Kraj

Rozmowa feedbackowa

Pewna osoba z dnia na dzień straciła posadę, ponieważ była zbyt introwertyczna. Dowiedziała się o tym podczas rozmowy feedbackowej.

Na rozmowę szła ze spokojem. Miała bowiem krzepiącą świadomość, że nikt nie zgłaszał zastrzeżeń do jej pracy. Poza tym została wpisana do grafiku dyżurów na wiele tygodni naprzód. Możliwe, że nie całkiem rozumiała określenie „rozmowa feedbackowa”.

Kierownik był w bawełnianym golfie. Miał sympatyczną twarz, niefrasobliwy zarost i potargane włosy. („Jak urwis z filmu dla młodzieży” – pomyślała).

– Ale tak zwalniać bez ostrzeżenia? – zaprotestowała osoba, gdy już do niej dotarło, że rozmowa nie będzie formalnością. Jednak kierownik przeszedł odpowiedni kurs i coaching. Na wszystko miał gotową odpowiedź. Więc owszem, zwlekał z decyzją do ostatniej chwili. Dawał jej czas. Szkoda, że nie skorzystała. Nie otworzyła się na ludzi. Introwertyzm zwyciężył i nikt nie cierpiał z tego powodu bardziej niż kierownik. Powiedział nawet, że łamie mu się serce.

Wszystkich nas kiedyś zwolnią. Dla osoby było to pierwsze podobne doświadczenie. Bardziej się rozzłościła, niż zmartwiła. Gdzieś w środku była nawet podekscytowana. Poczuła smak prawdziwego doświadczenia. Stało się. Właśnie poznaje w praktyce obyczaje późnego kapitalizmu, o których dotąd chętnie rozprawiała, lecz czysto teoretycznie. Później napisała: „Odprawiają cię, za jedyny powód podając twoją osobowość, ale mówią, żeby nie brać tego osobiście, że bardzo cię lubią i że im też jest ciężko i smutno. W kółko powtarzają, jak im ciężko i żebyś nie była taka smutna. Więc na koniec to ty się uśmiechasz i zapewniasz, że rzeczywiście, może tak będzie lepiej”.

A jednak było jej przykro. Pocieszała się, że to tylko praca weekendowa, że znajdzie coś nowego. Potem zaczęła się zastanawiać. A może naprawdę się nie nadaje? Może jest nieefektywna i niekontaktowa?

Polityka 12.2024 (3456) z dnia 12.03.2024; Felietony; s. 88
Reklama