Kraj

Miliony z „Willi plus” wreszcie wracają do budżetu. Czy afera pogrąży Czarnka?

Przemysław Czarnek tłumaczył się z afery willowej w Sejmie m.in. w lutym 2023 r. Przemysław Czarnek tłumaczył się z afery willowej w Sejmie m.in. w lutym 2023 r. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
„Willa plus” to afera związana z wieloma osobami, ale najważniejsze są dwie: Michał Dworczyk i Przemysław Czarnek. Ten drugi, rzecz jasna, liczy się bardziej. Paradoksalnie gdyby nie dziennikarze i niezmordowani „posłowie śledczy”, aferzyści byliby dziś w gorszym położeniu.

Jak poinformowały na czwartkowej konferencji prasowej w Ministerstwie Edukacji Narodowej panie ministry Katarzyna Lubnauer i Joanna Mucha (zastępczynie min. Barbary Nowackiej), resort prowadzi audyty umów o dofinansowanie zawartych w ramach programu „Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania” (tzw. Willa plus). Audyt obejmujący dziesięć podmiotów dopiero się zaczął, a już udało się uzyskać zwroty w wysokości ok. 3,5 mln zł. Niedługo zaś spodziewane jest odzyskanie kolejnych 3,2 mln zł od kolejnych trzech organizacji.

Ponadto MEN zwróci się do NIK, CBA i prokuratury z wnioskami o przeprowadzenie kolejnych kontroli i śledztw. Pieniądze zwróciły m.in. następujące podmioty: Pałac Saski w Kutnie, Polski Instytut Rozwoju Społecznego i Gospodarczego oraz Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego.

Afera „Willa plus” wybuchła na przełomie 2022 i 2023 r., gdyż konkurs był rozstrzygany w listopadzie 2022. W jej nagłośnieniu kluczową rolę odegrały posłanki PO Katarzyna Lubnauer i Krystyna Szumilas, przeprowadzające kontrole poselskie i alarmujące opinię publiczną o wykrytych nadużyciach. Pomimo dobrze udokumentowanych materiałów prasowych i zawiadomienia prokuratury przez Lewicę przez cały 2023 r. nie wszczęto śledztwa. Nastąpiło to dopiero w lutym tego roku, czyli już po zmianie władzy.

Miała być willa na Żoliborzu i Saskiej Kępie

A sprawy są naprawdę skandaliczne. W pierwotnej wersji konkursu można było dostać od ministerstwa pieniądze na zakup wskazanego budynku (a były wśród nich niezłe wille właśnie), by po pięciu latach zagospodarować go na dowolne inne cele, np. gospodarcze. Po interwencjach prasy udało się takim zapisom w umowach zapobiec, lecz program nie został wstrzymany. Ówczesny szef ministerstwa edukacji Przemysław Czarnek, odpowiadający za fundusze programu, bronił się typowymi dla siebie szyderstwami („Nie dajemy lewakom i komunistom”), których sens sprowadzał się do tego, że jak rządzi PO, to daje swoim, więc teraz czas na naszych.

Tymczasem w opinii NIK w ramach programu kwota ok. 6 mln zł (z 40 mln stanowiących jego całkowity budżet) została wydana w sposób niegospodarny i niezgodnie z warunkami konkursu. Obecne działania MEN mają za podstawę właśnie tę analizę NIK. Oczywiście te 6 mln zł to nie wszystkie „pieniądze dla swoich”, a jedynie dotacje, których przeznaczenie na cele edukacyjne to grubymi nićmi szyte kłamstwo. W ogólności z programu skorzystało 12 podmiotów związanych z PiS i Kościołem.

Przemysław Czarnek obdarzył sowitymi dotacjami z programu „Willa plus” trzy podmioty kościelne ze swojego regionu, czyli Lubelszczyzny. Przede wszystkim zarzuca mu się jednakże dotację w wysokości 4,5 mln dla fundacji Wolność i Demokracja, którą kierują politycy PiS, tj. były minister Michał Dworczyk oraz była szefowa sejmowej komisji edukacji Mirosława Stachowiak-Różecka. Dla Dworczyka nie była to jakaś wielka dotacja, bo łącznie otrzymał od różnych instytucji władz centralnych aż 64 mln zł. Za te „cztery i pół bańki” miał kupić willę na Żoliborzu, potem na Saskiej Kępie, a w końcu nie kupił żadnej.

Czytaj też: NIK obnaża grandę w resorcie Czarnka. To już coś

Willa plus NCBiR

„Willa plus” to afera związana z wieloma osobami, ale najważniejsze są dwie: Michał Dworczyk i Przemysław Czarnek. Ten drugi, rzecz jasna, liczy się bardziej. Gdyby afera miała prowadzić w stronę sądowych wydziałów karnych, a następnie zakładów karnych, to mogłaby poważnie zaszkodzić dalszej karierze tego nad wyraz aroganckiego i wielce ambitnego pupila Jarosława Kaczyńskiego w bardzo rozwojowym jeszcze wieku. Być może łączna wartość kwestionowanych dotacji w ramach aferalnego konkursu nie jest imponująca, jednakże stawka polityczna „Willi plus” jest bardzo poważna.

Trudno oczekiwać „kryminalizacji” wszystkich przypadków, gdy nadużywając środków publicznych w wyniku lipnych procedur konkursowych, urzędnicy zasilali kiesy swoich politycznych, religijnych czy po prostu prywatnych przyjaciół. Sąd potrzebuje twardych dowodów. W niektórych przypadkach takie z pewnością się znajdą. Paradoksalnie gdyby nie dziennikarze i niezmordowani „posłowie śledczy”, aferzyści byliby dziś w gorszym położeniu. Na przykład w pokrewnej (zresztą znacznie większej) aferze Narodowego Centrum Badań i Rozwoju udało się zapobiec wielu przelewom, a to oznacza, że przestępstwa zmieniły rangę z „wyłudzenia” na „próbę wyłudzenia”.

Mały sukces ministerstwa edukacji

Poza tym istnieje cała technologia biurokratycznego opracowywania afer. Powołuje się komisje, przeprowadza wewnętrzne audyty, zwalnia się z pracy mniejsze i większe „kozły ofiarne”. Wszystko to daje dobrą osłonę procesową ukrytym za tym papierowym parawanem złodziejom.

Jednak dobra wola pracowitych prokuratorów oraz odwaga sądów mogą zdziałać wiele. Nawet połowiczna sprawiedliwość, czyli ukaranie niektórych tylko aferzystów, będzie wielkim zwycięstwem praworządności. Należy traktować pierwszy mały sukces Ministerstwa Edukacji Narodowej jako obiecującą zapowiedź dalszych i szerzej zakrojonych działań naprawczych i rewindykacyjnych w centralnych instytucjach państwa. Powodzenia!

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną