Bodnar rozbraja kolejne bomby podłożone przez PiS i Ziobrę. Czy Dudzie będzie głupio?
Zbigniew Ziobro swoją funkcję ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego zaczął od czystki personalnej i umieszczania na wszelkich stanowiskach kierowniczych swoich ludzi. By mieć całkowitą swobodę, zmienił prawo o prokuraturze oraz o sądach powszechnych, tak by zlikwidować konkursy (prokuratura) i – de facto – wyłączyć ze współdecydowania samorządy zawodowe.
Polityka znoszenia konkursów i obsadzania urzędów oraz innych instytucji podległych władzy – czy to centralnej, czy lokalnej – była znakiem rozpoznawczym PiS. W ten sposób okazywano siłę i sprawczość. Tyle że rodem z PRL, gdzie nazywało się to nomenklaturą. Nie musiałeś mieć kompetencji, wystarczyło poparcie partii.
Czytaj też: Buntownicy od Ziobry mają wiele do stracenia
Pisowskie plecy kontra kompetencje
Obecny minister i prokurator generalny Adam Bonar ogłasza konkursy na stanowiska. Niby nic specjalnego, ale z ich regulaminu wynika, że będą to konkursy autentyczne, czyli takie, w których może startować każdy chętny, wymagania i kryteria wyboru są jasne, przesłuchania kandydatów publiczne, a decydować będą eksperci – a nie arbitralnie minister. To znaczy, że rozstrzygającym kryterium mają być kompetencje, a nie plecy.
I tak w konkursie ma być wybrany nowy Prokurator Krajowy. Zbigniew Ziobro praktycznie dokonał rozdziału prokuratury od ministerstwa i rządu – tyle że zrobił to niechlujnie, a przede wszystkim wrogo: Prokurator Generalny z Krajowym mieli być w nieustannym konflikcie.