Kraj

Sejm. Wszystkie projekty aborcyjne przeszły do dalszych prac. Morawiecki się tłumaczy

Były pisowski premier Mateusz Morawiecki tłumaczył po sejmowym głosowaniu na platformie X, dlaczego nie poparł aborcyjnego projektu Trzeciej Drogi. Były pisowski premier Mateusz Morawiecki tłumaczył po sejmowym głosowaniu na platformie X, dlaczego nie poparł aborcyjnego projektu Trzeciej Drogi. Prawo i Sprawiedliwość / X (d. Twitter)
Choć kilku posłów PSL było przeciw, wszystkie cztery projekty aborcyjne trafiły do specjalnej komisji. Plotki i czarne scenariusze dla koalicji rządowej się nie sprawdziły. Politycy ogłaszają sukces, ale aktywistki studzą nastroje.
Posiedzenie Sejmu 11 kwietnia 2024 r.Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl Posiedzenie Sejmu 11 kwietnia 2024 r.

W czwartek odbyła się w Sejmie ponadsześciogodzinna debata, która poprzedziła piątkowe głosowanie. Projekty mówią o: ● depenalizacji aborcji (Lewica), ● liberalizacji prawa do aborcji do 12. tygodnia ciąży (Lewica), ● przywróceniu stanu sprzed wyroku trybunału Julii Przyłębskiej, czyli powrocie do tzw. kompromisu aborcyjnego (Trzecia Droga), oraz ● liberalizacji prawa do aborcji do 12. tygodnia (KO). W piątek głosowano nad – zgodnie z legislacyjną procedurą – wnioskami o odrzucenie po kolei tych projektów. Wszystkie wnioski odrzucono, co oznacza, że projekty przechodzą do dalszych prac w nadzwyczajnej sejmowej komisji.

  • Projekt Lewicy zmieniający kodeks karny: 204 posłów za odrzuceniem, przeciw 223, 15 wstrzymało się od głosu.
  • Projekt Lewicy o „bezpiecznym przerywaniu ciąży”: 206 posłów za odrzuceniem, przeciw 222, 16 wstrzymało się od głosu
  • Projekt Trzeciej Drogi o przywróceniu stanu sprzed wyroku trybunału Julii Przyłębskiej: 171 posłów za odrzuceniem, przeciw 244, 23 wstrzymało się od głosu.
  • Projekt Koalicji Obywatelskiej o legalnej aborcji do 12. tygodnia: 206 posłów za odrzuceniem, przeciw 222, 16 wstrzymało się od głosu.

Koalicji o wiele łatwiej było głosować wnioski o odrzucenie projektów, niż znaleźć większość do głosowania „za”. Finalnie od głosu za projektem Lewicy wstrzymało się kilku posłów PSL, a na głosowaniu nie pojawił się – obok Jarosława Urbaniaka – poseł KO Roman Giertych. Jeszcze przed głosowaniem jeden z posłów tłumaczył, że mecenasa „zatrzymały sprawy służbowe”. Giertych jest posłem niezawodowym.

To oczywisty sukces marszałka Hołowni. Proszę mi powiedzieć, czyj projekt uzyskał najwięcej głosów? – komentował jeden z polityków Polski 2050. Jego partyjny kolega dodał: – To Szymon Hołownia rozpoczął tę dyskusję i wziął na siebie jej ciężar. Komentarze polityków od Hołowni nie dziwią. Marszałek Sejmu potrzebuje sukcesu, bo w ostatnich tygodniach spadł na niego grom niezadowolenia z powodu odwlekania prac nad projektami dotyczącymi legalizacji przerywania ciąży.

Ale koalicjanci Trzeciej Drogi mają już nieco inne zdanie. – To sukces protestujących, obywateli i koalicji – twierdzi jeden z polityków KO. W podobnym tonie wypowiada się posłanka Lewicy. – Mogłabym powiedzieć, że to nasz triumf, bo przypomnieliśmy o aborcji i zmusiliśmy do rozmowy. Uznajmy to za sukces nas wszystkich.

Mniej zadowolone są aktywistki proaborcyjne. – To żaden prezent, żaden sukces. To pierwszy krok, który powinien być wykonany dawno. Marszałek robi dobrą minę do złej gry – mówią. A jak podało TVP Info, kilku posłów TD nie wsparło projektów Lewicy i KO. Na przykład za odrzuceniem lewicowego projektu o tzw. dekryminalizacji aborcji byli: Marek Biernacki, Andrzej Grzyb, Urszula Nowogórska, Ireneusz Raś, Wiesław Rożyński, Marek Sawicki i Jacek Tomczak.

Kilkadziesiąt minut później Sejm powołał komisję nadzwyczajną do rozpatrzenia projektów. Ma liczyć 27 członków: 11 z PiS, 9 z KO, po 2 z PL 2050 i PSL i Lewicy oraz 1 z Konfederacji.

Morawiecki się tłumaczy

Były premier Mateusz Morawiecki opowiedział się m.in. za wnioskiem PiS o odrzucenie wszystkich projektów, w tym Trzeciej Drogi, który chce przywrócić stan sprzed restrykcyjnego wyroku trybunału Julii Przyłębskiej z 2020 r.

Tamten stan prawny zakładał, że przerywanie ciąży jest możliwe w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Morawiecki mówił, że jest zwolennikiem „kompromisu” aborcyjnego; przyznał, że skierowanie wniosku przez posłów PiS do Przyłębskiej i jej trybunału to był błąd.

Dziś po głosowaniu tłumaczył się na platformie X: „Omyłkowo zagłosowałem za odrzuceniem dalszych prac nad projektem dotyczącym kompromisu aborcyjnego. Zgodnie z moimi wcześniejszymi deklaracjami jestem zwolennikiem dalszych prac nad tym projektem”.

Olko: Miejsce aborcji jest w podręczniku medycyny

W czasie czwartkowej debaty jako pierwsza wystąpiła Anna Maria Żukowska z Lewicy, która uzasadniała projekt depenalizacji pomocy w aborcji, czyli niekarania osób, które wspierają kobiety przerywające ciążę. Powoływała się na wyroki skazujące matki i ojców organizujących wyjazdy swoich córek za granicę na zabiegi. „Może państwo nie słyszeli, ale takich wyroków było bardzo dużo” – mówiła Żukowska.

Kolejne przykłady kar za pomoc w aborcji przywoływała Dorota Olko z Lewicy Razem. Przed sądami stawały przyjaciółki czy partnerzy kobiet oraz aktywistki aborcyjne. „Czy uważacie, że ci ludzie robią coś złego?” – pytała Olko. „Tak!” – odpowiedzieli posłowie PiS. Sala plenarna była do połowy pusta. „Kara za pomoc w aborcji jest przyczyną ludzkich dramatów. Prawo w Polsce stoi wbrew zwykłej ludzkiej przyzwoitości” – kontynuowała Olko. Przypominała też historie kobiet, które umierały w szpitalach, bo lekarze bali się dokonać interwencji oznaczającej przerwanie ciąży.

„Miejsce aborcji jest w podręczniku medycyny, a nie w kodeksie karnym” – podkreślała posłanka. „Usłyszcie nas, kobiety. Skończmy z okrutnym, bezdusznym prawem. To jest prawdziwy kompromis i wyciągnięcie ręki do prawej strony sali. Zwracam się do posłów i posłanek Trzeciej Drogi. Gdyby kobiety nie wyszły na ulicę, to nie byłoby tego rządu. Wierzę, że jesteście prawdziwymi demokratami”.

Projekt Lewicy liberalizujący prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży przedstawiała ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Powoływała się na opisaną przez „Politykę” historię Pauliny, która kilka tygodni temu przeszła aborcyjne piekło w warszawskich szpitalach. „Prawo musi umożliwiać kobiecie możliwość podjęcia decyzji w sprawie własnego ciała” – mówiła Kotula. Opowiadała o rozwoju podziemia aborcyjnego, turystyce aborcyjnej i kredytach na przerywanie ciąży. „W polskich szpitalach łatwo o relikwie, ale trudno o aborcję, nawet tę zgodną z prawem” – ironizowała. Podkreślała, że aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu naliczyły polskiemu państwu dług 50 mln zł – to koszt, jak poniosły za wieloletnie wyręczanie szpitali w niesieniu pomocy aborcyjnej. „Aborcja powinna być bezpieczna, dostępna i legalna”. I zakończyła: „Mam do was prośbę. Rozmawiajmy, nie kłóćmy się. Życie i zdrowie kobiet jest ważniejsze”.

Dług aborcyjny wynosi już prawie 50 mln zł. Paragon przedstawiły w Sejmie aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu.Michał Tomasik/PolitykaDług aborcyjny wynosi już prawie 50 mln zł. Paragon przedstawiły w Sejmie aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu.

Rosa: Dzisiaj prawo nas okalecza

„Aborcja w Polsce nie działa” – mówiła Katarzyna Ueberhan z Lewicy. „Jedna na trzy kobiety w Polsce dokonała aborcji. Jestem jedną z nich i myślę, że nie jestem na tej sali sama. Aborcji można dokonać w domu, na wczesnym etapie ciąży, zamawiając tabletki przez internet, tak jak ja”. Posłanka pokazała z trybuny tabletki i tłumaczyła, jak je kupić. „Aborcja to prawo człowieka, prawo kobiety do decyzji o ciele, zdrowiu i życiu. To najczęstszy zabieg na świecie. (...) O zabiegu wiecie już wszystko”.

Projekt Trzeciej Drogi uzasadniała Agnieszka Buczyńska (Polska 2050). Poza przywróceniem przesłanki usunięcia ciąży ze względu na chorobę lub wadę płodu klub proponuje darmową antykoncepcję i referendum w sprawie dostępności aborcji w Polsce. „To obywatele powinni podjąć tę decyzję” – mówiła. Zadeklarowała, że Polska 2050 zagłosuje za przesłaniem wszystkich projektów do dalszych prac. Urszula Pasławska z PSL podkreśliła, że projekt TD jako jedyny ma szansę na podpis prezydenta. „Mam żal do posłanek Lewicy, że spłaszczyły prawa kobiet do kwestii aborcji” – podkreśliła.

Wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska uzasadniała projekt Koalicji Obywatelskiej. Mówiła, że możliwość podejmowania decyzji w sprawie ciąży to element wolności. „Aborcja była, jest i będzie. Tylko hipokryci udają, że aborcji nie ma. Kobieta w ciąży jest pozostawiona sama sobie” – mówiła. „Jako politycy i polityczki powinniśmy stanąć po stronie kobiet i naprawić złe prawo”. Jej zdaniem kobiety potrzebują wsparcia państwa i prawa do wyboru. „Nie wchodźcie w buciorach do naszego życia. Nikt nikomu nie może narzucać swoich poglądów, bo ludzie mają różne światopoglądy”. Przypomniała, że złe prawo aborcyjne jest jedną z przyczyn kryzysu demograficznego w Polsce.

Monika Rosa z KO: „Dziś zajmujemy się tym, czy państwo polskie zadba o zdrowie, bezpieczeństwo i przyszłość milionów kobiet”. Przypominała, że codziennie w Polsce ok. 100 kobiet usuwa ciążę, najczęściej farmakologicznie. „Dramat pojawia się, kiedy ciąża była wyczekiwana i jest zagrożona. Lekarze boją się dokonywać nawet legalnej aborcji czy wykonywać badania prenatalne. A to lekarz powinien stać przy łóżku kobiety ciężarnej, a nie prokurator”. Rosa dziękowała organizacjom społecznym za pomoc kobietom, ale podkreślała, że to nie one powinny brać na siebie odpowiedzialność za zdrowie kobiet, lecz państwo. „Uwierzcie kobietom, że mogą same podejmować decyzje. Dzisiaj prawo nas okalecza, pozbawia godności”.

Sójka: Nie mówcie w imieniu wszystkich Polek

Po zaprezentowaniu projektów rozpoczęła się dyskusja, w której kluby i koła miały prawo do odpowiednio 20-minutowych i 5-minutowych oświadczeń.

„Znowu wracacie do tematu aborcji, nawet nie macie wspólnego zdania na ten temat. Nie zrealizowaliście 100 konkretów na 100 dni. Uwierzcie mi, na tabletce »dzień po« długo nie pojedziecie” – mówiła Katarzyna Sójka z PiS, była ministra zdrowia. „Obiecywaliście kobietom, że przygotujecie dobre prawo, że zadbacie o ich zdrowie, ale na razie wypuszczacie buble, których nie da się czytać. (...) Nie możecie mówić w imieniu wszystkich Polek. Znam kobiety, które chcą rodzić chore dzieci” – kontynuowała.

„Zasłaniacie się referendum” – mówiła o projekcie Trzeciej Drogi. „Może znowu będziecie namawiali do niebrania kart do głosowania?”. „Bubel prawny” – zrecenzowała projekt Lewicy, skupiając się na zaimkach i „osobach w ciąży”. Posłanka PiS wspominała o prawie adopcyjnym oraz hospicjach dla chorych noworodków. Kobiety przerywające ciążę nazwała „pozbywającymi się problemu jedną tabletką i po sprawie”. „Jedynie projekt Trzeciej Drogi może mieć w naszym klubie różne opinie” – na koniec zaznaczyła Sójka, o czym wcześniej wspominała posłanka Pasławska z PSL.

Na sali pojawiła się Monika Pawłowska, która najpierw brała udział w Strajkach Kobiet jako posłanka Lewicy, a następnie była członkinią rządu Zjednoczonej Prawicy. Posłanka Joanna Szczurek-Żelazko (PiS) przywołała opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, przekonując, że na gruncie obowiązującego prawa wprowadzenie aborcji nie jest możliwe. Powiedziała, że klub PiS odrzuci dwa projekty Lewicy i jeden projekt KO, ponieważ nie są zgodne z konstytucją.

Rosa: Traktujecie aborcję jako temat zastępczy

Monika Rosa z PO mówiła, zwracając się do posłów i posłanek PiS, że bezpieczeństwo Polek to „temat i wartość podstawowa”. „Nasze projekty ustaw przewidują także dostęp do antykoncepcji, mówimy o badaniach prenatalnych, bezpieczeństwie w szpitalach. (...) Przed nami dużo pracy i to jest efekt państwa rządów” – podkreślała.

Marta Golbik (KO): „Aborcja to zabieg medyczny, nie ideologia. Może porozmawiajmy o tym, czy należy wszczepiać mężczyznom rozrusznik serca? Czy taka jest wola Boga? Gdyby aborcja dotyczyła mężczyzn, toby nie było tej dyskusji”. „Jedyne referendum to to, które przeprowadza kobieta nad testem ciążowym” – Dorota Łoboda cytowała słowa Natalii Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu. „Ile hospicjów perinatalnych dla stworzyliście? Mieliście dla nas jedynie pokoje do wypłakania się. Całą Polskę chcieliście uczynić pokojem do wypłakania dla kobiet” – komentowała.

„To historyczna debata” – przekonywała Małgorzata Tracz z KO. Sala z do połowy pustej zmieniła się w prawie pustą. Pozostało kilkudziesięciu parlamentarzystów i ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Powaga wystąpień nie odpowiada zainteresowaniu i zaangażowaniu posłów. Na galerię nie udało się wejść Marcie Lempart, która obwiniała o to marszałka Hołownię. „Tusk stworzył potwora” – mówiła. Rzeczniczka marszałka Katarzyna Karpa-Świderek przekonywała, że na galerii jest limit miejsc i Lewica dostała swoją pulę.

Poseł PiS Dariusz Matecki w trakcie przemówień posłanek KO przystawił sejmowy mikron do urządzenia, które emituje dźwięk bicia serca dziecka. Otrzymał za to oficjalne upomnienie od marszałka Czarzastego.

Henning-Kloska: Jestem zwolenniczką referendum

Paulina Henning-Kloska (Polska 2050): „Mamy w tej sprawie różne stanowiska”. „Nie wypracujemy żadnego porozumienia, obrzucając się błotem na Twitterze. Dlatego klub Polska 2050 będzie głosować za skierowaniem wszystkich projektów do specjalnej komisji. Jesteśmy to winni naszym wyborcom. Ja osobiście uważam, że aborcja powinna być legalna do 12. tygodnia, bo obecne prawo i tak nie jest skuteczne. Jestem też zwolenniczką referendum. Czy naprawdę ktoś na tej sali uważa, że jeśli prezydent nie podpisał ustawy o antykoncepcji awaryjnej, to podpisze ustawę legalizującą aborcję? Referendum spowoduje, że nikt nie podniesie ręki na wolę ludzi”.

„Referendum daje stabilność prawa. Werdykt wyborców wiąże polityków i będzie trudny do odrzucenia przez polityków. To najwyższy mandat w demokratycznych państwach” – przekonywała.

„W sali jest nas większość za zarządzeniem referendum. Podejmijmy decyzję wspólnie” – zgodziła się posłanka Wioletta Tomczak z Polski 2050. „Nie możemy liczyć na prezydenta Andrzeja Dudę. Jeśli decyzję podejmą obywatele, to prezydent nie schowa się za spódnicą Julii Przyłębskiej”.

Stanowisko PSL zaprezentowała Jolanta Zięba-Gzik: „W PSL nigdy nie było zmuszania do głosowania, każdy głosuje zgodnie ze swoim sumieniem. Dziś nie decydujemy o aborcji, ale o tym, czy chcemy rozmawiać na ten temat. Apeluję, aby zagłosować za projektami”.

Zawisza: Dekryminalizacja to jedyny kompromis

„Jest jedna ustawa ratunkowa, to projekt Lewicy o dekryminalizacji” – kontrowała Marcelina Zawisza z Lewicy Razem. „Ustawa dekryminalizacyjna to jedyny kompromis, na który jesteśmy gotowi pójść”.

„Dziś siedem kobiet w Holandii, siedem Polek, będzie terminowało ciąże w drugim trymestrze. To są te według prezesa Kaczyńskiego średnio rozgarnięte kobiety, które przeczytały ogłoszenie prasowe. Ja bardzo panu prezesowi dziękuję za to ogłoszenie. Ono pokazuje skalę obłudy i faryzejstwa fundamentalistów religijnych” – mówiła Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica). Przypominiała również historię lekarki ze Szczecina Marii Kubisy, która „została przeorana przez polskie organy ścigania, tak samo jak Justyna Wydrzyńska, za pomocnictwo”. „Wykorzystanie seksualne odkurzonej nastolatki nie podlega sankcji” – mówiła o nowelizacji kodeksu karnego. „Większej karze podlega osoba pomagająca w aborcji. Najwyższy czas, by Polki przestały mierzyć się z chichotem inceli”.

Wanda Nowicka (Lewica) przypomniała historię Alicji Tysiąc, która wygrała w Strasburgu, oraz historię 14-latki, która z matką również wygrała w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. „Piekło kobiet nie zaczęło się w 2020 r., było tutaj od 1993. Trzecia Droga unowocześnia bubel. Lewica nigdy nie poprze tzw. kompromisu ani referendum. Niemniej jesteśmy za dialogiem, więc zagłosujemy za wszystkimi projektami” – dodała Nowicka.

Bosak: W tej debacie kobiety traktowane są przedmiotowo

„W całej tej debacie kobiety traktowane są przedmiotowo. A przez kogo? Przez aborcjonistów. Radykalny feminizm, próbując wyrwać kobiety z rąk mężczyzn, oddaje im niebywałą przysługę. Popieranie aborcji przez mężczyzn to dla nich wspaniałe rozwiązanie pozbawione wad, bo pozwala zdjąć z nich 100 proc. obowiązku i 100 proc. odpowiedzialności” – zaczęła Karina Bosak z Konfederacji.

Aktywistki na galerii zaczęły buczeć. „To nie oni będą żyć z poczuciem winy i krwawić” – kontynuowała przedstawicielka Konfederacji. „Wiem, jakie to jest poświęcenie być matką” – dodała łamiącym głosem. Posłowie PiS i Konfederacji bili brawo na stojąco.

„Dostępności aborcji będą się wstydzić poszczególne narody w Europie. Powszechne było niewolnictwo, pańszczyzna, teraz aborcja” – przemawiał Przemysław Wipler. „Występuję jako ojciec siódemki dzieci. Dwójka, która zmarła, miała dwa centymetry. (...) Potrzeba 307 posłów, aby zmienić konstytucję, prawa do aborcji nie można zmienić ustawą. Potrzeba również 267 głosów, aby odrzucić weto prezydenta. Chcecie mrozić projekty w speckomisji, aby doczekać do wyborów prezydenckich” – oskarżał poseł Konfederacji. Partia chce odrzucenia wszystkich czterech projektów aborcyjnych.

Oświadczenia zakończył Jarosław Sachajko z Kukiz ’15, który przekonywał, że Polki mają świetną opiekę okołoporodową. Mówił również o płodach dzików, które dla opozycji mają być ważniejsze niż „dzieci w brzuchach matek”.

Na galerii pojawiła się Kaja Godek, antyaborcyjna aktywistka pro-life.

Aborcja: prawie 90 wystąpień i pytań do projektów

Posłanka KO Iwona Karolewska mówiła o „torturach Julii Przyłębskiej”. Rozpoczęła się seria pytań (prawie 90 wystąpień). Witold Tumanowicz z Konfederacji pytał o baner z „aborcyjnym długiem”. „Czy możemy przynieść transparent antyaborcyjny? Czy są równi i równiejsi?”.

O „aborcyjnych szwadronach śmierci” i mężczyznach uciekających od odpowiedzialności mówił z mównicy Mariusz Krystian, poseł PiS. Najgłośniej bił brawo Grzegorz Braun.

Włodzisław Giziński z KO przedstawił się jako psychiatra i psychoterapeuta. Mówił o pacjentach i ofiarach, z którymi pracował, oraz kobietach w przypadkowych ciążach. „Każda sytuacja jest inna. Z każdej rozmowy wyłania się obraz heroizmu. Żadne zakazy i nakazy nie zastąpią kobiety w podjęciu decyzji” – podkreślał.

„Szczęść Boże wszystkim, którzy stają w obronie nas wszystkich” – zaczął tradycyjnie Grzegorz Braun. „Aborcja to rasistowskie kryterium, które wydziela grupę spoza prawa. Nikt wtedy nie jest bezpieczny. Co zrobicie z kodeksem karnym, który zabrania namawiania do przestępstw?” – pytał.

Poseł Dariusz Matecki (Suwerenna Polska) zaprosił na marsz życia w Szczecinie, ponownie puścił do mikrofonu dźwięk serca i powołał się na Adolfa Hitlera, który miał wprowadzać aborcję w Polsce. Matecki po wystąpieniu zostawił przy mównicy antyaborcyjny plakat. Zabrał go stamtąd po blisko godzinie poseł Franciszek Sterczewski, który stwierdził w wystąpieniu: „Dość dziadocenu!”. O plakat dopomniał się chwilę potem poseł PiS Piotr Kaleta, który nazwał wystąpienia drugiej części sali „lewackimi głupotami”.

Tabletki bezpieczniejsze niż viagra

„Droga prawico. Jesteście hipokrytami” − posłanka Anna Maria Żukowska jako pierwsza odpowiadała na zadawane przez ostatnie godziny pytania. „Skoro uważacie, że dokonując aborcji, zabijamy dzieci, to chcecie wsadzać kobiety do więzień?”. Dorota Olko dodała: „Ja panów poglądów nie oceniam. Mogę ich nie rozumieć. To prawo pana nie dotyczy, a mnie tak. Projekt dekryminalizacji aborcji jest dla kobiet, które są same, żeby mogły na kogoś liczyć”.

„To symptomatyczne, że kiedy kobiety z prawicy zabierały głos, to debata była spokojna. Potem wymazaliście kobiety i zaczęliście mówić o świętych” – stwierdziła wnioskodawczyni kolejnego projektu, ministra Katarzyna Kotula. „My tu gadamy, a na galerii siedzą dziewczyny z Aborcji bez Granic, które nawet teraz odbierają telefony i udzielają porad”. Katarzyna Ueberhan, druga wnioskodawczyni, odnosiła się do zarzutów polityków PiS: „Aborcja nie powoduje depresji, aborcja jest zabiegiem medycznym. Zażywanie tabletek wczesnoporonnych jest bezpieczniejsze niż stosowanie viagry dostępnej bez recepty”.

Aborcja: co dalej z czterema projektami

Scenariuszy jest kilka. Po pierwsze, do prac w komisji mogą przejść wszystkie projekty. To rozwiązanie, którego domagają się prawie wszyscy politycy koalicji rządowej. Prawie, bo drugi scenariusz przewiduje, że koalicji rządowej zabraknie większości – przeciw zagłosują Konfederacja oraz PiS, a nie ma pewności, czy posłowie koalicji wzajemnie poprą swoje projekty.

Pod znakiem zapytania stoi liczba posłów PSL i Polski 2050, którzy projektów liberalizujących nie poprą. Mowa m.in. o Marku Sawickim czy Ireneusz Rasiu. To również test dla PO, w którego ławach zasiadają konserwatywni politycy, tacy jak Roman Giertych.

Ważny polityk Polski 2050 przed debatą przekonuje, że klub zagłosuje tak, aby wszystkie projekty przeszły. – To będzie sukces marszałka Hołowni – mówi. Jednak nie ma pewności, czy jest większość dla wszystkich projektów. – Dużo partii, dużo sumień – słyszymy. W głosowaniu posłów będą mobilizować goście zbierający się na galerii. Wśród nich m.in. liczna reprezentacja Strajku Kobiet.

Projekty Lewicy będą głosowane jako pierwsze. To bezpiecznik dla partii marszałka Włodzimierza Czarzastego, który w Sejmie mówił: – W tej sprawie nie ma między nami zaufania.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama