Okazałe ciągniki rolników od 9 lutego blokują przejścia graniczne z Ukrainą oraz wiele dróg i autostrad w całym kraju – i tak będzie przez cały miesiąc. Organizatorem protestów rolniczych jest „Solidarność” Rolników Indywidualnych, niewidoczna podczas demonstracji niezadowolenia za rządów PiS, bo wtedy rząd popierała. Obecni w „S” politycy PiS (m.in. były minister rolnictwa) zagrzewają do protestów „przeciwko bierności władz Polski i deklaracji współpracy z Komisją Europejską”. Bierni, gdy mieli władzę, teraz wypowiadają wojnę Unii.
Powody niezadowolenia rolników są od kilku lat te same: zalew ukraińskiej żywności oraz Zielony Ład. Przeciwko Ładowi i niekorzystnym zmianom zasad Wspólnej Polityki Rolnej protestują rolnicy z wielu krajów UE. Komisarzem unijnym ds. rolnictwa jest Janusz Wojciechowski, wskazany na to stanowisko przez PiS. Nie ogarnia rzeczywistości, nie próbuje sprostać wyzwaniom. Już pierwszego dnia protestu do dymisji wezwał go sam Jarosław Kaczyński, bo zorientował się, że komisarz szkodzi jego partii. Protestujący rolnicy przypomnieli bowiem tweet Wojciechowskiego z 16 grudnia 2021 r.: „Zielona reforma wspólnej polityki rolnej powstała w Warszawie i nazywała się najpierw programem rolnym PiS. Reforma WPR jest z tym programem w 100 proc. zgodna i bardzo dobra dla polskich rolników”.
Wojciechowski dymisji nie złoży, a protesty będą się nasilać, bo problemy nie znikną. KE musi próbować im sprostać. Tymczasem obecna polityka rolna jest niekonsekwentna, jej założenia są ze sobą sprzeczne. Zielony Ład ma zmusić rolnictwo do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i są to cele jak najbardziej słuszne – zwłaszcza że skutki ocieplenia klimatu będą tragiczne także dla rolników. Ale to zwiększy koszty produkcji żywności w UE (ceny zapewne też wzrosną).