Kraj

Wyjście Pawlaka: złapał koło ratunkowe od Trybunału Przyłębskiej. Ile tak można pogrywać?

Mikołaj Pawlak odmówił zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa i wyszedł. Skorzystał z wydanego pięć dni wcześniej „zabezpieczenia” Trybunału nie-Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Mikołaj Pawlak odmówił zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa i wyszedł. Skorzystał z wydanego pięć dni wcześniej „zabezpieczenia” Trybunału nie-Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Maciej Wasilewski / Agencja Wyborcza.pl
To wygląda na grę mającą uniemożliwić dalsze przesłuchania ludzi PiS oraz Solidarnej Polski i zakończenie prac komisji do spraw Pegasusa. W przypadku Mikołaja Pawlaka chodzi o podpis pod transferem 27 mln zł do CBA na zakup systemu z Funduszu Sprawiedliwości.

Mikołaj Pawlak odmówił zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa i wyszedł. Skorzystał z wydanego pięć dni wcześniej „zabezpieczenia” Trybunału nie-Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który nakazał jej wstrzymać prace do czasu rozpatrzenia wniosku posłów PiS o uznanie jej powołania za niekonstytucyjne.

Czytaj też: Rzecznik Pawlak odleciał. Czemu nas to jeszcze dziwi?

Ochrona swoich przed odpowiedzialnością

Trybunał nie wyznaczył terminu rozpatrzenia tego wniosku, nie ma stanowisk Sejmu ani Prokuratora Generalnego i nic nie wskazuje, by Trybunał Przyłębskiej zamierzał w przewidywalnym czasie zająć się sprawą. Poza tym nie ma podstaw prawnych do stosowania zabezpieczenia postępowania w trybie ustawy o TK (można to robić tylko w przypadku skarg obywateli lub sporów kompetencyjnych), a do tego orzeczenie jest z mocy prawa nieistniejące, bo zostało wydane z udziałem tzw. dublera – Jarosława Wyrembaka.

Zabezpieczenie postępowania to sposób po raz pierwszy zastosowany – wtedy z sukcesem – przez Trybunał Przyłębskiej, by zablokować rozpatrzenie przez Sąd Najwyższy skargi rodziny Andrzeja Leppera na umorzenie sprawy przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi z powodu ich „ułaskawienia” przez prezydenta. Wtedy się udało, sąd zawiesił sprawę i podjął ją dopiero w zeszłym roku. Po utracie władzy przez Zjednoczoną Prawicę Jarosława Kaczyńskiego TnK co raz próbuje tą drogą zablokować możliwość jej rozliczania. Tak zrobił w sprawie prezesa NBP Adama Glapińskiego czy działań ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza wobec medialnych spółek skarbu państwa. Te jego postanowienia zostały jednak zignorowane jako niemające podstawy prawnej.

Ochrona swoich przed odpowiedzialnością to – jak widać – uniwersalna cecha organizacji systemowo łamiących prawo. Gdyby ich członkowie nie wiedzieli, że w razie wpadki będą chronieni, pewnie nie wypełnialiby tak ochoczo poleceń wiążących się z naruszaniem przepisów.

W przypadku Mikołaja Pawlaka chodzi o podpis pod transferem 27 mln zł do CBA na zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości. Jako dyrektor Departamentu Rodzinnego i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry był jednym z jego dysponentów. Ze względów organizacyjnych powierzenie mu dysponowania funduszem nie miało sensu, ale nie chodziło raczej o sens, ale o to, że ktoś musiał ponieść ryzyko odpowiedzialności, podpisując dokument. I padło na Pawlaka. Potem zaś otrzymał urząd Rzecznika Praw Dziecka, który sprawował tak dyskretnie, że przypominał sobie o nim podczas obowiązkowych dorocznych sprawozdań w Sejmie.

Czytaj też: Afera Funduszu Sprawiedliwości i wejście służb do domu Ziobry. Na końcu i tak jest sąd

Aż przyszedł czas rozliczenia

Mikołaj Pawlak dostał koło ratunkowe od TnK i odmawiając złożenia przysięgi, a następnie wychodząc z obrad komisji, uniknął np. groźby odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Komisja zdecydowała, że skieruje do sądu wniosek o ukaranie go za odmowę złożenia przysięgi i zeznań. Może też poprosić o wydanie nakazu doprowadzenia go na posiedzenie komisji siłą, a potem ponownie o ukaranie za odmowę składania zeznań – i tak w kółko. To wygląda na grę mającą uniemożliwić dalsze przesłuchania ludzi PiS i Solidarnej Polski i zakończenie prac komisji.

Nie można natomiast utrudnić tak prac prokuraturze. Komisje śledcze mają przede wszystkim skutek polityczny: pozwalają opinii publicznej poznać mechanizmy rozmaitych patologii władzy. W przypadku śledztwa prokuratorskiego dowiadujemy się najwyżej o jego wyniku, a późniejszy proces sądowy w podobnych sprawach toczy się w dużej części niejawnie ze względu na ochronę informacji. Wartość komisji śledczych polega więc na jawności ich działania i podnoszeniu świadomości społecznej co do mechanizmów władzy. PiS pod tym względem nie ma się czym chwalić. Woli ciszę.

A co do obrony przed odpowiedzialnością: jutro przed Trybunałem Przyłębskiej kolejny termin rozprawy, w wyniku której pociągnięcie Mateusza Morawieckiego do odpowiedzialności za zarządzenie przygotowań do wyborów kopertowych ma się stać niemożliwe.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną