Grom z jasnego nieba: skąd tak nagła dymisja gen. Gromadzińskiego. To jest kryzys na wielu poziomach
Sytuacja jest bez precedensu. Gen. broni Jarosław Gromadziński – relatywnie młody, doświadczony, wykształcony, ambitny i mający na koncie niemałe sukcesy polski generał, ledwie parę miesięcy temu wyznaczony na pierwszego wysłanego z Warszawy dowódcę wielonarodowego sztabu w Strasburgu – zostaje w trybie natychmiastowym zdjęty ze stanowiska. A w dodatku objęty postępowaniem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, jakie wszczyna się, gdy zajdą podejrzenia, że ktoś nie daje już rękojmi zachowania tajemnic.
O nic nie jest oskarżony, nie został wezwany na przesłuchanie ani zatrzymany. O odwołaniu dowiedział się w czasie urlopu, gdy był w kraju, ale przez telefon ze Strasburga. Co istotne i warte podkreślenia – na razie nie ma mowy o żadnych zarzutach wobec niego dotyczących szpiegostwa, mimo że takie fałszywe informacje pojawiają się w obcojęzycznych mediach. Inny byłby tryb działania służb, inne przywoływane przepisy, odmienne podejście do informowania o sytuacji. Tymczasem generał bez przeszkód porusza się po Warszawie, odbiera telefony i swobodnie się wypowiada.
W swojej sprawie opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie, że wierzy w pozytywne jej wyjaśnienie i nie ma sobie niczego do zarzucenia. Jednak podważenie integralności jednego z najbardziej widocznych i medialnych oficerów już nastąpiło i stanowi na wielu poziomach bardzo niepokojący sygnał.
Niezależnie od charakteru podejrzeń dymisja nastąpiła w sposób nagły, głośny i publiczny, co potęguje wrażenie zamieszania. Zmiana jest nagła i niespodziewana, co u naszych sojuszników może budzić pytania nie tylko o jakość kadr dowódczych, ale i metody działania służb i nadzorujących je władz. Zresztą w ogóle w sprawie jest więcej pytań, niż do tej pory zaoferowano wyjaśnień.
Czytaj też: