Komisja Europejska odblokowała Polsce dostęp do dwóch strumieni europejskich pieniędzy: 60 mld euro z uruchomionego w odpowiedzi na pandemię funduszu odbudowy oraz 76,5 mld euro z polityki spójności. Pretekstem do wydania obu rozstrzygnięć był wniosek o pierwszą płatność z Krajowego Planu Odbudowy, który polski rząd wysłał pod koniec ubiegłego roku. Nadało to bieg dwumiesięcznej procedurze oceny, w ramach której Bruksela musiała przesądzić dalsze losy środków dla Polski. W tym czasie polski rząd przekonywał Brukselę, że sytuacja w sądownictwie się poprawiła. Udało się.
KE doceniła powołanie rzeczników dyscyplinarnych ad hoc przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który skorzystał z przepisów przeforsowanych przez swojego poprzednika Zbigniewa Ziobrę. Celem rzeczników ad hoc jest przejęcie wytoczonych z naruszeniem prawa Unii postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów. Bruksela wskazała także na ustawę zainicjowaną przez Andrzeja Dudę w 2022 r. jako na przesłankę do uruchomienia pieniędzy. Na jej podstawie powołana została m.in. Izba Odpowiedzialności Zawodowej w Sądzie Najwyższym, która zastąpiła Izbę Dyscyplinarną, a którą KE uznała ostatecznie za niezawisły sąd, choć w jej składzie znajdują się tzw. neosędziowie.
6,3 mld euro z pierwszego wniosku o płatność z KPO ma trafić do Polski w pierwszej połowie kwietnia. W samą porę, bo – jak słyszymy w Ministerstwie Funduszy – 5 mld euro z zaliczki, która do Warszawy trafiła pod koniec grudnia, może zostać wydane w ciągu kolejnego miesiąca. Rząd planuje w tym roku wysłanie dwóch wniosków – w każdym z nich skomasuje dwie transze wypłat przewidziane w polskim planie. Do Polski może więc napłynąć na przestrzeni kolejnych 12 miesięcy ponad 24 mld euro.