Gdy na kilkadziesiąt minut zniknął sygnał TV Republika, władze stolicy próbowały mydlić widzom oczy niestworzonymi opowieściami o przypadkowym przecięciu kabla w wyniku błędu operatora koparki, mimo że szef stacji Tomasz Sakiewicz od razu wyjaśnił, że w grę mogły wchodzić „celowe, wrogie działania z zewnątrz”. Działania, którym, nawiasem mówiąc, trudno się dziwić po tym, jak parę dni wcześniej redaktor Rachoń ogłosił w swoim programie, że osiągająca „rekordowe wyniki oglądalności” TV Republika jest realnym zagrożeniem dla TVN24.
Zapewnienia specjalistów, że na wrogie działania z zewnątrz nie ma żadnych dowodów, trudno traktować poważnie, bo dlaczego operator koparki kopał akurat w pobliżu siedziby TV Republika, gdy dokładnie w tym samym czasie w pobliżu siedzib TVN, Polsatu i innych stacji nikt niczego nie kopał, nie mówiąc o tym, że ktoś tego operatora wysłał, kazał mu kopać i jeszcze za to zapłacił, bo nie wierzę, że operator kopał za darmo i z własnej inicjatywy.
Poza tym skoro nie ma żadnych dowodów, to samo to jest już dowodem, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że może chodzić o zamach. Na udział Rosji w zamachu smoleńskim też do dziś nie ma dowodów, co ze strony Rosji jest bardzo sprytne, ale nie zmienia faktu, że z ustaleń podkomisji Antoniego Macierewicza jasno wynika, iż to na polecenie Putina strącono samolot z prezydentem RP na pokładzie. Co potwierdzili zresztą sami Rosjanie, napadając na Ukrainę i mordując tysiące jej obywateli, bo – jak logicznie argumentują niektórzy politycy PiS – skoro Rosjanie napadli na Ukrainę i wymordowali tysiące jej obywateli, to na pewno zamordowali także prezydenta RP.
Jak przyznał jeden z prezenterów TV Republika, po zniknięciu sygnału najgorsza w studiu była ciemność „i te myśli, co się dzieje, że druga największa telewizja informacyjna, jedyna telewizja, która jest od rządu niezależna, nagle znika?