Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 24,99 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ustalenia „Polityki”: Profesor oskarżany przez studentów był doradcą w PZU. „Szokujące zachowanie”

Brett Jordan / Unsplash
Studenci zarzucają prof. Andrzejowi Kidybie wypowiedzi o charakterze „urągającym godności ludzkiej, seksistowskim i dyskryminującym”. Do kwietnia był doradcą zarządu PZU. Próbował zastraszać nowe władze spółki, by uniknąć rozwiązania z nim bardzo lukratywnej umowy.

„Wypowiedzi, które prof. Kidyba skierował pod adresem studentów, były bulwersujące i naruszyły godność zarówno ich samych, jak i pracowników” – twierdzi prof. Anna Przyborowska-Klimczak, dziekan wydziału prawa UMCS. Prof. Andrzej Kidyba to znany ekspert z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jest autorytetem w dziedzinie prawa handlowego, kilka razy znalazł się w rankingu najbardziej wpływowych prawników „Dziennika Gazety Prawnej”. W kwietniu został odsunięty od zajęć ze studentami, a w jego sprawie toczy się postępowanie dyscyplinarne.

Jak ustaliła „Polityka”, Andrzej Kidyba był zatrudniony jako doradca zarządu PZU SA. Doradzał nominatce PiS, prezesce Beacie Kozłowskiej-Chyle, odwołanej pod koniec marca. Wśród jej doradców był także rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Alojzy Nowak. Jak pisaliśmy w kwietniu, Kozłowska-Chyła zawarła z nim bardzo korzystną umowę o pracę (70 tys. zł miesięcznie), choć nie był nawet widywany w spółce.

Okazuje się, że z prof. Kidybą było podobnie. Już po wyborach parlamentarnych, w połowie listopada, profesor z UMCS podpisał z PZU umowę o pracę na doradzanie w sprawach prawnych z wynagrodzeniem 50 tys. zł. W styczniu umowę zmieniono na jeszcze korzystniejszą – w razie jej rozwiązania spółka wypłaci mu 600 tys. zł odszkodowania z tytułu zakazu pracy u konkurencji. – Takie zapisy w styczniu są oburzające. Było wiadomo, że zarząd się zmieni i nowe władze spółki raczej nie będą chciały współpracować z doradcami poprzedniej – mówi nasz informator z PZU.

Czytaj też: Ujawniliśmy zarobki rektora Nowaka. PZU go zwalnia

Prof. Kidyba nie chciał przyjąć wypowiedzenia

Okazuje się, że ze zwolnieniem prof. Kidyby nowe władze spółki miały spore trudności. W kwietniu, już po wyborze nowej rady nadzorczej i prezesa Artura Olecha, który jeszcze wówczas nie rozpoczął pracy, Kidyba został wezwany do siedziby firmy. Poinformowano go, że umowa, którą zawarł z nim poprzedni zarząd, zostaje rozwiązana.

Zrobiło się nieprzyjemnie: prof. Kidyba nie chciał podpisać wypowiedzenia. – Podczas próby ustalenia przez osoby reprezentujące nowy zarząd PZU sposobu rozwiązania umowy pan Kidyba groził im wyciągnięciem konsekwencji. Powoływał się na swoje rozległe wpływy, znajomości z jakimiś osobami u władzy, próbował zastraszać. To było szokujące zachowanie profesora prawa, po którym mogliśmy spodziewać się raczej cywilizowanej postawy – opowiada osoba z PZU.

Ktoś inny dodaje, że argumenty Kidyby i atmosfera, którą stworzył, przypominały „mafijne klimaty”. Ostatecznie profesor nie podpisał wypowiedzenia i opuścił spotkanie. Według naszych informatorów pismo zostało mu wręczone z zaskoczenia kilka dni później, na lotnisku, kiedy wracał z urlopu.

Czytaj też: Pisowski multitasking. Wspólne interesy prezeski PZU i rektora UW

Kidyba mści się na studentach?

A kłopotów ma więcej. Jak opisuje portal Jawny Lublin, odsunięcie Kidyby od zajęć na UMCS nastąpiło po skardze studentów. 23 kwietnia, a więc już po zwolnieniu z PZU, nie przeprowadził wykładu i zapowiedział, że nazajutrz nie odbędzie się uzgodniony wcześniej egzamin przedterminowy, ponieważ oburzyły go internetowe wpisy na jego temat.

O co chodzi? Ktoś anonimowo napisał, że „jedyną drogą do zdania egzaminu przez kobiety jest przespanie się z nim”. Choć studenci zapewniali, że nie mają z tym nic wspólnego, prof. Kidyba domagał się od nich usunięcia wpisów. A następnego dnia nie przyszedł na uczelnię.

Poza tym, jak czytamy w skardze, profesor w indywidualnych rozmowach, trwających do późnych godzin wieczornych, „wypowiadał się w sposób nieakceptowalny, obrażający zarówno studentów, jak i pracowników”. Studenci piszą wprost, że wypowiedzi te „miały charakter urągający godności ludzkiej, seksistowski oraz dyskryminujący”. Według portalu Jawny Lublin prof. Kidyba jednej ze studentek miał powiedzieć, że ma „ładny biust”. Wykładowca temu zaprzecza.

Czytaj też: Wielkie sprzątanie po PiS w spółkach skarbu państwa. Walec ruszył

Kidyba taki ma styl

24 kwietnia studenci złożyli do władz dziekańskich UMCS wniosek o odsunięcie prof. Kidyby od prowadzenia wykładów i egzaminowania z prawa handlowego, a 7 maja wystosowali dodatkowy wniosek o wszczęcie wobec niego postępowania dyscyplinarnego. W oświadczeniu Rady Wydziałowej Samorządu Studentów WPiA UMCS czytamy, że do pism został dołączony obszerny materiał dowodowy, jednoznacznie wskazujący na naruszenia, które nie mogą mieć miejsca na uniwersytecie ani poza nim.

Jak dodają, swoistą tajemnicą poliszynela jest, że zachowanie prof. Kidyby w stosunku do studentów czwartego roku prawa nie są ekscesem, który wydarzył się akurat w obecnym roku akademickim. „Traktowanie studentów przez prof. Kidybę w taki właśnie sposób stanowi modus operandi jego działalności akademickiej od wielu lat”. Wielu z nich z powodu zachowania prof. Kidyby studia ukończyło na innych uczelniach albo wcale.

Prof. Kidyba w rozmowie z „Rzeczpospolitą” podtrzymuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Dziekan wydziału prawa prof. Anna Przyborowska-Klimczak uważa, że niesłusznie. Nie jest też prawdą, że żaden z przedstawicieli władz uczelni nie próbował wyjaśniać sytuacji: „Przeciwnie, podjęliśmy próbę rozmowy z prof. Kidybą, ale profesor odmówił wzięcia w niej udziału”. – Podobnie jak nie chciał rozmawiać z przedstawicielami nowych władz w PZU i przyjąć do wiadomości, że współpraca jest zakończona. Taki widać ma styl – komentuje nasz rozmówca ze spółki.

Sprawa prof. Kidyby na uniwersytecie została przekazana do rzecznika dyscyplinarnego. Jeśli zarzuty się potwierdzą, może zostać zwolniony z uczelni.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną