Covid władzy nie obchodzi
Covid władzy nie obchodzi. Ze szczepionkami chaos, a leków nie ma
Osoby z grup ryzyka, które liczą, że od 6 grudnia będą mogły wreszcie zaszczepić się przeciwko krakenowi, czyli obecnemu wariantowi wirusa Covid-19, mogą się przeliczyć. Szczepionek będzie bardzo mało. Do Polski dotrze najwyżej 200 tys. dawek, ponieważ rząd nie zadbał o więcej. Duże warszawskie przychodnie publiczne, które uczestniczyły w poprzednich akcjach szczepień, nie wiedzą, czy w ogóle dostaną szczepionkę Novavaxu, bo może cała partia zostanie przeznaczona dla pracowników ochrony zdrowia. Dr Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, zamówił 4 dawki dla dwu przychodni opiekujących się 3,7 tys. pacjentów w powiecie lubelskim. Nie wie, czy dostanie.
Tymczasem Covid-19 atakuje coraz intensywniej, liczba zachorowań może sięgać 80 tys. osób dziennie. W Warszawie szacuje się ją na podstawie badania obecności wirusa w ściekach, pacjentów bowiem prawie się nie testuje. Ministerstwu Zdrowia wiedza nie jest potrzebna, do szczepień nie namawia, a za tydzień minister Ewa Krajewska i tak wraz z całym rządem odejdzie.
Osoby z grup szczególnego ryzyka (m.in. seniorzy, osoby z chorobami układu oddechowego, kardiologicznymi, obniżoną odpornością, cukrzycą, których jest ok. 10 mln) częściej trafiać będą do szpitala. Ale szpitale leków na covid też już nie mają, choć w innych krajach UE są one dostępne po przystępnych cenach albo wręcz refundowane. Rząd o to nie zadbał, gdyż ich producentem jest Pfeizer, który wytoczył nam proces. Żąda 6 mld zł z powodu rezygnacji polskiego rządu z odebrania zakontraktowanych szczepionek. Rząd nie odbierał, bo brakowało chętnych do szczepień. Pod koniec 2022 r. trzeba było nawet ponad 13 mln dawek o wartości 1 mld zł zutylizować, a ponad 27 mln dawek przekazaliśmy innym krajom.
Z raportu NIK wynika, że rząd zamawiał kolejne szczepionki, kiedy już było wiadomo, że nie będą potrzebne.