiS o wyjaśnienie, na czym polegał program Poland Business Harbor, w ramach którego wydano wizy ok. 100 tys. cudzoziemców. „Sprawa polegała na tym, że na Białorusi, w okolicach Mińska, została zorganizowana instytucja, która miała naśladować dolinę krzemową. Miała być miejscem, gdzie są podejmowane inicjatywy biznesowe, ale z zakresu najwyższej techniki komputerowej. Mieli tam pracować przede wszystkim informatycy” – odpowiedział Kaczyński.
„Czy otrzymywał pan meldunki, informacje o osobach narodowości rosyjskiej, wykorzystujących ten program i próbujących wjeżdżać na teren Polski?” – dopytał Szczerba. Kaczyński nie pamiętał.
„Kto podjął decyzję, że w lipcu 2021 r. ten program został rozszerzony o obywateli Federacji Rosyjskiej?” – drążył przewodniczący. Kaczyński nie miał takiej wiedzy.
„Kto w rządzie odpowiadał za program Poland Business Harbor?” – pytał dalej Michał Szczerba. „Z całą pewnością szef ABW” – odpowiedział Jarosław Kaczyński. Dodał, że Mateusz Morawiecki, o ile mu wiadomo, bezpośrednio tymi sprawami się nie zajmował.
„Czy w pana rządzie byli agenci ruscy albo niemieccy?” – zapytał poseł Marek Sowa. Kaczyński takiej wiedzy nie miał.
„Proszę żeby pan trzymał ciśnienie”
Przewodniczący Szczerba wrócił do tematu „jednego przestępstwa”, o którym wspomniał Kaczyński. „Przez jaki przypadek to przedsięwzięcie przestępcze wpadło?” – zapytał. Prezes PiS stwierdził, że odpowie „przy drzwiach zamkniętych”. „Czy pan chce podać imię i nazwisko osoby, którą pan zna?” – dopytywał Szczerba. Kaczyński odpowiedział, że nie zna, ale jest to osoba związana z kimś, kogo zna. „Czy to współmałżonek lub małżonek któregoś z polityków PiS?” – spytał znowu przewodniczący komisji.
I doprecyzował: „W połowie 2022 r. i pan się dowiaduje, i minister Kamiński się dowiaduje. I służby nie robią w tej sprawie nic. Prawdopodobnie dlatego, że pojawia się w tej sprawie nazwisko współmałżonka kogoś z PiS”. Kaczyński odpowiedział, że to kłamstwo. Poprosił też Szczerbę, by obniżył głos. „Proszę, żeby pan trzymał ciśnienie, bo krzyczenie na świadka jest nękaniem” – zauważył Piotr Milewski z PiS. I podkreślił, że ABW nie wysyłała ostrzeżeń do Jarosława Kaczyńskiego.
„Wszystko było jednym wielkim kłamstwem, co miało wpływ na wynik wyborów” – Kaczyński powtórzył swoje przemyślenia na temat afery wizowej. Zarzucił, że w sprawę został wciągnięty także kanclerz Niemiec Olaf Scholz i komisarz unijna Ylva Johansson.
Kaczyński: Nie jesteśmy rasistami
Jarosław Kaczyński powiedział o naciskach w sprawie wiz ze strony firm, które miały problemy z niedoborem polskich pracowników. Posłanka Aleksandra Leo przypomniała słowa prezesa o pasożytach i pierwotniakach w organizmach migrantów. Zapytała, dlaczego rząd PiS z jednej strony straszył migrantami, a z drugiej zwiększył liczbę wydawanych zezwoleń na pracę pięciokrotnie. „Pani nie rozróżnia dwóch sytuacji” – powiedział Kaczyński, dzieląc cudzoziemców na nielegalnych migrantów oraz osoby, które przyjeżdżały do Polski do pracy. „My nie jesteśmy rasistami, tylko ludźmi, którzy nie chcą, żeby poziom życia Polaków się obniżył” – podsumował prezes Kaczyński.
Po godz. 12 zakończyła się część jawna przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego. W części niejawnej prezes ma opowiedzieć o przypadku, który spowodował, że afera wizowa wyszła na jaw.
Kaczyński: Na miejscu Obajtka bym tego nie robił
Komisja planowała dziś też przesłuchać Daniela Obajtka, byłego szefa Orlenu, a obecnie kandydata PiS na europosła. Przypomnijmy, że Kaczyński i Obajtek byli pierwotnie wezwani na środę, 5 czerwca, ale żaden z nich nie stawił się przed komisją.
Tym razem prezes PiS zapowiedział swoją obecność w Sejmie. Dodał jednocześnie, że na miejscu Obajtka by tego nie robił. „Co ma piernik do wiatraka, co ma prezes do tych spraw. Tutaj chodziło o jakieś rzekome gigantyczne afery” – powiedział lider PiS. Na pytanie, czy były prezes Orlenu ukrywa się na Węgrzech, Kaczyński odparł, że „trwają prześladowania człowieka, który zrobił ogromne rzeczy dla Polski”.
W środę sejmowa komisja śledcza ds. afery wizowej zdecydowała o skierowaniu do sądu wniosków o nałożenie na Kaczyńskiego i Obajtka 3 tys. zł kary za nieusprawiedliwione niestawiennictwo oraz o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie tego drugiego. Sąd odmówił uwzględnienia wniosku komisji w tej ostatniej sprawie, ale zgodził się na karę pieniężną dla byłego prezesa Orlenu.
Priorytetowe rozliczenie
Przypomnijmy: w aferze wizowej chodziło o „nieprawidłowości” przy wydawaniu wiz w Centrum Usług Wizowych. Utworzone przy MSZ miało przyspieszać procedury pracownicze, by sprowadzić 400 tys. migrantów. Okazało się, że wizy wydawano za łapówki. Co więcej, resort wprowadził procedury, dzięki którym o ich przyznaniu mogła decydować centrala w Warszawie, a nie konsulowie na miejscu. W MSZ zbudowano korupcyjny mechanizm wydawania dokumentów poza kolejnością, tyle że z pomocą wciągniętego w interes indyjskiego pośrednika. W Afryce wizy kupowano na straganach; koszt jednej wynosił ok. 5 tys. dol. Śledztwo w sprawie rozpoczęło CBA.
„Rozliczenie afery wizowej będzie dla koalicji rządzącej o tyle priorytetowe, że sprawa ta niosła się szerokim echem nie tylko po Polsce” – pisał na naszych łamach Mateusz Mazzini. „Wyjaśnień domagały się również instytucje unijne, bo nielegalnie wydawane w polskich placówkach wizy Schengen naruszały wspólnotowe procedury. Interweniował nawet amerykański Departament Stanu, bo niektórzy posiadacze tych dokumentów trafili nielegalnie aż do Stanów Zjednoczonych”.