Ślónska godka
Ślónska godka. Czy istnieje język śląski? Coś się przełamało w myśleniu Polaków
Niebawem głosowanie w Senacie nad przyjętą przez Sejm ustawą nadającą śląszczyźnie status języka regionalnego – drugiego po kaszubskim. I odżyła wizja śląskiego państwa, zbudziły się strachy i podejrzenia o separatyzm i dekompozycję Polski – aż po zarzuty, że Donald Tusk właśnie spłaca dług Berlinowi. Senat będzie za, ale co z prezydentem? Jaki gest pokaże połowie miliona obywateli, co godają po ślónsku? Ślązacy poczekają na uznanie języka de iure parę tygodni czy półtora roku? A może dłużej…
Sejm znowelizował ustawę, uchwaloną na początku 2005 r., „o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym”. Śląską godkę – godka w tłumaczeniu to język i mowa – podobnie jak wcześniej dialekt kaszubski (czy też etnolekt – język wyodrębnionej grupy etnicznej) ustawodawca uznał za język regionalny. Za było 236 posłów Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy – i dwóch z PiS. Przeciw: 186 z PiS, Konfederacji i Kukiz’15. Pięciu posłów wstrzymało się od głosu. Powołanie języka śląskiego to jasna decyzja polityczna i długo jeszcze nowy język od tej łatki się nie odklei.
Blisko dwie dekady temu, kiedy „konstytucja” mniejszości narodowych wchodziła w życie – a jej pomysłodawcą już w 1990 r. był Jacek Kuroń – POLITYKA rozmawiała z Eugeniuszem Czykwinem, posłem sprawozdawcą. Mówił, że cudem udało się przeprowadzić ją do końca. „W finale ujawniły się takie pokłady ksenofobii, tak wielkie pretensje wobec wszelkich mniejszości, że wydawało się, iż stanęliśmy pod murem” – mówił Czykwin. „Od lat nie słyszałem w Sejmie tylu negatywnych ocen i bzdur pod adresem narodowych mniejszości”. Wtedy się udało, bo w komisji „złamano” kilku posłów PO.