Będzie mowa trochę o wszystkim – żartuje jedna z osób obecnych na konwencji. Czołowe polityczki Lewicy – m.in. ministry Joanna Scheuring-Wielgus, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Katarzyna Kotula oraz wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat – mówiły o Europejskiej Karcie Praw Kobiet, bezpiecznej ciąży, rodzicielstwie, aborcji, pracy, ochronie przed przemocą, a nawet o świeckim państwie. Postulaty nie zaskakują, ale ugrupowanie dokonuje subtelnej korekty priorytetów. Pojawia się również pytanie, czy te sprawy trzeba załatwić w Parlamencie Europejskim?
Czytaj też: Biejat poniżej oczekiwań. Lewica czuje się niedoceniona, „konkurenci z nas zrzynali”
„Europa dla kobiet”
Prawa kobiet były tematem numer jeden. Ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i wiceministra Monika Sikora mówiły o miejscach w żłobkach, badaniach prenatalnych i opiece okołoporodowej, zatrzymaniu likwidacji porodówek, wydłużeniu urlopu dla rodziców wcześniaków oraz aborcji. Prawo do przerywania ciąży – „Twoje ciało, Twój wybór” – zostało wymienione jako ostatnie. To subtelna zmiana kolejności w porównaniu do poprzednich konwencji.
– Od dawna mówimy, że rodzina jest najważniejsza – przekonuje jedna z polityczek. Przypomnijmy wrzesień 2023 i konwencję przed wyborami do polskiego parlamentu pt. „Siła kobiet”. „Walczymy o legalną aborcję, walczymy o wolność wyboru. Walczymy o wolność, którą prawica odebrała nam dawno, dawno temu” – zapewniała Katarzyna Kotula. Wraz z szefową resortu pracy, rodziny i polityki społecznej mówiły najpierw o dostępie do legalnej aborcji, antykoncepcji, refundacji in vitro, a później o bezpieczeństwie na porodówkach i dostępie do ginekologa.
Od październikowych wyborów sytuacja w Polsce nieznacznie uległa zmianie. Po sporze o procedowanie projektów aborcyjnych w Sejmie powstała komisja nadzwyczajna do ich rozpatrzenia. Udało się nawet przeprowadzić wielogodzinne publiczne wysłuchanie. Lewica aborcji nie odkłada, ale chce, aby prawa kobiet rozumieć szerzej. Po pierwsze, w ten sposób przekonuje, że na równi z prawem do przerywania ciąży dba o rodziców i dzieci, a także europejskie standardy dotyczące bezpieczeństwa ciąży i porodów oraz dostępności do specjalistów. Po drugie, odpowiada na zarzuty prawicy, która dyskusję o aborcji i prawach kobiet sprowadza do „zabijania” i również odwołuje się do opieki nad dziećmi i kobietami. W tym celu Konfederacja powołała nawet Parlamentarny Zespół ds. Opieki Okołoporodowej.
Czytaj też: Sejm. Wszystkie projekty aborcyjne przeszły do dalszych prac. Morawiecki się tłumaczy
Lewarek europejski
Podczas prezentacji postulatów była mowa również o antykoncepcji, klauzuli sumienia, równości płac, ochronie przed przemocą czy ściąganiu alimentów w formie podatków. Pojawił się także temat świeckości państwa. – Nie będzie praw kobiet, jeśli nie będzie świeckiego państwa – mówiła wiceministra Joanna Scheuring-Wielgus. I wspominała o finansowaniu Kościoła z pieniędzy publicznych. W czwartek interpelację w tej sprawie złożyli wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty i przewodnicząca klubu Anna Maria Żukowska.
Stawką w wyborach, co powtarzają wszystkie ugrupowania, jest frekwencja. – Zależy nam na zmobilizowaniu zwłaszcza młodych kobiet – słyszymy od Lewicy. Zachętą ma być m.in. Europejska Karta Praw Kobiet, o której w maju mówił w Krakowie współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń, a odnosiła się do niej Scheuring-Wielgus. To rozwiązanie ma zrównywać prawa kobiet we wszystkich krajach unijnych – od ekonomicznych przez reprodukcyjne po emerytalne.
Choć postulaty można by wprowadzić na poziomie krajowym, to politycy i polityczki przekonują, że ich wyborcy aspirują do standardów europejskich. Dodatkowo wprowadzanie przepisów na poziomie unijnych dyrektyw ma niczym europejski lewarek wywrzeć nacisk na rząd i pomóc w obejściu obecnej arytmetyki sejmowej. – Chcemy te rozwiązania wprowadzić na poziomie unijnym, co zmusi polski, konserwatywny parlament do ich przyjęcia.