To się stać musiało i stało się właśnie dziś, 7 lutego, ok. godz. 9:30. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli posłowie i byli szefowie CBA, skazani za nadużywanie swoich uprawnień i urządzanie bezprawnych prowokacji w tzw. aferze gruntowej, a następnie ułaskawieni przez prezydenta Andrzej Dudę, podjęli z góry skazaną na niepowodzenie próbę wejścia „na siłę” do gmachu Sejmu w charakterze posłów.
Oczywiście mogli wejść na przepustkę dla byłych posłów bądź przepustkę jednorazową, lecz przecież nie o to im chodzi. Twierdzą bowiem (a razem z nimi cały PiS), że ułaskawienie ich przez prezydenta oznacza, iż marszałek Sejmu nie miał prawa stwierdzić wygaśnięcia ich mandatów, a zresztą niezależnie od tego ułaskawienie samo przez się to wygaśnięcie mandatów unieważnia. Na dowód tych twierdzeń mają korzystne dla siebie wyroki Sądu Najwyższego, które uchylają decyzję marszałka Sejmu o wygaśnięciu ich mandatów z uwagi na konstytucyjną prerogatywę prezydenta, jaką jest prawo łaski, usuwające wszelką odpowiedzialność karną osoby ułaskawionej.
Zerowe szanse na powrót Kamińskiego i Wąsika do Sejmu
Wszystko to nie jest takie proste, a wyroki Sądu Najwyższego dotyczą formalnej strony zagadnienia, czyli ważności postanowienia marszałka w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatów Kamińskiego i Wąsika. Tymczasem istotą sprawy jest coś zupełnie innego niż spór o skutki prawne zastosowania przez prezydenta prawa łaski. Chodzi mianowicie o to, jak należy interpretować art. 99 konstytucji, który mówi: „Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”. Interpretacja wedle „litery” mówi, że osoba skazana nie może zostać parlamentarzystą, z czego wynika, że jeśli już doszło do wyboru pewnej osoby, która została następnie skazana w trakcie wykonywania mandatu, to może ona nadal wykonywać ów mandat. Jednak „duch” przepisu jest inny, a intencja prawodawcy i konstytuanty (w tym przypadku: narodu) oczywista: osoba skazana nie może być posłem. Tym samym utrata mandatu przez skazanego posła nie jest częścią kary i następuje samoistnie. Ułaskawienie tej materii nie dotyczy. Prawo łaski jest bezwarunkowe i umocowane w konstytucji, lecz utrata mandatu przez skazanego posła również jest bezwarunkowa i umocowana w konstytucji.
Wąsik z Kamińskim po prostu samoistnie (z mocy prawa) utracili swoje mandaty i żaden sąd ani prezydent nie mogą tego zmienić. To się po prostu już wydarzyło i nie da się tego cofnąć. Nie są już posłami, a mogą się nimi stać ponownie wyłącznie w następstwie wygranych wyborów. Nie ma bowiem żadnego innego trybu uzyskiwania mandatu posła. To nie jest tak jak z „przywróceniem do pracy” w następstwie wygranego procesu przed sądem pracy. Mandat poselski nie jest bowiem stanowiskiem, a Sejm nie jest po prostu zakładem pracy. Dlatego szanse Kamińskiego i Wąsika na powrót do ław poselskich w tej kadencji są zerowe.
PiS: My też możemy bronić demokracji
Kaczyński o tym wie, jednakże znaczna część wyborców PiS nie będzie głębiej się nad tym wszystkim zastanawiać i uwierzy w legendę o „więźniach politycznych” i bezprawnym pozbawianiu przez mściwą, sterowaną z Berlina i Brukseli „koalicję 13 grudnia” poselskich mandatów dwóch patriotów – bohaterów walki z korupcją. Demonstracja pod Sejmem służyła pokazaniu, że tak jak w czasach rządów PiS demokratyczna opozycja miała moralny przywilej walki o podstawowe wartości życia publicznego, tak obecnie chwała ta należy się partii występującej w roli opozycji dzisiaj. Skoro tamci mogli bronić demokracji i praworządności, to my też możemy. Taka to jest logika diabła, co się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni.
Jak przyznał w swoim wystąpieniu przed Sejmem Jarosław Kaczyński, nie spodziewano się, że Kamiński z Wąsikiem zostaną dziś wpuszczeni, ale chodziło właśnie o uzyskanie dowodów na to, że marszałek Sejmu uniemożliwia dwóm posłom pełnienie swojego mandatu. Dowody te mają posłużyć w procesie, który będzie się toczył w tej sprawie. Nie bardzo wiadomo, o jaki proces chodzi, ale cierpliwe sądowe kancelarie niejeden już dziwny pozew widziały, więc możemy założyć, że również w tym przypadku będzie jakiś proces. Jeśli PiS znajdzie prokuratora, który oskarży (na przykład) szefa Straży Marszałkowskiej o przestępstwo przeciwko ustawie o wykonywaniu mandatu posła oraz przeciwko wolności osobistej i nietykalności cielesnej w odniesieniu do Kamińskiego i Wąsika, to być może będziemy mieli do obejrzenia jakiś bardziej czy mniej (raczej to drugie) pasjonujący serial sądowy.
Tak czy inaczej, jak powiedział dziś Jarosław Kaczyński, „cel jest [osiągnięty]. Materiały procesowe mamy […]. Ten dokument [od Straży Marszałkowskiej, poświadczający niewpuszczenie Kamińskiego i Wąsika] był nam potrzebny ze względów procesowych […]. To jest zbrodnia z punktu widzenia kodeksu karnego”. Jak zwykle mówił też Kaczyński o „zamachu stanu” i „interesach niemieckich”, ale to już chyba nie robi wielkiego wrażenia na opinii publicznej. Natomiast marszałek Szymon Hołownia podsumował całą dzisiejszą rozróbę pod Sejmem krótko: „chuligaństwo polityczne”. Obawiam się, że będzie się ono bardzo panom Kamińskiemu i Wąsikowi opłacać. Oczami wyobraźni widzę ich na korytarzach i w restauracjach Parlamentu Europejskiego, z pełnymi portfelami i stalowym immunitetem. Warto być patriotą!