Kraj

Prezydent przełomu

Czy wyborcy „złapią” się na ten sam manewr PiS? Prezydenckie przymiarki: nazwiska, szanse, strategie

Krzysztof Stanowski, Tobiasz Bocheński, Dorota Gawryluk Krzysztof Stanowski, Tobiasz Bocheński, Dorota Gawryluk Wojciech Olkuśnik/East News, Paweł Wodzyński/East News
Rosną emocje związane z wyborami prezydenckimi w 2025 r. Wyraźnie wcześniej niż w przypadku poprzednich elekcji. Widać, że to decydująca walka, której wynik utrwali obecną władzę na lata albo odrodzi siłę PiS. Pojawiają się nazwiska, szacowane są szanse, rozpatrywane strategie. Jak to wygląda na dziś?
Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia, Magdalena BiejatWojciech Olkuśnik/East News, PAP/Leszek Szymański, Jacek Domiński/Reporter Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia, Magdalena Biejat

Wszystkie polityczne rachuby rządzącej koalicji opierają się na tym, że następny lokator Pałacu będzie pochodził z antyPiSu. Wtedy już – porządnie, z pomocą ustaw – będzie można wdrażać program i przywrócić standardy praworządności. To jeden z funkcjonujących pewników i nie dopuszcza się innej opcji, bo wówczas cały ten długofalowy plan by runął. Warto zatem popatrzeć na sytuację, przypominając, jakie nauki płyną z poprzednich prezydenckich zmagań.

W dziejach III RP tylko raz prezydenta wyłoniła pierwsza tura głosowania (Aleksander Kwaśniewski w 2000 r.) i tylko raz ostatecznie zwyciężył ktoś, kto po pierwszej turze zajmował drugie miejsce (Lech Kaczyński w 2005 r.). Reguła jest więc taka, że dochodzi do drugiej tury, którą wygrywa zwycięzca pierwszej, to zresztą zasada, która sprawdza się w wielu innych państwach. Nie wygrał też dotąd polskich wyborów nikt, kto w pierwszej turze nie przekroczył o kilka punktów granicy 30 proc.

Warunki do końcowej rozgrywki ujawnią się zatem już w pierwszej turze. Kandydat musiałby ją wygrać, zdobywając przynajmniej kilka punktów procentowych więcej niż bieżący sondażowy wynik partii. Wydaje się to dzisiaj nieprawdopodobne, ale Andrzej Duda też w 2015 r. był całkowicie nie do przewidzenia; to jedna z dwóch największych sensacji minionych trzydziestu kilku lat, obok frekwencji 15 października.

Zawodowcy i jokerzy

Osiągnięcie partyjnego wyniku PiS, przy zdyscyplinowaniu tego elektoratu, jest dość pewne i dostanie go raczej każdy kandydat wskazany przez Jarosława Kaczyńskiego, np. Morawiecki, Szydło, Witek czy Błaszczak. Ale szef PiS wie, że to może być za mało. Stąd zapewne pomysł z byłym wojewodą mazowieckim Tobiaszem Bocheńskim, który mógłby dorzucić do partyjnego rezultatu ten rodzaj nadwyżki, którą niemal dekadę wcześniej zapewnił Duda.

Polityka 9.2024 (3453) z dnia 20.02.2024; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Prezydent przełomu"
Reklama