Kraj

Czy Polska pomaga?

Etos działacza chałupnika, który wspomoże polską kulturę, bo państwu brak w tej dziedzinie woli i pomysłów, niech odejdzie w przeszłość. Skoro Skarb Państwa stać na wynajem wypasionych siedzib dla polskich instytucji, znajdą się i środki na skuteczny system wsparcia kultury.

„Czy nasze instytucje kulturalne pomagają polskim twórcom za granicą?” – to ujmujące prostotą pytanie zadali Grażynie studenci i studentki kierunku Dyplomacja Kulturalna, którzy przyjechali z wizytą do Brukseli. Cisnęła się na usta odpowiedź krótka i supełkowata. Ale i dłuższa wiele mówi o tym, jak rzeczy się mają w praktyce. Ot, prosta sprawa: na mejla z pytaniem, które z wydawnictw belgijskich mogłoby być zainteresowane opublikowaniem książki polskiej autorki, z placówki odpowiedzialnej za promowanie naszej kultury za granicą nie przyszła żadna odpowiedź. Tymczasem z urzędu jednej z dzielnic w Brukseli, instytucji, która kulturą, zwłaszcza polską, zajmować się naprawdę nie musi, Grażynie odpisano po dwóch dniach, konkretnie, kompetentnie i uprzejmie, podając namiary i kontakty.

Instytuty Polskie, które zajmują się za granicą promocją naszej kultury, miały ciężkie osiem lat. Zmuszone realizować polityczne zamówienia, gimnastykowały się, by poziom obciachu tych wydarzeń nie zniweczył kontaktów ze światem kultury Zachodu. A był to czas spektakularnych zniknięć, persona non grata stała się Olga Tokarczuk. W oczach decydentów ranga twórczości pisarki (Nobel) nie była w stanie odkupić winy za jej poglądy, nie po linii rządzącej partii. Nieoficjalna lista niewygodnych artystów wydłużała się z każdym rokiem. W tym czasie twórcy i twórczynie radzili sobie bez pomocy instytucji, polegając na własnych zagranicznych kontaktach, a przedstawiciele placówek kulturalnych szerokim łukiem omijali spotkania autorskie z ich udziałem. Bywało, że na wieczory literackie polskich autorów nie przychodził nikt z ambasady, konsulatu czy Instytutu.

Nic dziwnego, że pytanie, czy instytucja powołana do promowania kultury pomaga twórcom, brzmi niektórym jak oksymoron.

Polityka 23.2024 (3466) z dnia 28.05.2024; Felietony; s. 105
Reklama