Kraj

Dobrobyt i pokój według kandydata na prezydenta Włocławka. Pachnie kremlowską narracją

Maciej Maciak, kandydat Ruchu Dobrobytu i Pokoju na prezydenta Włocławka Maciej Maciak, kandydat Ruchu Dobrobytu i Pokoju na prezydenta Włocławka Youtube
Macieja Maciaka i jemu podobnych działaczy łatwo zignorować. Praktyka ostatnich przynajmniej 20 lat w polskiej sferze publicznej pokazuje jednak, że takie marginesy, zostawione same sobie, mają tendencję do migrowania do partii prawicowego mainstreamu, który następnie radykalizują.

Mężczyzna w średnim wieku siedzi w pokoju przypominającym urządzone 20 lat temu biuro małej firmy. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ma rozpiętą marynarkę i koszulę bez krawata. W kadrze widać tylko zasłonięte żaluzjami okno, szafkę, obraz na ścianie i biurko z komputerem.

Zaprasza na nowy odcinek swojego kanału na YouTubie i zaczyna od „odrobiny historii najnowszej”. Po czym oznajmia, że były gruziński prezydent Micheil Saakaszwili to zbrodniarz wojenny, który siedzi w więzieniu za zbrodnie przeciw ludzkości (w rzeczywistości Saakaszwilego skazano za przekroczenie uprawnień), twierdzi, że „niektórzy bardzo by chcieli, żebyśmy my, Polacy, byli uwikłani w wojnę z Rosją”, jako przykład podając rzekome prowokacje w Gruzji w 2008 r. i pod Smoleńskiem w 2010. Do podobnej prowokacji mogło według niego dojść w ostatnich dniach, podczas wizyty premiera Donalda Tuska w Kijowie, w czym musiały brać udział ukraińskie służby. „Proszę połączyć fakty” – podsumowuje.

Mija dopiero czwarta minuta filmu. Przed nami jeszcze ponad godzina. Kolejne odcinki są publikowane co dwa, trzy dni.

Czytaj też: Ideolog wojny z Ukrainą. Aleksandr Dugin, najniebezpieczniejszy filozof świata

Kandydat Maciak i kremlowskie bingo

Mężczyzna nazywa się Maciej Maciak, ma 54 lata, pochodzi z Włocławka i jest dziennikarzem lokalnych mediów. A raczej był, bo dwa lata temu przekształcił się w polityka i lideruje założonemu przez siebie Ruchowi Dobrobytu i Pokoju. Formacji, której retoryka powie nam wiele o sposobach rozsiewania prorosyjskich narracji i „pokojowej” propagandy Kremla.

W ostatnich wyborach parlamentarnych mieszkańcy 11 z 41 okręgów wyborczych mogli ze zdziwieniem zauważyć na listach kierowany przez Maciaka Ruch Dobrobytu i Pokoju. RDiP jest na tyle niszowy, że łącznie zebrał niecałe 25 tys. głosów (0,12 proc. wszystkich). Ale choć niszowy, nadrabia prokremlowskim światopoglądem wrogim wobec Ukrainy.

Z przywołanego odcinka dowiemy się ponadto: że Ukraińcy przeprowadzają na terenie Rosji ataki terrorystyczne; że zabili 28 osób na targowisku w Doniecku, używając w tym celu natowskiej broni (w rzeczywistości nie wiadomo w stu procentach, kto dokonał ostrzału, ale są silne podstawy, by uważać, że jednak dokonali go Rosjanie); że system Patriot jest niewydolny; że w 2007 r. Donald Tusk przesiadł się do samolotów rejsowych, bo mógł wiedzieć od niemieckiej służby BND, że rządowy tupolew może spaść; że jeśli Trump wygra wybory w USA, wojna osłabnie i to by było bardzo korzystne dla nas wszystkich; że „już kilkakrotnie Rosjanie udowadniali, że niesłusznie obarczają ich odpowiedzialnością za różnego rodzaju ataki”; że Donieck nie jest okupowany, gdyż „odłączył się w 2014 r. od Ukrainy i tę niepodległość od byłego swojego państwa przypieczętował krwią”.

Poza tym dowiemy się: że śmiechu warte jest twierdzenie, iż Rosjanie mogli sami się ostrzelać, ale Ukraińcy w latach 2014–15 robili to nagminnie; że rosyjska broń jest lepsza od amerykańskiej, a zapasy amunicji nieograniczone; że trwa depopulacja Ukrainy i powinniśmy bać się tego samego w Polsce; że w czasie II wojny światowej Amerykanie zabijali cywilów, a Związek Radziecki nie; że Ukraina ma wobec Polski imperialistyczne plany, a prezydent Wołodymyr Zełenski zażąda od nas terytoriów; że Ukraińcy to mali Rusini; że Rosjanie nie chcą wojny; że ukraińscy żołnierze mieszkają w ziemiankach z tysiącami szczurów, chorują na mysią gorączkę, a w przypadku odniesienia ran natychmiast amputuje im się kończyny.

Do kremlowskiego bingo brakuje chyba tylko teorii o biolabach produkujących genetycznie zmodyfikowane nietoperze, które będą zabijały ludzi o „rosyjskim genotypie”. Omawiany odcinek ma numer 1774. Maciej Maciak jest bardzo płodnym twórcą.

Ale ten odcinek nie jest wyjątkiem, bardziej regułą. Już w następnym Maciak powtarza, że Donieck nie jest okupowany, straszy nieuchronną wojną, w której Polska zostanie zniszczona, podkreśla, że Ukraina nie ma sojuszników i zostanie lada moment zdradzona, przestrzega, że w Polsce może wybuchnąć wojna domowa między Polakami a ukraińskimi przybyszami, twierdzi, że w hotelu w Charkowie zginęło 60 najemników, w tym syn francuskiego generała (ta wrzutka została już obalona przez francuskie media), że Ukraina przegrywa, bo kończą jej się ludzie, a ci, którzy jeszcze żyją, to obwieszeni swastykami i krzyżami Wehrmachtu zwyrodnialcy, że rosyjska technika wojskowa jest lepsza od amerykańskiej, a nasz sojusznik zza Atlantyku bez problemu zgodzi się na rosyjskie uderzenie nuklearne na Warszawę – w zamian za spokój na flance.

Dwa dni później na kanale pojawia się odcinek nr 1776. Dowiemy się, że Ukraińcy już dawno zbuntowaliby się przeciwko swoim „atamanom”, ale są skutecznie zmanipulowani przez amerykańskich ekspertów od PR. Inni fachowcy, tym razem od psychologii, zabiegają o to, by Polacy tę wojnę finansowali. Tymczasem nawet dziesięć razy większe wydatki nic nie dadzą, bo ludzie nie chcą dać się zabić. A my się tymi wydatkami wypompujemy, zbiedniejemy i zmusimy się do pójścia do wojska, które jako jedyne będzie płaciło. Sprawa poważna, bo zmobilizowanych ma być jakoby 300 tys. Polaków, do czego należy dodać „nie wiadomo ile milionów w rezerwie”. Według Maciaka polska gospodarka od lat jest nastawiana na wojnę, o czym świadczyć miały już przebudowy wiaduktów pod Włocławkiem. Oczywiście taka wojna skończy się dla nas masakrą jak w 1939 r., na co Amerykanie się zgodzą w zamian za rosyjską energię dla ich fabryk w Chinach. Dowodem niech będzie Ukraina, gdzie już teraz nikt nie chce walczyć, a po miastach, niczym w radzieckiej legendzie o czarnej Wołdze, krążą białe volkswageny porywające mężczyzn do wojska. Tam już nikt – słyszymy – nie liczy się z życiem ludzkim, a cywilów traktuje się jak żywe tarcze.

To narracje żywcem wyjęte z kremlowskich podręczników dezinformacji. Jakie wrażenie mają robić? We mnie została bardzo jednoznaczna myśl, że ta wojna nie ma sensu, bo już jest przez Ukrainę przegrana. Co więcej, musimy ją jak najszybciej przerwać, bo z każdym dniem rośnie ryzyko, że nieznane siły wciągną w nią i nas, pociągając za sobą miliony ofiar. Taki jest przekaz kanału Maciaka, ukryty pod cienką warstwą rzekomej troski o pokój. Bardzo wybiórczej, skoro Maciakowy pacyfizm dotyczy tylko Polski, ale nigdy Rosji.

Czytaj też: Nasze zęby tytanowe. Wojna oczami rosyjskiej propagandy

Kim jest Maciej Maciak

Urodził się we Włocławku w 1970 r. Jako 22-latek założył działającą do dziś firmę, zajmującą się – według CEiDG – zarówno sprzedażą części samochodowych, jak i wydawaniem książek i projekcjami filmów. W 2006 r. Maciak miał pierwszy epizod polityczny: kandydował do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego z list Samoobrony, dostając okrągłe 500 głosów (0,43 proc. wszystkich oddanych). Wobec tego niepowodzenia trzy lata później postanowił rozwinąć skrzydła jako niezależny dziennikarz i uzyskał dziesięcioletnią koncesję KRRiT na własną telewizję CW 24.TV. Moi rozmówcy z Włocławka wspominają tę stację jako zwykłe lokalne medium, aczkolwiek zwracają uwagę, że już wtedy Maciakowi zdarzało się mówić o zjawiskach nadprzyrodzonych i UFO. Rzeczywiście, nawet na Wikipedii znajdziemy wzmianki o programie ezoterycznym „Prognoza astrologiczna K. Donarta” oraz innym, dotyczącym zjawisk paranormalnych „Nie uwierzysz”. Nikt z moich rozmówców nie przypomina sobie za to jakiegokolwiek skrętu Maciaka w stronę rosyjskich narracji. To się zmienia po pierwszej agresji na Ukrainę.

Latem 2016 r. Maciak publikuje na swoim głównym kanale „Musisz to wiedzieć” nowy materiał. Oznajmia w nim, że polskie media od prawa do lewa kłamią na temat Ukrainy. Następnie prezentuje swoje „odkłamanie”, które idzie linią wytyczoną przez kremlowską propagandę. Mówi, że mieszkający w Ukrainie Rosjanie nie godzili się na narastający faszyzm i kult Adolfa Hitlera, więc postanowili przestać ją wspomagać. To znaczy utrzymywać resztę państwa, bo przecież w Donbasie „był cały przemysł”. Do tego doszedł Majdan, gdzie „tysiąc osób obaliło legalną władzę za pomocą karabinów”, więc naturalnie ukraińscy Rosjanie ze wschodu rozpisali referenda, o czym jakoby „nikt w Polsce nie mówi”.

Tu już opadają wszystkie maski, bo Maciak powołuje się na swój wywiad z Konstantinem Knirykiem. Jak ujawnił aktywista Marcin Rey, Kniryk to wieloletni członek duginowskiego Eurazjatyckiego Związku Młodzieży, a po 2014 r. szef podległej władzom tzw. Donieckiej Republiki Ludowej „agencji informacyjnej” NewsFront. Maciak przedstawił go jako niezależnego i niezwykle odważnego dziennikarza, lokalnego bohatera. Kniryk zapewnia, że referendum się odbyło, pokazuje nawet kartę z pytaniem. Tym prostym sposobem Maciak „udowadnia”, że referendum było, choć polskie i zachodnie media miały rzekomo ten fakt ukrywać. Obaj rozbrajają jeszcze niewygodną obecność Rosjan w Donbasie. Otóż mieli to być ochotnicy, którzy przyjechali bronić swoich rodzin. Czołgi? Przecież produkowano je na miejscu. Współprowadzący Maciaka, włocławski samorządowiec Jan Stocki, wcześniej związany z PiS, podkreśla, że dojście do tej prawdy było niezwykle proste, a jednak nikt tego wcześniej nie zrobił. Na koniec Maciak prosi przedstawicieli mainstreamowych mediów, żeby nie korzystali z gotowców, co brzmi wyjątkowo zabawnie trzy minuty po tym, jak sam przekazał widzom wrzutkę dezinformacyjną w stylu kremlowskim.

To najstarszy dowód, jaki udało mi się znaleźć. Sieje je zatem już od przynajmniej ośmiu lat.

Materiały z kolejnych lat są szczątkowe z dwóch powodów. Najpierw CW 24.tv nie przedłużyła koncesji w 2019 r., co Maciak tłumaczył względami finansowymi. Następnie, w lipcu 2022 r., YouTube usunął oba jego kanały, na których znajdowało się ok. 1500 filmów. Niemniej pewne ślady zostały. 4 października 2018 r. Maciak pojawił się na kanale eMisjaTv. Jego twórcą jest dawny aktor i polityk Samoobrony Piotr Korczarowski, który od lat gości najbardziej znanych prorosyjskich działaczy, m.in. Mateusza Piskorskiego, Grzegorza Brauna, Andrzeja Zapałowskiego, a także lidera faszystowskiej Falangi Bartosza Bekiera i działającego w donbaskich mediach Dawida Hudźca. W międzyczasie był aktywnym kursantem wyjazdów szkoleniowych do Rosji i uczestnikiem antyukraińskich demonstracji – także już po pełnoskalowej inwazji. Dodajmy, że to właśnie Korczarowski stoi za medialnym sukcesem Wojciecha Olszańskiego, lidera Kamratów (pisał o tym Przemysław Witkowski w swojej książce „Partia rosyjska”).

Data tego występu jest dość ważna, bo Maciak był właśnie w środku kampanii na urząd prezydenta Włocławka. Wsparcie tak ważnego kanału jak eMisjaTv Korczarowskiego z pewnością pomogło mu zdobyć sympatię „patriotycznego” elektoratu. Ostatecznie zajął czwarte miejsce z niezłym wynikiem 14,13 proc. Pytanie, czy 6 tys. mieszkańców Włocławka, którzy oddali na niego głos, było świadomych prorosyjskich poglądów kandydata, pozostaje otwarte.

Po wyborczej porażce i nieprzedłużeniu koncesji telewizji Maciak dalej tworzył na YouTubie. Z powodu zamknięcia jego kanałów nie sposób określić, co się tam pojawiało. Ale niemal natychmiast uruchomiony został nowy, z którego pochodzą cytowane na początku odcinki. Równolegle funkcjonuje strona zamkniętej telewizji CW 24TV. Znajdziemy tu zakładkę „Filmy War Leaks”. Jednak zamiast materiałów znanego kanału wojennego na YouTubie (2,4 mln subskrybentów) trafimy na materiały rosyjskiego portalu voenhronika.ru, który łączy propagandę z frontu ukraińskiego z tą historyczną o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Udostępniane przez Maciaka filmy przedstawiają niemal wyłącznie sukcesy rosyjskich sił zbrojnych i straty Ukraińców. Ich tytuły wyglądają na tłumaczone automatycznie z rosyjskiego lub angielskiego, gdyż rosyjskie drony raz nazywają się Lancet, innym razem Lantset, a zamiast ataków zdarza im się wykonywać „strajki”. Obecnie na stronie telewizji Maciaka znajduje się prawie 1400 takich filmów. Dość często używa ich także jako „dowodów” na swym głównym kanale na YouTubie.

Czytaj też: Jak propagandyści Putina ocieplają wizerunek Rosji na świecie

Jak powstaje Ruch Dobrobytu i Pokoju

W grudniu 2022 zarejestrowano domenę ruchdobrobytuipokoju.pl. W lipcu następnego roku powstała nowa strona Ruchu kwwrdip.pl, a więc zarejestrowana już pod wybory.

Logo Ruchu budzi skojarzenie z rosyjską flagą. Uproszczony niebieski orzeł oddziela białe niebo od czerwonego pola z literami DIP. Trochę to wygląda, jakby orzeł osłaniał skrzydłami dom, a trochę jak bombowiec. To przykład tzw. dog whistle, czyli zakodowanego przekazu, mającego na celu uzyskanie poparcia konkretnej grupy. W tym wypadku: ludzi o poglądach prorosyjskich lub przynajmniej „rosyjskosceptycznych”.

W łonie DiP doszło po ostatnich wyborach do rozłamu. Część działaczy i wyborców ogłosiła, że Maciak sprzedał się służbom i działa na rzecz rozbicia „prawdziwego” ruchu antysystemowego. Buntownicy twierdzą nawet, o czym piszą szeroko na Telegramie Ruchu, że symbol DiP to tak naprawdę Todes Rune, czyli Runa Śmierci. Ma to dowodzić, że Maciak jest satanistą, prawdopodobnie na usługach masonów.

Program Ruchu to pomieszanie z poplątaniem. Są elementy państwa socjalnego tylko dla Polaków, zapowiedź „gwałtownej reanimacji gospodarki”, „zaporowe warunki dla zagranicznego kapitału”, rewolucja podatkowa, której nie powstydziłby się Janusz Korwin-Mikke, rozwój odnawialnych źródeł energii, weryfikacja długów zaciągniętych przez poprzednie rządy i „ochrona środowiska oparta na logice, rozsądku oraz faktycznym stanie rzeczy”. Jeśli ktoś złapie się na któryś z tych postulatów, w pakiecie dostanie dwa główne cele Maciaka: dostawy energii z Rosji oraz pokój... rzecz jasna, na rosyjskich warunkach. Nie da się ukryć, że pacyfizm Maciaka jest niemal identyczny z tym Leszka Sykulskiego. Zresztą obaj są wymieniani jednym tchem jako działacze antywojenni na łamach ewidentnie prorosyjskiego portalu Myśli Polskiej.

W niedzielę 7 kwietnia Maciak ponownie będzie kandydował na prezydenta Włocławka. Nie wygląda na to, by planował odejść od zbieżnej z kremlowską retoryki. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi przekonywał w studiu kujawsko-pomorskiej rozgłośni Polskiego Radia, że wojna jest daleko, ale ktoś nas do niej na siłę wpycha, a Polska powinna porzucić program zbrojeń (wprawiając w widoczną konsternację zarówno Bartosza Kownackiego z PiS, jak i Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy). Przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi pojawia się gościnnie u Jarosława Augustyniaka (propagandysty Sputnika i wielokrotnego uczestnika prorosyjskich wieców), twierdząc, że w Ukrainie panuje banderyzm, którego nie udało się wytrzebić nawet „dobrą propagandą” z czasów ZSRR. Cały czas tworzy też nowe filmy na swoim kanale, i to w tempie mniej więcej dwóch–trzech tygodniowo. Konsekwentnie infekuje polską infosferę treściami zbieżnymi z propagandą Kremla.

Maciaka i jemu podobnych działaczy łatwo zignorować. Praktyka ostatnich przynajmniej 20 lat w polskiej sferze publicznej pokazuje jednak, że takie marginesy, zostawione same sobie, mają tendencję do migrowania do partii prawicowego mainstreamu, który następnie radykalizują.

Już dziś w Sejmie zasiada przynajmniej kilku posłów jawnie prorosyjskich, skupionych przede wszystkim w Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Wszyscy jeszcze kilka, kilkanaście lat temu byli na marginesie, tak jak Maciak dzisiaj. I tak jak wizje Brauna potrzebowały mniej więcej dekady, by zaistnieć w mediach, tak za kilka lat może się okazać, że zmęczeni wojną Polacy zaczną przychylniej patrzeć na postulaty Maciaka lub Leszka Sykulskiego. I nawet jeśli nie uda im się stworzyć partii z prawdziwego zdarzenia, które załapałyby się choćby na państwową subwencję, mogą zostać (oni lub ich wychowankowie) zagospodarowani i wchłonięci np. przez PiS, Konfederację czy Suwerenną Polskę.

W takim scenariuszu nie ma co liczyć na ułagodzenie radykałów. Za to można być niemal pewnym zradykalizowania ich nowego środowiska. A to ostatnie, czego dziś potrzebujemy.

***

Adam Sokołowski – jest autorem bloga „Doniesienia z putinowskiej Polski” oraz współautorem „Podkastu dezinformacyjnego”. Zajmuje się m.in. rosyjską dezinformacją i środowiskami prorosyjskimi.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną