Trzęsienie dumy narodowej
Walą się pisowskie pomniki dumy narodowej. W Muzeum Wojska Polskiego trzeba było zdjąć sufit
Po odbiciu mediów minister Bartłomiej Sienkiewicz wziął się za zmiany w spółce Pałac Saski. Najpierw był szybki tweet, a później równie szybka dymisja prezesa spółki Jana Edmunda Kowalskiego wraz z wiceprezesem i jednym z członków zarządu. W weekend zaległa ministerialna cisza, podczas której spekulowano, czy nowo powołany prezes Jan Zajączkowski to likwidator, czy kontynuator odbudowy Pałacu Saskiego. W poniedziałek wyszło, że jednak kontynuator. Minister Sienkiewicz na antenie TOK FM stwierdził, że pomysł odbudowy popiera, bo przecież głosował za nim w Sejmie. Co prawda głosował przeciw, ale widać wbrew sobie.
Teraz rodzi się kolejne pytanie. Czy wbrew PiS w odbudowę Pałacu – wycenianą na 2,5 mld zł – zaangażują się Niemcy. Co byłoby koszmarnym snem poprzedników. Powołana prezydencką ustawą spółka z odbudowy Pałacu miała stworzyć symbol niemieckiej agresji i polskiej dumy. – Wiceminister Jarosław Sellin na wszelkie pomysły, żeby do odbudowy dorzucili się Niemcy, reagował wręcz alergicznie. Jeśli Polska i Niemcy chcą odbudować relacje i zamknąć temat reparacji, to chyba nie ma lepszego projektu niż ten – mówi jedna z osób zaangażowanych w odbudowę Saskiego. Podobne głosy płyną również z Niemiec.
To niejedyne kłopoty, jakie mają pomniki dumy narodowej, jak PiS górnolotnie nazywał realizowane przez siebie inwestycje historyczno-muzealne. Muzeum Wojska Polskiego, otwierane z pompą i na chybcika, żeby zdążyć przed wyborami, musiało się zamknąć ledwie miesiąc później. Kłopoty zaczęły się już w październiku. Na pierwszy ogień poszła awaria instalacji przeciwpożarowej, która wzbudziła się z niewyjaśnionych do dziś przyczyn. Jednak prawdziwego wzbudzenia doznała dyrekcja muzeum, kiedy 16 listopada w holu głównym znaleziono fragment betonowej konstrukcji.