Sejm przyjął w czwartek ustawę budżetową na 2024 r. „Za” opowiedziało się 240 posłów, „przeciw” – 191. Trzech się wstrzymało. „To budżet dla Polek i Polaków. To budżet, w którym realizujemy nasze obietnice wyborcze” – mówił minister finansów Andrzej Domański. Posłowie PiS próbowali zakłócać jego wystąpienie.
Na mównicę weszła m.in. posłanka PiS Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. „Czy naprawdę państwo uważacie, że możemy spokojnie dyskutować na inne tematy, wiedząc, że część z nas, dwaj posłowie, zostali potraktowani w taki sposób. Innej grupie posłów odmawiano ich praw, a marszałek Hołownia bagatelizuje sprawę. Wychodzi przed kamery i jako człowiek niewykształcony pozwala sobie opowiadać o własnych interpretacjach prawa” – powiedziała.
I zapytała: „Czy możecie spojrzeć sobie w twarz? Społeczeństwo was kiedyś z tego rozliczy”. Na koniec zaapelowała: „Ogarnijmy się i nie doprowadzajmy do dalszego chaosu w państwie, z niedouczonym marszałkiem na czele”.
Teraz budżetem zajmie się Senat. Koalicja demokratyczna musi zdążyć przedstawić go prezydentowi do podpisu w konstytucyjnym terminie – do 29 stycznia.
Tusk o alkomacie w Sejmie
„Bardzo się cieszę, że mimo trudnego początku z powstawaniem mojego rządu budżet został dziś przyjęty” – powiedział Tusk w Sejmie. „Toczyła się dyskusja, na co miały iść pieniądze – onkologię dziecięcą i telefon zaufania czy na pisowskie instytucje” – dodał ironicznie.
Wypowiedział się też o Andrzeju Dudzie. Premier nie rozumie, dlaczego prezydent „opowiada niestworzone rzeczy o więźniach politycznych, a nie chce ułaskawić panów Wąsika i Kamińskiego”. Jak przypomniał, Duda zadeklarował, że nie będzie wetować ustaw dobrych społecznie.
„Myślę, że każdy, kto obserwuje obrady Sejmu, zastanawia się, czy alkomat nie powinien stać tutaj kontrolnie” – ironizował dalej Tusk. „Ale nie chcę iść za daleko. Jak obserwujemy to, co niektórzy wyprawiają w Sejmie, to robią to trzeźwi, a nie ci, którzy spożywali alkohol”.
Braun traci immunitet, Bosak zostaje w prezydium Sejmu
Bezwzględną większością głosów Sejm przyjął wszystkie punkty prokuratorskiego wniosku wobec Grzegorza Brauna, co oznacza, że poseł Konfederacji straci immunitet. To pokłosie wydarzeń z grudnia, kiedy używając gaśnicy proszkowej, zgasił świece chanukowe, a potem wygłosił z sejmowej mównicy antysemickie wystąpienie. Bosak przewodniczył wówczas obradom.
Marszałek Hołownia zobowiązał Straż Marszałkowską do przeprowadzania kontroli bezpieczeństwa Brauna, w tym jego bagażu. Zarządzenie obowiązuje do 26 stycznia, czyli ostatniego posiedzenia Sejmu w tym miesiącu. Kilka dni temu Gazeta.pl doniosła, że poseł Konfederacji pytał o możliwość deponowania broni palnej na terenie Sejmu w czasie obrad. Informację potwierdziła Kancelaria Sejmu. Szymon Hołownia zwrócił się do policji o informację w tej sprawie.
Natomiast Krzysztof Bosak zachowa stanowisko wicemarszałka Sejmu i miejsce w Prezydium Sejmu. Niespodziewanie od głosu wstrzymała się większość posłów: nie głosowała ani KO, ani PiS. Wcześniej Mariusz Błaszczak zwrócił się z wnioskiem o zwołanie Konwentu Seniorów i włączenie do porządku obrad punktu dotyczącego włączenia Elżbiety Witek do Prezydium Sejmu. Zapowiedział, że jeśli jego wniosek nie zostanie rozpatrzony, PiS nie weźmie udziału w głosowaniu nad odwołaniem Bosaka. Wniosek został odrzucony. Za odwołaniem Bosaka byli posłowie Lewicy. Łącznie głosy „za” oddały 33 osoby, przeciw 77, wstrzymało się 152 posłów.
Posłowie PiS buntują się przeciw Kaczyńskiemu
Wstrzymanie się przez posłów PiS od głosu w sprawie odwołania Bosaka ma swoją genezę w awanturze na porannym posiedzeniu klubu parlamentarnego partii Kaczyńskiego. Jego szef Mariusz Błaszczak nie zdołał przekonać kolegów do respektowania decyzji kierownictwa PiS, które chciało poparcia wniosku Lewicy w tej sprawie.
Jak pisał Onet, powołując się na relacje uczestników zebrania, posłowie PiS w sposób bezprecedensowy – po raz pierwszy tak otwarcie, stanowczo i gremialnie – sprzeciwili się woli Kaczyńskiego. Emocje podczas spotkania miały sięgać zenitu, a decyzję kierownictwa PiS stanowczo skrytykował były minister edukacji Przemysław Czarnek. „Przemek argumentował wprost, że jest to głupia i kompletnie niezrozumiała decyzja, bo sami strzelamy sobie w kolano, rozpętując wojnę na prawicy, zamiast ją konsolidować” – opowiadał Onetowi jeden z uczestników zebrania. Według jego relacji wystąpienie Czarnka zostało nagrodzone gromkimi brawami przez posłanki i posłów całego klubu, nikt za to nie poparł Błaszczaka.
Ostatecznie kierownictwo partii zmieniło decyzję, klub nie wziął udziału w głosowaniu.
Błaszczak do Sienkiewicza: Pan jest tchórzem!
W środę wieczorem Sejm odrzucił wniosek o udzielenie wotum nieufności ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiejowi Sienkiewiczowi. Za przyjęciem wniosku zagłosowało 194 osób, przeciwko 241. Dwoje posłów się wstrzymało.
W dyskusji Mariusz Błaszczak zwrócił się do ministra: „Pan jest tchórzem, panie pułkowniku służb specjalnych Sienkiewicz”. Zarzucił mu ignorancję, lenistwo i bezczelność. „Przez miesiąc nie znalazł pan w sobie odwagi, by wytłumaczyć Polakom, dlaczego media publiczne przerwały nadawanie. Nie miał pan prawa wprowadzać zmian w zarządach ani radach nadzorczych Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Uprawnienia do tego posiada jedynie Rada Mediów Narodowych” – stwierdził, uzasadniając wniosek o wotum nieufności.
Wytknął Sienkiewiczowi też, że nie wstał w czasie hymnu narodowego, który posłowie PiS odśpiewali we wtorek w Sejmie, solidaryzując się w ten osobliwy sposób z Kamińskim i Wąsikiem. „Pan nie ma szacunku dla Polski i dla swoich przodków. Co jeszcze musi się stać, żeby zrozumiał pan, że nie nadaje się pan do polityki i w ogóle do pełnienia funkcji publicznych?”.
Sienkiewicz zaczął od wspomnienia Pawła Adamowicza i Mikołaja Filiksa. Jego zdaniem za ich tragedię odpowiedzialne są media publiczne pod wodzą PiS. „Jako minister kultury miałem wybór: wejść na trwającą miesiące albo nawet lata drogę ustawodawczą, żeby ten hejt mógł się jeszcze sączyć, albo zakończyć to od razu. Działając w stanie wyższej konieczności, podjąłem działania w ramach prawa i weryfikowalne” – powiedział.
Na koniec wyznał, że pomimo szyderstw PiS jest dumny ze swojego wysokiego oficerskiego stanowiska.
Tusk: Sienkiewicz nie potrzebuje mojej pomocy
„Byłem przekonany od samego początku, że pan minister Bartłomiej Sienkiewicz nie potrzebuje mojej pomocy ani opieki w dniu, w którym PiS postanowił złożyć wniosek o wotum nieufności wobec niego” – powiedział z mównicy sejmowej premier Tusk. „Nic lepiej nie broni jego dobrego imienia i jego służby Rzeczpospolitej niż jego czyny i działania” – dodał.
„Nie mam wątpliwości, że pan minister napisał więcej mądrych rzeczy, niż wnioskodawca przeczytał w życiu” – ironizował. Jego zdaniem „nikt na świecie nie ma wątpliwości, że ten system, który zbudował Kaczyński, był oparty na kłamstwie tylko po to, aby utrzymać władzę”.
Następnie przypomniał o pieniądzach, jakie zarabiano w mediach publicznych za rządów PiS. Głównie o osławionych już 500 zł za wypowiedzi „ekspertów”. „Oni musieli im płacić, bo nawet we własnych kręgach nie umieli znaleźć ludzi, którzy mówiliby takie brednie” – wytknął. Przypomniał przypadek Pawła Gajewskiego, byłego szefa młodzieżówki Solidarnej Polski i asystenta Jacka Kurskiego z czasów prezesury w TVP. Miał zarobić 3 mln zł w trzy lata.
Zacytował też słowa Marcina Horały z PiS: „Jeżeli ktoś cokolwiek ukradł niezgodnie z procedurami, to oczywiście musi oddawać”. I podsumował: „Bartłomiej Sienkiewicz dobrze przysłużył się Rzeczpospolitej i nadal dobrze będzie służył Rzeczpospolitej”.
Sejm powołał komisję ds. Pegasusa
Na rozgrzewkę w środę posłowie odrzucili wnioski o przerwę złożone przez polityków PiS i Kukiz ′15. Następnie przeszli do ważniejszego głosowania – nad powołaniem komisji ds. Pegasusa. Padły 432 głosy „za”. Nikt nie głosował przeciw, nikt się nie wstrzymał. 25 posłów było nieobecnych. Wśród nich premier Tusk i Jarosław Kaczyński. Po głosowaniu posłowie PiS opuścili salę plenarną.
Komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023.
Jak donosi PAP, wśród kandydatów na członków komisji są Joanna Kluzik-Rostkowska, Witold Zembaczyński i Marcin Bosacki z KO, Magdalena Sroka i Paweł Śliz z Polski 2050-TD, Tomasz Trela z Lewicy i Przemysław Wipler z Konfederacji.
Zbigniew Kuźmiuk z PiS zapowiedział, że Kaczyński stawi się przed komisją, jeżeli zostanie wezwany. „Nie mamy nic do ukrycia” – stwierdził.
Kosiniak-Kamysz: Podsłuchiwanie polityków to zamach na demokrację
„Komisja śledcza ds. Pegasusa jest najważniejszą z trzech powołanych komisji. Może pokazać rzeczy najbardziej bulwersujące” – powiedział w środę w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz. „Jeżeli ktoś podsłuchiwał polityków, działał i fabrykował – tak jak w przypadku pana Brejzy – zmieniał SMS-y, grał tym oprzyrządowaniem antyterrorystycznym wobec przeciwników politycznych, jest to zamach na demokrację w najczystszej postaci, zamach na wolność wyborów i równość startu w tych wyborach” – dodał szef ludowców.
Wyraził nadzieję, że członkowie komisji będą mieli ekspercki dostęp do „materiałów, których nie da się zniszczyć”. „Te decyzje, które były wydawane, jeżeli one były gdzieś wydawane, muszą gdzieś być. Jeżeli nie były wydawane, a będą dowody, to jest już złamanie coraz większej liczby przepisów” – wyjaśnił.
Żony Kamińskiego i Wąsika w Sejmie
Posłowie pożegnali w Sejmie we wtorek Iwonę Śledzińską-Katarasińską, najdłużej nieprzerwanie zasiadającą posłankę w polskim Sejmie po 1989 r., która zmarła 1 stycznia 2024 r. Pożegnano też byłą posłankę SLD Teresę Jasztal, zmarłą 31 grudnia 2023 r.
Wtorkowe posiedzenie miało odbyć się tydzień wcześniej, ale zostało przeniesione przez marszałka Szymona Hołownię. Powodem było zamieszanie wokół skazanych prawomocnie dwóch byłych posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Na sejmowej galerii pojawiły się ich żony. Zaś politycy PiS umieścili na klapach marynarek przypinki z wizerunkami byłych szefów CBA.
Po przemówieniu Mariusza Błaszczaka, który zapowiedział złożenie pisma z żądaniem umożliwienia wykonywania mandatów Kamińskiemu i Wąsikowi oraz wniosku o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez marszałka Hołownię, prawa strona sali zaczęła skandować: „Zwyciężymy” i „Uwolnić posłów”. Uniemożliwiło to zabranie głosu posłowi Mirosławowi Suchoniowi z Polski 2050.
„Czy zechcą państwo umożliwić prowadzenie obrad” – zapytał marszałek. Posłowie PiS wstali i klaskali, żeby go zagłuszyć. Hołownia zarządził 10-minutową przerwę. Politycy PiS odśpiewali hymn Polski, następnie skandowali: „Precz z komuną”.
Kaczyński ukarany przez Komisję Etyki Poselskiej
Komisja Etyki Poselskiej ukarała naganą Jarosława Kaczyńskiego za nazwanie Donalda Tuska „niemieckim agentem”.
Posiedzenie KEP rozpoczęło się we wtorek 16 stycznia przed południem. Izabela Mrzygłocka z KO wyjaśniła wcześniej w rozmowie z „Faktem”, że nagana to najwyższa kara, jaka grozi Kaczyńskiemu. Komisja mogła również zwrócić mu uwagę lub udzielić upomnienia.